Miłego czytania! :>
• ─── ✾ ─── •
Nos Harry'ego łaskocze Louisa po szyi i wysyła dreszcze w dół jego kręgosłupa. Uśmiecha się, gdy czuje, jak usta Harry'ego składają tam pocałunek.
- Dzień dobry? - Pyta Louis z zamkniętymi oczami, pozwalając świadomości przemykać nad nim rekreacyjnie.
- Gniazdujesz. - Głos Harry'ego jest niski i otulony snem. Louisowi zajmuje chwilę zarejestrowanie słów, rozproszonych przez chropowaty dźwięk.
Gniazduje... tak, ja gniazduje... Czekaj. Gniazduje? Nie. Nie gniazduje.
- Hm? - Louis siada gwałtownie, gdy uderza go ta wiadomość, oczy nagle w pełni otwarte i czujne, ignorując ostre ukłucie w ramieniu od nagłego ruchu. Ubrania Harry'ego są rozrzucone wszędzie na łóżku, niektóre z nich spadły na podłogę w nocy i Louis opiera się pragnieniu, by je chwycić i umieścić z powrotem na łóżku, tam gdzie ich miejsce. Co jest z nim nie tak?
- Hej, uspokój się, Lou. Przepraszam, nie powinienem był tego mówić w taki sposób. - Harry chichocze i delikatnie sprowadza Louisa z powrotem na dół pamiętając o jego urazie.
- Nie gniazduje. - Wyciągnięta dolna warga Louisa jest tak urocza, że Harry musi ją pocałować, kciukiem pocierając zmarszczki zmartwienia powstałe między brwiami Louisa.
- Okej. Cokolwiek powiesz, kochanie.
- Nie robię tego. - Oddech Louisa przybiera na sile i Harry wyczuwa zbliżający się moment rozpadu, więc przybliża Louisa do siebie, prezentując swoją szyję, by Louis mógł poczuć jej zapach.
- Shh, to w porządku Lou.
- Po prostu lubię ten zapach na twoich ubraniach. To wszystko. - Louis mamrocze, ukrywając rumieńce na policzkach bardziej w szyi Harry'ego.
- Oczywiście, po prostu wracaj spać, jest jeszcze wcześnie. - Louis wygląda przez okno, by zobaczyć, że słońce jeszcze nawet nie wstało i wzdycha zatapiając się z powrotem w objęciach Harry'ego. Próbuje się zrelaksować, naprawdę, ale obraz ubrań Harry'ego rozrzuconych na podłodze wciąż mu przeszkadza.
- Poczekaj. - Szepcze tak samo dla siebie, jak i do Harry'ego. Z ramieniem, które nie jest uwięzione w temblaku, Louis sięga przez bok łóżka, aby podnieść ubrania, które spadły, a następnie układa je nad sobą i Harrym, aż zapach jest dobrze rozłożony. Wszystko wydaje się być idealne, dopóki nie zauważa skarpetki na podłodze po stronie Harry'ego.
- Mógłbyś ją podnieść, proszę? - Pyta Louis, wskazując na skarpetę, a Harry robi to z krzywym grymasem.
- Milcz. - Mówi Louis, gdy kładzie skarpetę idealnie na łóżku.
• ─── ✾ ─── •
- Dziękuję za przyjście Oliv.
- Chociaż to zupełnie niepotrzebne. - Louis mamrocze, przybliżając jedną z bluz Harry'ego do swojej twarzy, subtelnie ją obwąchując.
Olivia ignoruje jego komentarz i uśmiecha się, - To przyjemność Harry. Widzę więc, że Louis urządza sobie gniazdko.
- Nie gniazduję. - Mówi Louis półgłosem, bardziej z przyzwyczajenia.
- Jest w tej kwestii dość nieugięty. - Harry uśmiecha się, dołeczki atakują widok Louisa, utrudniając mu dalsze dąsanie się.
Olivia podnosi brew, uśmiechając się i robi krok bliżej ich łóżka. Louis napina się, zapach Alfy Olivii zbliżający się do pocieszającego zapachu Harry'ego stawia go na krawędzi. Oddycha głęboko, próbując się opanować. Wściekłość mogłaby tylko dać im argumenty w kierunku ich niedorzecznych teorii o gniazdowaniu. Ale wtedy Olivia wyciąga rękę w kierunku jednej z koszul Harry'ego, leżącej u stóp łóżka, i Louis prycha, ochronna omega przejmuje władzę, nie mogąc jej w żaden sposób powstrzymać. Ośmielona Olivia ignoruje ostrzeżenie Louisa i dotyka koszuli. Louis wysuwa się do przodu i zaczyna warczeć, lekko ustając dopiero gdy Olivia robi krok do tyłu.
CZYTASZ
Rogue | L.S. | Tł. ✔
Romance| A/b/o | ------ - Jeśli jeszcze raz przyłapię twoją łajdacką mordę na naszym terytorium, urwę ci łeb, czy to jasne? Rozkaz Alfy, był tak wyczuwalny w jego głębokim i intensywnym głosie, że ziemia pod Louisem zaczęła wibrować. Jak zwykle jednak, nie...