Mia
Wspomnienia falami zalewały mój umysł. Tysiące obrazów przewijały się przed moimi oczami, które chcąc nie chcąc nadal były pełne łez.
Tam, gdzie wszystko się zaczęło...
Trawnik był mocno zaniedbany, a policyjne taśmy nadal zdobiły drzwi wejściowe. Wyglądało na to, że dom był opuszczony. Widać nikt nie miał na tyle odwagi, by w nim zamieszkać.
Na drżących nogach podeszłam do drzwi frontowych. Zamek był wyłamany, więc nie pozostało mi nic innego, jak zerwać dzielące mnie od wejścia czarno-żółte wstęgi.
Wewnątrz czuć było zapach wilgoci i czegoś jeszcze. Czegoś, czego nie byłam w stanie rozpoznać. Meble były pokryte warstwą kurzu, a na podłodze dostrzegłam brunatne, sporych rozmiarów plamy.
W ułamku sekundy uświadomiłam sobie, czym mogą być i skąd pochodzi nieznana mi dotąd woń.
Upadłam na kolana i drżącą ręką prześledziłam ich rozmieszczenie.
Ich układ idealnie pasował i nie miałam już żadnych złudzeń, że to krew moich bliskich niedowracalnie splamiła dębowe deski parkietu w przedpokoju.
Jakim cudem nikt nie postanowił zrobić z tym porządku? Kto wogóle chciał kupić dom w takim stanie i z tak trudną historią?
Łzy ociekające po mojej twarzy sprawiły, że brunatna plama odżyła, zupełnie tak jak moje rany otwierane ciągle na nowo i na nowo, krwawiły...
Zebrałam się w sobie i podniosłam z kolan. Moje spojrzenie powędrowało na schody prowadzące na piętro.
Sceny z tamtej nocy, niczym klatki z filmu przelatywały mi przed oczami. Przez chwilę miałam wrażenie, że przeniosłam się do tamtych wydarzeń. Niespiesznie ruszyłam w stronę schodów.
Każdy krok sprawiał, że drewno pod stopami delikatnie skrzypiało. Chwyciłam się poręczy, by mieć poczucie jakiegokolwiek wsparcia.
Miałam wrażenie, że nie mogę oddychać. Wspomnienia sprawiały, że się dusiłam.
Nie wiem jaka siła sprawiła, że nogi poniosły mnie na samą górę.
Smutny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy dostrzegłam otwarte na oścież drzwi do pokoju mojego utraconego dziecka...
Błękitne ściany, drewniane samochodziki, łóżeczko, a nad nim karuzela z samolotami... Czas się tu zatrzymał i mimo, że kurz osiadł niemal wszędzie, wszystko pozostało takim, jak je zapamiętałam.
To miał być chłopiec... Los spłatał nam figla i podarował nam malutką Sophie. Dziewczynkę. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, ten pokój w oka mgnieniu przeszedłby gruntowny remont. Dziadek Henry uwijałby się w pocie czoła, aby pokój spełniał standardy małych księżniczek.
Wprawiając w ruch karuzelę znajdująca się nad łóżeczkiem, uzmysłowiłam sobie, jak przewrotne bywa życie. Tocząc się kołem, jak fortuna, miewało swoje cienie i blaski.
Spodziewałam się, że powrót do tego miejsca, może okazać się ponad moje siły.
Nie miałam w sobie na tyle odwagi, by jak gdyby nigdy nic, przekroczyć próg sypialni.
Przymknęłam powieki i po omacku podeszłam do sąsiednich drzwi. Mocno chwyciłam się futryny i gdy wydawało mi się, że jestem gotowa, powoli otworzyłam oczy.

CZYTASZ
Feniks - Powstając z popiołów. Tom II
Storie d'amoreMia z pomocą Sophie ucieka spod skrzydeł Aniołów Ciemności. Czują się wolne i szczęśliwe, jednak jak długo potrwa ten stan? Jak długo uda im się ukrywać? Czy nowe życie przysporzy im kłopotów? Czy niespodziewany dar od losu będzie również przekleńst...