61

1.4K 88 25
                                    

Drugi obiecany rozdział ^^ Miłego kolejny raz <3

_______

-Mam dla ciebie Mała te trzy zamówione fla... - praktycznie pisnęła, gdy wtuliłam się w jej ramiona. Stałyśmy w lesie koło jeziora, dzięki czemu nikt nas nie widział – Bardzo się źle czujesz? – pokiwałam głową bardzo mocno się do niej przytulając. Camila od razu objęła mnie i wsunęła pace we włosy – No już Mała. Kilka drinków i twoja głowa chociaż na chwilę przestanie funkcjonować... Jestem przy tobie. Wiem, że to co się stało jest okropne, ale wytrzymasz Lauren. Musisz – cmoknęła mnie w czoło jednocześnie bawić się moimi włosami – Będę przy tobie, gdy tylko będziesz tego potrzebować, ok? Nie zostawię cię, a oddawać cię będę jedynie w ramiona twoich przyjaciółek. Będziesz bezpieczna i szczęśliwa, jeszcze się uda, wierz mi.

-Ty nie jesteś – załkałam dociskając ją szczelnie do siebie. Źle robiłam porównując nasze sytuacje, ale w tamtej chwili rozumiałam tylko to, że obie miałyśmy złamane serca. Widziałam, że mój ból to nic w porównaniu do jej, ale moja klatka piersiowa zaciskała się w ogromnych spazmach. Miałam wrażenie, że któryś z moich organów pragnął wybuchnąć, aby oszczędzić mi cierpienia – Wybacz, nie chciałam.

-Nie mam czego Lauren. Rozumiem. Każde rozstanie boli i moje słowa tego nie ukoją. Nie powiem ci, że mi trudnej, bo nie miałam jak się pożegnać, bo Kat została z mojego życia tak po prostu wyrwana, a ty miałaś okazję spędzić z Addie jeszcze czas. Nic nie ukoi tego rozrywającego twoje serduszka. Nic poza czasem Lauren. Musisz dać temu przeminąć. Ja wiem, że to brzmi okrutnie, wiem, że to żadne pocieszenie, ale tylko czas pozwoli ukoić ból i strach – delikatnie całowała moją głowę, aby jakkolwiek miało mi to pomóc. Doceniałam każde słowo i każdy ruch, chociaż nie byłam w stanie tego okazać – Jeśli potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy, naprawdę jestem i cię nie zostawię.

-Skąd wiesz, że będzie lepiej? Dlaczego ma być? Gdy w końcu byłam szczęśliwa, to wszystko jebło. Może po prostu nie zasługuję na szczęście, może powinnam być sama, nikogo nie ranić, nie krzywdzić, nie... - docisnęła szczelnie moją twarz do swojego dekoltu. Próbowała po prostu mnie uciszyć, a nie widziała innego rozwiązania. Gdyby nie to wszystko, najpewniej uciszyłaby mnie pocałunkiem, tak jak kilka miesięcy temu.

-Nigdy tak nie mów Lauren. Jesteś cudowna. Kochana, piękna, dbająca o innych. Dasz szczęście pewnie jeszcze wielu innym kobietom, a to co się stało z Addie, to po prostu element twojego życia, który dał ci szansę na rozwój. Traktuj to jako kilka tygodni pełnych szczęścia i miłości. Może jeszcze obie kiedyś będziemy szczęśliwe Mała. Jesteśmy młode, co nie? Bawmy się czy coś. Kiedyś trafimy jeszcze na takie, co dadzą nam wszystko i zapewnią pełnię szczęścia. I nie, nie mam na myśli dawania pod względem seksualnym, chociaż nie ukrywa, że to też może uszczęśliwić – zaśmiała się na co strzeliłam jej lekko w ramię. Nawet w takim momencie musiała mówić o seksie, inaczej przecież nie byłaby sobą – Wiesz, jeśli o to chodzi...

-Zapewniam, że jak będę mieć ochotę na seks, to będziesz pierwsza, którą o tym powiadomię, ok? – chichocząc od razu pokiwała głową. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Ta kobieta miała w sobie to coś, co zawsze łamało moje hamulce i przekraczało granice – Ale na razie mi się nie chce. Dla mnie to za wcześnie. Kiedy po raz pierwszy bzyknęłaś po Kat?

-O Słońce pięknie, nie czekaj tyle. Bzyknęłam dopiero na samym początku wakacji w tym roku, czyli półtora roku po jej śmierci. Dałam się pieprzyć jeszcze kilka miesięcy później, ale akurat ty o tym powinnaś wiedzieć najlepiej – zamrugałam zdziwiona jej słowami. Szybko połączyłam fakty i przypomniałam sobie, jak stawiała się, gdy próbowałam jej dotykać. Wtedy kompletnie o tym nie pomyślałam. Nie sądziłam, że cokolwiek mogło się jej stać. Bałam się, że to moja wina, że byłam za brzydka, za głupia, że miałam za małe doświadczenie i dlatego nie chciała mi dać – Daj łapkę Mała. Odprowadzę cię, dobrze? Mam te flaszki. Spędzisz miło czas z dziewczynami i nie przejmuj się matematyką z ostatniego tygodnia. Tak jakby dostałaś dwie czwórki, jedną z kartkówki, drugą z testu... Powiedzmy, że pisałaś je z Addie tydzień przed waszym wyjazdem – zachichotałam cicho ujmując palcami dłoń Cabello. Jednak złamała swoje zasady i dała mi dobre oceny, chociaż zawsze twierdziła, że tego nie zrobi. Byłam jej za to tak wdzięczna, że praktycznie zapomniałam o bólu rozrywającym moje serce.

Teach me, please - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz