54

1.7K 88 18
                                    

Ja za te ich niespokojne dłonie nie odpowiadam.  Dobranoc <3 

__________

Poniedziałek z samego rana. Tym razem to ja zerwałam się przed świtem. Byłam pewna, że w ciągu dnia zacznę umierać ze zmęczenia, ale nie miałam innego wyjścia. Wzięłam prysznic, pomalowałam się i ubrałam. Doceniałam, że kawiarnia obok internatu była czynna 24/7. Kupiłam kilka kanapek, ciastko orzechowe dla Addie i pięć kaw. Ledwo co zaniosłam je do internatu. Jedną ułożyłam obok łóżka Normani, dwie zaniosłam do dziewczyn, a z ostatnią dotarłam do drzwi Addie. Zanim jednak zapukałam, zdałam sobie sprawę, że zapomniałam o najważniejszym. Szybko wróciłam do pokoju, zabrałam potrzebne rzeczy i poszłam zapukać do ukochanej.

-Cześć Słońce ty moje. Coś się stało, że ty tak o tej porze? – wymamrotała Addie sennie przecierając dłonią swoje zaspane, błyszczące oczy. Taki piękny wygląda zaraz po przebudzeniu powinien być karalny. Mimowolnie wodziłam wzrokiem po jej długich, idealnych nogach, zakrywanych jedynie przez krótkie, szare spodenki – Boże Kocie. Nawet mój budzik nie dzwonił jeszcze. Co się stało? – spojrzała na mnie mrugając oczami, gdy stała przed nią z kawą i kwiatami – Co jest....? Jezu, Lauren. Ja chyba dalej śpię. Moja kobieta wstała o piątej i...

-Po pierwsze. Jak mówisz do mnie po imieniu to mam wrażenie, że nawet ja śpię. Po drugie, nie wstałam o piątej, a o czwartej trzydzieści. Jest dopiero dziesięć po piątej. Byłam jednak pewna, że jak wstanę o piątej, to zanim się wyrobię, to ty gdzieś już pobiegniesz, a nie chciałam z tym czekać – wyrzucałam z siebie stwierdzenia szybciej niż mogłam ułożyć je w głowie. Wpatrywałam się w nią, gdy ta mrugała niezrozumiale oczami – Mam dla ciebie kawę, kwiaty i... - wzięłam głęboki oddech pierw wyciągając ku niej bukiet czerwonych róż. Dobrze, że zabrałam kartę Mani. Inaczej w życiu nie byłoby mnie na nie stać.

-Są piękne Jauregui. Prawie tak samo jak ty – obdarzyła mnie tym swoim najpiękniejszym, najszczerszym uśmiechem jednocześnie zaciągając się głęboko zapachem kwiatów. Wyglądała z nimi jeszcze lepiej. Od razu zapisałam sobie w głowie, aby częściej brać od Mani kasę na takie wydatki – Za kawę też dziękuję Kochanie. Coś czuję, że sobie dzisiaj bieganie odpuszczę, a spędzę czas z ukochaną najwyraźniej stęsknioną przez weekend – szybko pokiwałam głową mocno. Addie kilkukrotnie jeszcze podziękowała za kwiaty, a następnie odłożyła je na biurko. Wykorzystując jej wolne dłonie od razu się w nią wtuliłam. Tak bardzo mi jej brakowało. Zajmowanie się babcią zajmowało jej zdecydowanie za dużo czasu, podczas którego nie miała nawet jak się odzywać. Pisała, gdy tylko mogła, ale wiedziała, że i to sprawiało jej problemy – Jauregui, Skarbie ty mój najsłodszy. Zostaję na ten weekend jak coś... - pisnęłam zadowolona na tę informację. Gdybym mogła, to w sekundę wskoczyłabym w jej ramiona, ale jakoś nie miałam ochoty połamać partnerce kręgosłupa.

-Przez ten weekend nie wypuszczę cię z łóżka. Będę cię tulić i całować cały czas – zachichotałam szczelnie się w nią wtulając. Addie delikatnie wodziła dłońmi po moich plecach, aż dotarła do zawsze kuszących ją pośladków. Od razu wyczułam, że zainteresowała się obiektem, który chowałam w tylnej kieszeni – Zboczeńcu, co mnie tak od rana macasz? – delikatnie się od niej odsunęłam, na co niebieskowłosa cicho westchnęła. Nigdy nie lubiła, gdy upominałam ją w żartach – Dobrze, rozumiem, twój tyłek. Możesz sobie macać – od razu wyglądała jakby się rozbudziła. Szybko pokiwała głową, a na jej ustach pojawił się wymowny uśmiech – Ale akurat znalazłaś coś dla siebie. Ja wiem, że do kwietnia dużo czasu i nie wiadomo, jak wtedy będzie ze szkołą, z twoją babcią i w ogóle, ale... Może by się udało... - wymamrotałam wyciągając z kieszeni dwa bilety, które kupiłam dzięki mojej kochanej przyjaciółce. Niepewnie wręczyłam je swojej ukochanej, która praktycznie zbladła. Niepewnie zerknęła na bilety, pokiwała głową tak jakby chciała coś powiedzieć, ale ostatecznie jedynie kilka łez spłynęło po jej policzkach – Addie, przepraszam. Nie chciałam źle. Myślałam, że się ucieszysz...

Teach me, please - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz