Mia
Gdy Joshua dowiedział się o ciąży, zabrakło mu słów, by wyrazić swoje zdziwienie. Dosłownie zaniemówił. Jak stał, tak z miejsca usiadł. Przyjechał akurat na osobistą audiencję. Chciał sprawdzić, czy wszystko u nas w porządku, a że nie zapowiedział swojej wizyty, wiedząc że niemal zawsze można było mnie zastać w domu, kompletnie mnie tą wizytą zaskoczył.
Gdy w domu rozległ się dźwięk dzwonka, ospała ruszyłam w kierunku drzwi, sądząc, że to Matt przyjechał, aby dotrzymać mi towarzystwa.
Sophie odbywała właśnie swój dwunastogodzinny dyżur na szpitalnym oddziale ratunkowym. Praca w zawodzie sprawiła, że Sophie dosłownie odżyła. Zupełnie tak, jakby wstąpiło w nią drugie życie. Nie miała za wiele czasu, by rozmyślać o motocyklistach, tak jak ja. Nie żebym robiła to bez przerwy, ale nadmiar wolnego czasu, nie działał na korzyść mojej psychiki, która zafiksowała się na jednym z nich.
Czasami zastanawiałam się, co takiego sprawia, że gdy sądzi, że nikt nie patrzy, uśmiecha się do siebie i zamyślona odpływa gdzieś myślami.
Kto sprawił, że w końcu poczuła się szczęśliwa? Nie miałam pojęcia, ale nie zamierzałam też ją o to wypytywać.
Uznałam, że jeśli będzie chciała o tym porozmawiać, sama się do mnie zwróci. Dobrze wiedziała, gdzie mogła mnie znaleźć.
Poruszałam się dokładnie między kanapą w salonie, kuchnią i łazienką. Zawsze znajdowałam się w jej polu widzenia.
Byłam już w piątym miesiącu ciąży i mimo, że dolegliwości w postaci wymiotów i zawrotów głowy minęły, to bezsenność i wstręt do zapachów pozostały.
Przekładało się to na brak apetytu i osłabienie. Na szczęście, dziecko rozwijało się prawidłowo.
Nadal wymagałam jednak opieki medycznej, którą bez zmian zapewniała mi Sophie. Nie chciałam być dla niej ciężarem, ale tak właśnie się czułam.
Do listy moich ułomności dołączyła anemia, spowodowana niedożywieniem i brakiem dostarczanych witamin, a także makro i mikroelementów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania.
Częstowano mnie świeżo wyciskanymi sokami z buraków, jarmużu, szpinaku, natki pietruszki, śliwek, jagód i jabłek w najróżniejszych połączeniach.
Zaczynałam uważać się za człowieka zombi. Snułam się jak cień i powoli stawałam się cieniem samej siebie. Gdyby nie niewielka wypukłość w dole mojego brzucha, nie miałabym większych powodów do radości.
Jednak to ona każdego dnia motywowała mnie do walki. Nie mogłam nazwać swojego stanu inaczej, jak walką o przetrwanie. Symbol mojego nowego życia.
Nie inaczej było w dzień, gdy niespodziewanie odwiedził mnie Joshua. Tylko pokłady silnej woli zwlekły mnie z kanapy, by przywitać swojego niezapowiedzianego gościa.
Wcześniej nie potrafiłam zebrać się w sobie, by powiedzieć Joshule prawdę na temat stanu mojego zdrowie. Zwyczajnie zabrakło mi odwagi. Bałam się, że mógłby mnie źle ocenić, skrytykować, zarzucić brak odpowiedzialności i bezmyślność...
Nic z tych rzeczy nie miało jednak miejsca.
Joshua jak tylko zorientował się, że jestem w ciąży, zaniemówił, usiadł z wrażenia, wziął w garść swoje włosy i mocno je trzymając, wsparł łokcie na kolanach. Trwał tak dłuższą chwilę, jakby analizował, dalszy ciąg działania, biorąc pod uwagę zmienną, jaką jest niespodziewana ciąża i wprowadzał w głowie nowy plan działania.

CZYTASZ
Feniks - Powstając z popiołów. Tom II
RomanceMia z pomocą Sophie ucieka spod skrzydeł Aniołów Ciemności. Czują się wolne i szczęśliwe, jednak jak długo potrwa ten stan? Jak długo uda im się ukrywać? Czy nowe życie przysporzy im kłopotów? Czy niespodziewany dar od losu będzie również przekleńst...