DODATEK

1.7K 115 24
                                    

Miłego czytania!
Rozdział cały 18+ więc jeśli nie masz ochoty czytać możesz pominąć. :>

• ─── ✾ ─── •

- Tak, dobrze. - Mówi Louis, z głową zakopaną w klatce piersiowej Harry'ego.

- Tak? - Harry rozluźnia swój uścisk, aby spojrzeć w oczy Louisa.

- Chce się z tobą połączyć Harry.

Harry odpowiada pocałunkiem, który jest namiętny i wymagający. Louis odpowiada wszystkim, co ma, całkowicie ufając Harry'emu.

Harry wędruje w dół jego szyi, drażniąc po drodze płatek ucha i przyprawiając Louisa o gęsią skórkę. Biodra Louisa podskakują, szukając tarcia, ale Harry odpycha go i wciska jego talię z powrotem w materac.

- Lubisz się drażnić Harry Stylesie. - Jęczy Louis.

- Jesteś bardzo niecierpliwym małym omegą Louisie Tomlinsonie.

- Daj mi spokój. Jestem wielki. - Louis mamrocze świadomy, że prawdopodobnie przypomina skruszone dziecko, co nie pomaga mu w tej sytuacji. Harry śmieje się i całuje szyję Louisa w kierunku obojczyków. Ręce Louisa próbują objąć erekcję Harry'ego, ale Harry śmieje się ponownie i chwyta jego nadgarstki, żeby unieruchomić je nad głową.

- Jesteś dziś taki władczy. - Mówi Louis szorstkim zabarwiony pożądaniem głosem.

- Musisz leżeć nieruchomo. - Wargi Harry'ego muskają lekko jego sutek. - Muszę przemyśleć. - Mówi Harry, zanim delikatnie atakuje sutek zębami, natychmiast łagodząc to swoim językiem. W miarę jak Louis staje się coraz bardziej podniecony, prawie traci swój tok myślenia.

- Co musisz... - Louis jęczy, gdy Harry zaczyna torturować drugi sutek, szczypiąc go palcami. - ...przemyśleć?

- Gdzie... - Harry składa pocałunek na teraz bardzo wrażliwym sutku Louisa, - ...zamierzam... - Harry całuje drogę w dół pod pępkiem Louisa, niebezpiecznie blisko jego miednicy, - ...cię zaznaczyć, rzecz jasna. - Harry zabiera się do pracy, ssąc i liżąc miejsce, w którym jego usta się zatrzymały, aż do czasu, gdy pojawia się tam siniak, a Louis zamienia się w dyszący bałagan.

- Proszę Hazz no dalej, możesz mnie zaznaczyć gdziekolwiek. - Louis błaga, a jego ręce opuszczają swoje miejsce z nad jego głowy. W oczach Harry'ego pojawia się ogień, gdy chwyta je i umieszcza z powrotem na swoim miejscu.

- Naprawdę, Lou? Gdziekolwiek? - Dominujące spojrzenie, którym obdarza Louisa, zmieszane z niebezpieczeństwem w głosie Alfy, nie pomaga mu w oburzająco ignorowanym bólu między nogami.

- Gdziekolwiek chcesz, zgadza się. - Mówi Louis bez tchu. I to prawie przerażające przyznać, jak bardzo ma to na myśli. Louis ufa Harry'emu, aby naznaczył go, gdzie tylko zechce. Louis ufa swojej Alfie z własnym ciałem i z własnym samopoczuciem bardziej niż sobie. Rumieni się, gdy czuje, jak śliski płyn ścieka po jego tyłku, wciąż nieprzyzwyczajony do poddawania się swojemu wilczemu 'ja'. Oczy Harry'ego ciemnieją, a niskie warczenie wibruje w jego brzuchu.

- Może naznaczę cię właśnie tam. - Mówi Harry, głównie do siebie, zębami drażniąc uda Louisa, tuż obok jego bolesnej erekcji.

- Tak, gdziekolwiek, wszędzie, nie obchodzi mnie to Harry. - To wymaga wszystkiego w Louisie, aby nie próbować przejąć trochę kontroli z powrotem, połyka gęsto, skupiając się na pozostaniu w miejscu. Trudny wyczyn, gdy Harry dmucha teraz na jego twardego penisa, mając usta w odległości centymetrów od niego, ale na tyle blisko by dotknąć.

- Harry. - Louis jęczy, nie dbając o to, jak potrzebująco brzmi. Harry chichocze, ale w końcu, w końcu, przyciska swoje usta do czubka członka Louisa. To za dużo i za mało w tym samym czasie. Potem liże od podstawy w górę, a Louis nie zdaje sobie sprawy, że znów błaga pod nosem, dopóki Harry nie mówi.

Rogue | L.S. | Tł. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz