Dzisiaj dłuższy rozdział i informacja, że kolejny pewnie w niedzielę. Wszyscy cali i zdrowi? Co tam u Was?
_____________________
Nie miałam wiele czasu na myślenie. Suka dała mi tylko dziesięć minut. Osiem z nich spędziłam na wgapianie się w telefon, pozostałe dwie na ubieraniu dresu i szukaniu jakichkolwiek butów. Ostatecznie znowu wcisnęłam na siebie kapcie Normani. Jeśli chciała ode mnie czegokolwiek więcej niż rozmowy, to na pewno nie w takim stanie. Ledwo stałam na nogach, nos mnie bolał, głowa wybuchała, a mój wygląd nie nastrajał do żadnych zbliżeń. Nie miałam czasu nawet wziąć prysznica. Liczyłam jednie na to, że na twarzy nie miałam śladów krwi z południa.
-Jednak przyszłaś... - rzuciła od razu, gdy wyszłam na balkon. W kilak sekund poczułam chłodne powietrze, które dotarło do mojego ciała – Coś nie tak? Zimno ci? – doskoczyła do mnie, gdy stałam jak otumaniona w miejscu i lekko drżałam. Ściągnęła ze swoich ramion koc i mocno mnie nim owinęła.
-Nie musisz się tak zachowywać. Przyszłam, bo chciałaś... Dokładnie to nie dałaś mi wyboru – westchnęła mimowolnie szczelnie otulając się materiałem, który dostałam od kobiety. Niepewnie podeszłam do barierki, na której się oparłam. Miałam zdecydowanie za mało sił tamtego dnia. Krwotok z nosa wymęczył mnie znacznie bardziej, niż chciałam się przyznać.
-Bardzo źle się czujesz? – westchnęła głośno jednocześnie powoli się do mnie zbliżając. Jako, że tym razem było na balkonie znacznie więcej światła, dokładnie przyglądała się mojej twarzy. Ku mojemu zdziwieniu ułożyła na niej dłoń i lekko zaczęła gładzić policzek – Powinien zobaczyć cię lekarz. Ten nosek już strasznie sinieje, jeśli doszło do jakiegoś...
-Dlaczego taka jesteś? – spytałam odwracając twarz w innym kierunku. Jej dotyk był nad wyraz przyjemny. Do tej pory myślałam, że nic nie mogło równać się z delikatnymi dłońmi Addie, ale to było jeszcze lepsze. Czułam prąd, który pojawił się w moim brzuchu – Po pierwsze. Jesteś moją nauczycielką, a zachowujesz się jakbyś mogła wszystko... Po drugie, raz mnie szantażujesz, a po chwili...
-Po pierwsze, mogę co chcę. Niezależnie od tego kim jestem. Po drugie, to skomplikowane Jauregui. Chcę cię. Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłam. Wpadłaś mi w oko, a ja naprawdę nie odpuszczam. Dinah nie jest w moim stylu, ale dzięki niej w końcu do mnie napisałaś...
-Nie zaruchasz dzisiaj. Ledwo co stoję na nogach – westchnęłam głośno zerkając na kobietę, która nieprzerwanie gładziła mój policzek.
-Żartujesz sobie? Chciałam się spotkać i dowiedzieć, jak się czujesz. Wiedziałam, że nie przyjdziesz, jeśli tak po prostu proszę – lekko pokiwałam głową, w tym przypadku miała rację - Uciekałaś mi z sali, zabrali cię do internatu i już nic nie mogłam zrobić. Kurwa. To się stało na moich zajęcia, przy mnie. Może i jestem wredna Jauregui, ale potrafię się też martwić – syknęła, na co szeroko otworzyłam oczy. Niespodzianka. Jakieś wyższe uczucia, które górowały nad chcicą. Nie sądziłam, że mogła takowe posiadać.
-Nie rozumiem cię, ni chuja – przymknęłam oczy. Byłam zdecydowanie za bardzo zmęczona i obolała.
-Zróbmy to inaczej Jauregui... Zostawię w spokoju twoje przyjaciółki, ale za kilka dni znowu się spotkamy. Do tego czasu masz się przebadać i wypocząć. Jak będziesz w pełni sił, to pomyślimy co dalej... - lekko pokiwałam głową. Pragnęłam się na niej oprzeć, aby zaprowadziła mnie do pokoju. Niczego w tamtej chwili nie rozumiałam. Liczyło się dla mnie to, aby trafić do łóżka. Słowa Camili ledwo co dobijały się do mojego mózgu – Idź do pokoju Dziubasku. Swoim przyjściem tutaj udowodniła mi, że mam rację. Jeszcze będziesz moja...
CZYTASZ
Teach me, please - Camren PL
FanfictionCzy nowa nauczycielka może jeszcze bardziej namieszać w niepoukładanym życiu Lauren? Sceny +18 Wulgaryzmy Przemoc Wydarzenia, których lepiej nie próbować w rzeczywistości