44

1.7K 84 77
                                    


Dzień dobry i miłego dnia <3 

Jak tam się trzymacie? 

______________

Nie miałam pojęcia jak dotarłam do pokoju, ale obudziłam się koło trzeciej w nocy. Normalna pora na pobudkę. Musiałam iść do łazienki. Sprawnie wysunęłam się z ramion Mani, ale dopiero gdy próbowałam wstać, zrozumiałam, że ktoś jeszcze mnie trzymał. Zdziwiona odwróciłam się, aby zobaczyć Dinah mocno obejmującą mnie w biodrach. Przerzuciłam jej dłonie na Normani i niepewnie wysunęłam się z łóżka. Przetarłam dłonią oczy zastanawiając się dlaczego spałyśmy w trójkę, ale moja głowa nie znała żadnej logicznej odpowiedzi, a pamięć przestała rejestrować chwilę po dziesiątej.

-Boże, moja głowa – wymamrotałam sama do siebie idąc w kierunku balkonu. Wizyta w łazience skończyła się na wymiotowaniu i kilkuminutowym obmywaniu twarzy, jakby to miało mi jakkolwiek pomóc.

-Co ty tutaj robisz bez kurtki? – głos Camili dotarł do mnie z opóźnieniem spowodowanym ogromną ilością promili poruszających się w moich żyłach. Zamrugałam oczami i niepewnie na nią spojrzałam. Słodko wyglądała w dresie, kurtce i do tego przykryta kocem – Czy ty jesteś pijana? – lekko pokiwałam głową – Poczekaj tutaj chwilę. Przejdziemy się na spacer. Nie daj Boże niech ktoś cię zobaczy w takim stanie, a Sinuhe wyobraźnia poniesie. Poczekaj. Pójdę po jakąś swoją kurtkę. Trzymaj się z dala od barierki.


Czekałam grzecznie próbując nie zwymiotować więcej. Nie wiedziałam ile czasu minęło, ale w trakcie w końcu zaczęłam trzeźwieć. Rześkie powietrze dobrze mi robiło. Camila przyszła po chwili wraz z bluzą i jakąś cieplejszą kurtką. Zmierzyła wzrokiem moje spodnie i buty, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że do łóżka poszłam w jeansach i trampkach. Dzięki temu miałam pewność, że dziewczyny nie były w lepszym stanie niż ja. Jakby którakolwiek miała choć trochę trzeźwego umysł, najpewniej ściągnęłaby mi przynajmniej buty.

-Nadal tak źle się czujesz? – przez kilka minut spacerowałyśmy wokół jeziora. Na nasze szczęście wszyscy udali się już do pokojów albo do okolicznych klubów. Nikt nie był tak chory, aby w niską temperaturę siedzieć po nocy w tej okolicy.

-Już znacznie lepiej. Dziękuję. Bardzo – pokiwałam głową, jakby to miało wzmocnić moje słowa. Przyjemnie było tak iść obok niej, do tego w jej ciuchach. Docierał do mnie zapach słodkich perfum i płynu do prania – Przepraszam za swój stan. Mój brat przyjechał, ten tydzień był ciężki i jakoś tak poszło, że... W sumie nawet nie wiem co, pamiętam że rozmawiałam z nim o miłości, o tym, że mam dość i chwilę później jest już wielka pustka.

-Czyli nie za bardzo układa ci się z Addie? – westchnęłam smutno w odpowiedzi, gdy Camila objęła mnie w talii nadal kontynuując nasz spacer – Co się stało Lauren? Zrobiła coś nie tak?

-Nie ona, a ja... Czuję, że gram nie fair, do tego ta akcja nad ranem. Tego jest na mnie za dużo – oparłam głowę na ramieniu nauczycielki, gdy ta stale szła do przodu – Bardzo moje myśli błądzą w tym wszystkim. Gubię się, chociaż wiem, że to nie ma sensu.

-Co tak rozprasza twoje myśli? – zatrzymałam się, aby spojrzeć na nią niepewnie. Ona naprawdę nic nie rozumiała. Jak miałam jej powiedzieć, że to ona była dla mnie największą zgubą, skoro nawet nie domyślała się, że cokolwiek do niej czułam – Lauren? Jest ktoś jeszcze? – pokiwałam głową, przez co jak zwykle spojrzała na mnie wymownie – Słownie nie umiesz, prawda?

-Jest... Kurwa Camila, oczywiście, że jest – zmarszczyła brwi wpatrując się we mnie bez krzty zrozumienia. Przetarłam dłonią twarz zastanawiając się czy ta rozmowa miała jakikolwiek sens. W głębi duszy czułam jednak, że bez tego nie mogłam podjąć jakiejkolwiek decyzji, a co za tym idzie, nie ruszyłabym dalej, a jedynie zatraciłabym się w swojej pogubionej głowie. Spojrzałam na nią niepewnie, jednocześnie przeczesując dłonią kolorową grzywkę – Nie umiem myśleć tylko o niej, bo stale mam cię w głowie. I nie chodzi tylko o nasz seks, a o to wszystko poza nim. O tę naszą noc w hotelu, o twój słodki uśmiech, o... - praktycznie ode mnie odskoczyła, na co jedynie głośno westchnęłam – Wiem... Dla ciebie to nic. Wybacz, że o tym mówię.

-Od początku ci o tym mówiłam. Nie jestem kimś z kim masz jakiekolwiek szanse na przyszłość. Nie jestem dla ciebie. Zresztą dla nikogo. Nie będę w żadnej głębszej relacji, a interesuje mnie tylko dobry seks, ok? Skoro tak na to patrzysz, to czas abyśmy skończyły to definitywnie – widziałam jak jej dłonie drżały, gdy nerwowo drapała swoją lewą rękę. Zdążyłam już zauważyć, że w nerwach zawsze swędziały ją blizny, a ona nie mogła sobie z tym poradzić – I zrozum mnie dobrze Lauren. Kompletnie nie chodzi o ciebie. Jesteś piękną, kochaną kobietą, która da szczęście innym, ale to w życiu nie będę ja. Kocham inną, bardzo kocham – po jej twarzy widziałam, że żałowała tego, ile mi powiedziała – Wróćmy do internatu, proszę.

-Sama wrócę. Przepraszam, potrzebuję chwili dla siebie... Jak chcesz to dam ci znać, że bezpiecznie dotarłam – Camila od razu pokiwała głową, na ja jedynie gorzko się uśmiechnęłam – Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa. Obiecuję już się nie narzucać – odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do internatu. Dopiero po chwili przypomniałam sobie o tym, że miałam na sobie jej ciuchy. Westchnęłam pod nosem wiedząc, że musiałam kolejny raz się z nią spotkać, aby je zwrócić. Gdy tak szłam nagle zauważyłam dwie postacie obściskujące się na ławce przy internacie. Pragnęłam po prostu ich minąć, ale męski głos wydał mi się aż za bardzo znajomy – Macie pół minuty, żeby się wytłumaczyć... - syknęłam zatrzymując się obok, przez co nerwowo od siebie odskoczyli – Taki był plan od początku? Upić nas, żebyście mogli w spokoju spędzić tę noc razem?

-Boże siostra, tutaj nic się nie działo – rzucił nerwowo Chris odsuwając się od speszonej dziewczyny. Wybrali sobie idealną lokalizację, ponieważ niecałe dwa metry dalej była rozpalona latarnia, która oświetlała okolicę – My tylko...

-Czy ja mam przypomnieć, że jesteś zajęty? – świetnie się nadawałam do tego, aby robić wykłady o wierności. Jak nic. Oaza cnót – Zresztą nieważne. Idę do pokoju. Mam kurewsko dość. Róbcie sobie co chcecie, ale rano mówicie o wszystkim dziewczynom, a my porozmawiamy sobie co na to Abella.

-Tylko się całowaliśmy – Ally podniosła się z ławki, aby do mnie podejść, ale od razu się odsunęłam. Nie potrzebowałam bliskości w tamtym momencie, a na pewno nie od dziewczyny, która pół minuty wcześniej wkładała dłonie pod koszulkę mojego brata – Przepraszam, poniosło nas... - z dwojga złego, wolałam, aby Ally dobierała się do Chrisa niż Normani. Jakby się nad tym zastanowić, pasowali do siebie i mogliby tworzyć razem dobrą parę.

-Nie tłumacz mi się, błagam. Pamiętaj jednak, że to mój młodszy brat, w dodatku zajęty. Jesteś starsza, mądrzejsza... Chcę ci ufać, więc nie spierdol tego – przeczesałam palcami włosy i zarzuciłam grzywkę do tyłu. Zerknęłam na Chrisa, który patrzył na mnie z troską. W tym gronie to o mnie trzeba było się martwić, a nie o nich. Spacerowałam sama po nocy, wykończona, pijana, w nie swoich ciuchach. Brat miał prawo tego nie zauważyć, ale Ally na pewno dobrze to wiedziała, aż za dobrze znała zawartość mojej szafy. Po prostu nie pytała, wiedząc że temat jej i Chrisa był znacznie ważniejszy – Bawcie się dobrze... - kopnęłam kamień, który leżał pod moimi nogami i ruszyłam bez słowa dalej. Nie miałam ochoty wracać do łóżka. Po dojściu do internatu zajęłam miejsce na balkonie i szybko napisałam dwie wiadomości.

Jedną do Camili „Dotarłam, uważaj na siebie"

Drugą do Addie „Podjęłam decyzję. Chcę spróbować..."

Teach me, please - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz