Rozdział 25

1.9K 128 19
                                    

Avril

- Co ja durna narobiłam!? W co najlepszego się właśnie wplątałam!?
Głupia, głupia, głupia! - uderzając raz za razem głową w metalowe, pancerne drzwi, przeklinałam siebie w głos -Na cholerę im pancerne drzwi!!? - sunąc drżącą ręką po chłodnym metalu, uświadamiałam sobie, coraz bardziej przerażające fakty - Kto normalny jest przygotowany na takie okoliczności? Kto jest gotowy, by odeprzeć najazd szaleńców, którzy bez ostrzeżenia do ciebie strzelają!?

Wystarczył jeden telefon, bym przyleciałam tu niemal jak na skrzydłach! Wystarczyło usłyszeć w słuchawce jego niski, męski głos, a ja już biegłam, gdzieś mając wszystkie swoje plany i zobowiązania, robiąc sobie wielkie nadzieje, tymczasem chodziło tu tylko o pacjentkę... Kobietę w ciąży, która bez wątpienia potrzebowała mojej pomocy. Ona mnie potrzebowała, nie on...

Od zawsze wiedziałam, że Simon obraca się w podejrzanym towarzystwie. Klika lat temu miasto obiegła plotka, że napadnięto na ich klub, a kilku ich członków zginęło. Być może plotki by ucichły, ale równie cichy pogrzeb nijakiej Susan i Ethana, zdecydowanie w tym nie pomógł.

Starałam się o tym nie myśleć, tak samo, jak starałam się nie myśleć o Simonie od pierwszego dnia, w którym go zobaczyłam.

Zrobił na mnie ogromne wrażenie, podobnie jak na większości dziewcząt, które uczyły się w naszej szkole. Uniwersytet to jednak nie przelewki, a mnie najbardziej zależało na ukończeniu studiów z jak najlepszym wynikiem. Dostając najlepsze oceny, mogłam liczyć na stypendium, dzięki któremu wogóle mogłam się uczyć. Jasnym dla mnie było, że jeśli pozwolę, by Simon zawrócił mi w głowie, zmarnuję swoją szansę na bycie najlepszym lekarzem, jakim bez wątpienia chciałam być.

Później nie raz, nie dwa, widywałam, jak kolejne dziewczyny wypłakiwały się na ramieniu innej, po tym, jak Simon, zmienił obiekt zainteresowań.

Nie wyglądał na złego człowieka, ale nie był też typem mężczyzny, który zagości na dłużej przy boku którejkolwiek z nich.

Kochał wolność, tak jak inne kobiety bez pamięci kochały się w nim. Stojąc w kolejce do jego serca, łamały sobie własne, nie bacząc na sygnały i ostrzeżenia, które bez wątpienia wysyłał. Zabójczo przystojny, szaleńczo inteligentny, był niemal nierealny... Miał jednak wady, których żadna z tych dziewcząt nie chciała dostrzec. Zapowiadał się na świetnego lekarza, wybitnego specjalistę, jednak tatuaże zdobiące jego ciało, poniekąd zrujnowały mu karierę. Nie do pomyślenia dla mnie było, jak można było tak przekreślić człowieka... Być może los spłatał mu figla, zsyłając na niego karmę w takiej, a nie innej postaci... Łamiąc niewinne serca, w zamian odebrano mu to, na czym najbardziej mu zależało... Nie mogąc znaleźć zatrudnienia w różnych przychodniach i szpitalach, postanowił nieść pomoc tam, gdzie tego potrzebowali i z pewnością nie dyskryminowali za jego wygląd, a już z pewnością, nie za jego swobodne podejście do kobiet. Gdy tak się mu dziś przyjrzałam, doszłam do wniosku, że idealnie wpasował się w to środowisko. Bracia, czyli członkowie klubu, o których tak mówił, zwał jak zwał, w zamian za jego pomoc, zafundowali mu tu gabinet marzeń.

Pokój, w którym właśnie zamknęłam się na wszystkie możliwe spusty, był idealnie wyposażoną salą zabiegową, jeśli nie operacyjną, na najwyższym poziomie. Nie powstydziłby się go profesor na prywatnej praktyce. Mini klinika ukryta, gdzieś głęboko pod ziemią, z dala od wścibskich oczu nieproszonych gości...

- Dlaczego to miejsce, jest tak bardzo chronione...? - ponownie zadrżałam na myśl o tym, co mnie tu jeszcze czeka... - Co jeśli nie przeżyją? Co jeśli, ktoś postanowił puścić to miejsce z dymem....? Co ja najlepszego narobiłam!? Avril, tyle lat trzymałaś się od niego z daleka, a dziś wpadłaś w najgorszym możliwym momencie! Też sobie wybrałaś! - przemówiłam sama do siebie.

Feniks - Powstając z popiołów. Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz