Rozdział 29

1.5K 121 11
                                    

Mia

- Co robić, co robić, co robić....!? - chodząc nerwowo po pokoju, czułam się kompletnie zagubiona. Wpadłam w panikę i nie potrafiłam znaleźć sposobu, by się opanować.

Oprócz skurczy, które co jakiś czas odczuwałam, doszło drżenie całego ciała. Począwszy od dłoni, po nogi, na których nie byłam już w stanie ustać. Byłam przerażona. Przysiadłam na brzegu łóżka i ze wszystkich sił, postanowiłam dopuścić do głosu zdrowy rozsądek, który w jakiś nieudolny sposób starał się przebić, przez ścianę strachu, który mną zawładnął.

- Tylko spokojnie... - zaczęłam powoli, biorąc głęboki oddech - Nie jesteś pierwszą, nie będziesz też ostatnią. Kobiety rodziły i rodzić będą... To podobno bardzo naturalne i instynktowne - próbowałam wmówić sobie prawdę starą, jak świat, ale czy to pomagało ulżyć w bólu? Ni w ząb! Postanowiłam więc pocieszyć się w inny sposób - Mia, spójrz na to z innej strony... Być może teraz trochę boli, ale wyobraź sobie, że już niebawem będziesz trzymać w ramionach, najpiękniejszy cud, jakim będzie twoje dziecko... Jesteś już tak blisko celu... Przetrwałaś tę ciążę, donosiłaś to dziecko. Uda ci się, Mia. Musi się udać... - terapia, którą zastosowałam zaczęła przynosić efekty. Wyobraziłam sobie malutką istotkę w swoich ramionach i poczułam wszechogarniający mnie spokój i ciepło rozchodzące się w okolicy serca - Uda mi się... Dam sobie radę. Mam Avril, poradzimy sobie...

- Oczywiście, że sobie poradzimy - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie, przyglądająca mi się od progu pani doktor - Teraz zapraszam za mną - Avril podeszła do mnie i pomogła mi wstać, a ruchem głowy wskazała kierunek, w którym miałam się udać.

- Tak właściwie, to gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam nie bardzo wiedząc, co mnie teraz czeka.

- Chyba nie sądziłaś, że będę nieprzygotowana, co? Zanim zgodziłam się wami zaopiekować, Liam musiał zapewnić mi odpowiednie zaplecze. Nie wspominałam tobie o tym, bo sam widok sali, która została przygotowana na tę okoliczność, mógłby sprawić, że poczujesz jeszcze większy niepokój, niż do tej pory. Szczerze powiedziawszy, nie miałam pojęcia, jakich argumentów miałam używać, żeby ukoić twoje nerwy, a przyznasz, że byłaś naprawdę kreatywna w wymyślaniu najróżniejszych, najczarniejszych scenariuszy, prawda Mia? - Avril posłała mi znaczące spojrzenie, a ja nie byłam w stanie zaprzeczyć.

- Nieco przesadziłam, prawda? - dopytałam gwoli ścisłości ze skruszoną miną, lekko się przy tym krzywiąc - mina Avril nie pozostawiała mi złudzeń - Tak, jak myślałam, pojechałam po bandzie... - dodałam nie czekając nawet na odpowiedź.

- I to grubo! - Avril zaśmiała się w głos - Wierz mi lub nie, ale w całej swojej karierze, nie miałam tak czarnowidzącej pacjentki! Czego ty dziewczyno, nie wymyśliłaś!

- Może, gdybym wiedziała o istnieniu tajemniczej komnaty, nie zachodziłabym tak bardzo w głowę! - rzuciłam jeszcze licząc na jakieś usprawiedliwienie swojej osoby.

- Oj, obawiam się, że twój umysł, zacząłby pracować na dużo wyższych obrotach! Wiesz, jak bardzo obawiałam się, jak bardzo poniesie cię wyobraźnia, gdy zobaczysz chociażby próżnociąg lub kleszcze!?

- Co takiego!?!? - krzyknęłam zatrwożona, na dźwięk kompletnie obcych mi słów - Jak to wygląda i do czego to służy!? Masz mi tu zaraz wszystko powiedzieć, jak na spowiedzi!

- I o tym właśnie mówię... - Avril kręcąc głową, prowadziła mnie dalej do celu podróży.

Biorąc pod uwagę moje ograniczone możliwości czasowo-ruchowe, przemieszczałyśmy się w żółwim tempie. Myśląc o czasie miałam na myśli przerwy pomiędzy skurczami, które wydawały się być niedostatecznie długie, a tylko wtedy mogłam posuwać się do przodu. Z kolei ruchowe... Co tu dużo mówić. Czułam się, jak mały słoń, poruszający się z prędkością ślimaka. Być może to ból, który mi obecnie towarzyszył paraliżował mnie, a być może nawet nie zauważyłam, kiedy popadłam w stan takiego rozleniwienia, skutkujący zastojem w moich mało używanych w ostatnim czasie kończynach.

Feniks - Powstając z popiołów. Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz