Siedziba Watahy

2.6K 125 17
                                    

Louis nie spał już od co najmniej kilku godzin, podczas gdy światło dzienne zagląda przez szpary w starych drewnianych drzwiach. Nie ruszał się jeszcze z dwóch powodów. Noga go strasznie boli; najmniejsza zmiana pozycji powoduje przeszywający ból w całym ciele. Czuje też, co najważniejsze, zapach Alfy na zewnątrz chatki. Alfa wie, że Louis tam jest, jest tego pewien. Dlaczego miałby pozostawać na zewnątrz, zaledwie kilka metrów dalej, nieruchomo, przez co najmniej dwie godziny, w ciągu których Louis nie spał? Przez cały ten czas obmyślał plan, jak uciec niezauważonym, ale nie wpadł na żaden pomysł.

Po subtelnych i cichych odgłosach chrapania, które słyszał od dwóch godzin, Louis domyśla się, że Alfa śpi w jakiejś swojej kryjówce. W tym kryje się jego jedyna szansa. Spróbuje przejść obok wilka, nie budząc go. Jest to plan, który najprawdopodobniej zakończy się żałosnym niepowodzeniem, ale Louis nie widzi innej drogi. Wzdycha, starając się zignorować burczenie w brzuchu, i wstaje.

Gdy tylko mocniej staje na nogę, nie może powstrzymać jęku bólu, który wydostaje się z jego ust.

- Kurwa. - Mamrocze między zaciśniętymi zębami. Wie, że Alfa, jeśli nie wcześniej to teraz na pewno się obudził i pewnie zdaje sobie sprawę z tego, że Louis też wie o jego obecności. Jedyna niewielka szansa, jaką mógł mieć na ucieczkę, przepadła. Co gorsza, czuje jego zapach, który zbliża się do chatki. 

- Daj mi, do cholery, spokój. - Mamrocze, próbując wstać i ignorując nieustanne pulsowanie w nodze. W ostateczności rozgląda się po czterech rozpadających się ścianach w poszukiwaniu odpowiedniej broni, którą mógłby się obronić, gdyby była taka potrzeba. Niestety, chata jest w większości pusta, jedyne, co widzi, to puste puszki po jedzeniu, które zjadł poprzedniej nocy, i pleśń. W końcu jego wzrok pada na zardzewiały klucz rzucony w kąt, a może to grzechotka albo śrubokręt, Louis nie wie. I jest to zupełnie nieistotne 

- Skup się, do cholery. - Mówi sobie. Bierze narzędzie i trzyma się go, jakby miało mu pomóc w obronie. Może spróbować sprawić, że będzie wyglądać groźnie. I tak lubi blefować w takich sytuacjach.

Gdy jest już gotowy do otwarcia drzwi, z plecakiem na plecach i niewiarygodnie skromną bronią uniesioną w jednej ręce, ocenia, że Alfa znajduje się zaledwie metr od drzwi.

- Nie wyjdę, dopóki się nie odsuniesz! - Krzyczy zza zamkniętych drzwi, mając nadzieję, że to da mu przestrzeń do ucieczki i dobrze wiedząc, że jeśli Alfa zdecyduje się wyważyć drzwi, jest skończony. Wie, że z jego nogą rozmowa z wilkiem jest jedyną opcją. Problem w tym, że to może zadziałać tylko wtedy, gdy wspomniany wilk jest rozsądny. Po chwili oba wilki nadal stoją nieruchomo, rozważając swoje opcje. 

- No dalej... - Mruczy do siebie Louis. Po zbyt długim, jak sądzi Louis czasie, wyczuwa, że Alfa w końcu wycofuje się o kilka centymetrów. To nie jest wystarczające, ale Louis będzie musiał się z tym pogodzić. Otwiera drzwi gdzie spotyka się z okazałym brązowym wilkiem. Nie ma nic wspólnego z poprzednim stadem. Stojący przed nim Alfa jest po prostu potężny. Louis nie daje się łatwo zastraszyć, ale musi stłumić swoją omegę, żeby nie schować się z powrotem do chaty. Instynktownie lub przez głupotę podnosi wyżej swoje mocno wątpliwe narzędzie "zbrodni".

Pierwszą reakcją Liama jest szok. Omega stoi pewnie, przeciwstawiając mu się swoją postawą i spojrzeniem, jakby był gotów walczyć z nim w razie potrzeby, mając do dyspozycji jedynie starą grzechotkę i zranioną nogę. Zauważa też strach Louisa, choć widać, że ten stara się go ukryć. Postanawia wrócić do swojej ludzkiej postaci, sądząc, że w ten sposób będzie mniej straszny i udowodni, że nie ma zamiaru go skrzywdzić.

- Nie jestem tu, żeby cię skrzywdzić. Słyszałem, że w nocy bardzo cię bolało i chciałbym ci pomóc, jeśli uznasz, że jest to okej. - Cóż, to było łatwe, myśli Louis. Zazwyczaj, gdy potrzebuje pomocy, musi się o nią starać. Jest zaskoczony uprzejmością nieznajomego. Do tego stopnia, że trudno mu uwierzyć, bo z przyzwyczajenia zawsze myśli o podstępie. Z pewnością ten wspaniały Alfa nie jest zainteresowany opatrywaniem ran zwykłej osieroconej omegi. On po prostu nie widzi w tym sensu. Gdyby chciał obezwładnić Louisa i wykorzystać go, już dawno by to zrobił. Po prostu musi zobaczyć, jak to się wszystko potoczy. Liam zauważa zmartwienie w oczach omegi, więc dodaje,

Rogue | L.S. | Tł. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz