- W rezultacie niniejszy raport budzi obawy i podkreśla potrzebę ostrożnego postępowania zarówno przez Władze Ustawodawcze, jak i Wykonawcze Rady przy realizacji obecnego planu działania...
Harry przeczytał raport Gregory'ego już dwa razy, a czytany na głos jest jeszcze nudniejszy. Pozwala więc swojemu umysłowi pracować, podczas gdy reszta rady uważnie słucha każdego słowa. Rozstali się dopiero na godzinę, a Harry już nie może się doczekać powrotu do Louisa. Nie wydawał się zbyt zadowolony z polecenia odpoczynku, które wydała mu Olivia. Właściwie Louis nigdy i w żadnych okolicznościach nie wydaje się zadowolony z poleceń, sądząc po tym, jak za każdym razem zaciska usta i zwęża oczy. Sądząc po tym, jak przy każdym ruchu marszczy nos i jak jego ręce zaciskają się w słodkie piąstki.
- Harry... dlaczego się uśmiechasz?.
Wszystko wiedzący uśmieszek Nialla skutecznie przywraca Harry'emu powagę na twarzy.
- Co? Nie uśmiecham się. Słucham raportu Grega, przestań mnie rozpraszać.
- Mmhmm. - Niall przewraca oczami i kieruje swoją uwagę z powrotem na Grega.
Harry próbuje zrobić to samo, ale wtedy to czuje. Louis. Panika. Serce omegi zaczęło bić szybciej. Jest przerażony. Nie minęła sekunda, a Harry znalazł się za drzwiami, nie zawracając sobie głowy przepraszaniem. Słyszy niewyraźnie swoje imię, ale już biegnie w stronę Louisa. Coś jest nie tak, jeśli Louis jest aż tak przerażony. Coś jest bardzo nie w porządku. Harry stara się zachować spokój. Musi być przy nim, nie może też spanikować. Jednak gdy tylko otwiera drzwi, Harry traci resztki opanowania. Louis wpada w szał, płacze i krztusi się. Nick pochyla się nad nim, próbując go uspokoić, ale tylko pogarsza sytuację.
- Louis? Czy możesz po prostu... przestać panikować! Louis?
Harry wyraźnie widzi, że za każdym razem, gdy Nick się przybliża, przerażenie Louisa wzrasta. Harry zaczyna się czerwienić. Chwyta Nicka za kołnierz i odciąga go od Louisa.
- Co ty... kurwa... zrobiłeś? - Nick ma szeroko otwarte oczy i żałośnie próbuje wyrwać się z objęć Harry'ego.
- Nie wiem! Dotknąłem jego ramienia, a on zaczął świrować. Nic nie zrobiłem, przysięgam! On jest po prostu... nie wiem... popieprzony!
Gdyby nie ból, który w tej chwili promieniuje z jego bratniej duszy, mógłby urwać Nickowi głowę. W tej chwili jego priorytetem jest Louis.
- Wynoś. Się. - Polecenie Alfy nie daje Nickowi żadnego wyboru i posłusznie je wykonuje. Harry błyskawicznie pojawia się u boku Louisa. Omega wciąż walczy z niewidzialnym wrogiem, mamrocząc niezrozumiałe słowa. Każda łza jest jak ukłucie w serce Harry'ego. Próbuje je otrzeć, ale na ich miejsce natychmiast pojawiają się nowe.
- Lou...? No dalej kochanie, powiedz mi proszę, co się stało.
To nie ma sensu. Louis jest gdzieś indziej. Jest niepokojąco posłuszny, gdy Harry wchodzi na łóżko obok niego, mając nadzieję, że zapewni mu trochę komfortu. Louis zawsze najlepiej się odpręża, gdy czuje zapach Harry'ego, więc Alfa kieruje głowę Louisa w stronę jego szyi.
- Louis kochanie, jestem tutaj. Jesteś bezpieczny, nic ci nie jest.
Louis się trzęsie. Harry coraz mocniej go do siebie przytula. W końcu, wydaje się, że po całej wieczności, bicie serca Louisa trochę zwolniło.
- Harry?
- Tak Lou, to ja.
Louis szlocha, a Harry może go tylko tulić, mając nadzieję i modląc się, że to wystarczy.
CZYTASZ
Rogue | L.S. | Tł. ✔
Romance| A/b/o | ------ - Jeśli jeszcze raz przyłapię twoją łajdacką mordę na naszym terytorium, urwę ci łeb, czy to jasne? Rozkaz Alfy, był tak wyczuwalny w jego głębokim i intensywnym głosie, że ziemia pod Louisem zaczęła wibrować. Jak zwykle jednak, nie...