Harry zagląda do sali szpitalnej, gdzie Olivia zszywa ranę bety, a jej twarz jest spokojna i skoncentrowana. Harry nie lubi przerywać, ale Olivia i tak zawsze pracuje, a on jeszcze nigdy nie czuł się tak pozbawiony kontroli. Potrzebuje jak najszybciej poznać punkt widzenia lekarza.
- Hej Olivia, możemy pogadać?
- Jasne, tylko skończę szyć i zaraz do ciebie wyjdę. - Odpowiadając, nie odrywa wzroku od swojego zajęcia.
Harry niecierpliwie spaceruje przed salą. Cieszy się, gdy Olivia wychodzi pięć minut później i prowadzi go do pobliskiego pustego pokoju, rozumiejąc, że będą potrzebowali prywatności z jej instynktem lekarskim, który nieustannie imponuje Harry'emu. Harry siada na brzegu łóżka, a Olivia ustawia przed nim krzesło.
- Więc co się dzieje?
- Chodzi o Louisa. On jest... – Stwierdza, że nie ma sensu owijać w bawełnę. - On jest moją bratnią duszą, myślę, że...
Brwi Olivii podnoszą się z zaskoczenia. Zanim cokolwiek powiedziała, przez chwilę milczała nie mogąc nic z siebie wyrzucić.
- Co? O mój Boże, czekaj, myślisz?
- Emmm, nie. Jestem całkiem pewien. Chodzi o to, że.... nie mam żadnego punktu odniesienia. Nie znam żadnej pary, która byłaby bratnimi duszami. Właściwie to nie wiem, czy nasze stado kiedykolwiek miało bratnie dusze. Dlatego właśnie tu jestem. Pomyślałem, że może pomożesz mi to lepiej zrozumieć?
- Oczywiście! To niesamowite! O mój Boże! Super!
Olivia wstaje coraz bardziej podekscytowana i uśmiecha się szeroko.
Harry nie spodziewał się takiej reakcji.
- Na prawdę?
- Tak! To znaczy uczyłam się o tym zjawisku tylko w szkole medycznej, ale nigdy nie mogliśmy go zaobserwować w prawdziwym życiu, bo jest tak rzadkie! Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę miała okazję to zobaczyć, a teraz mogę to udokumentować! - Mówiąc z ożywieniem, w pośpiechu bierze z pod łóżka notes i długopis. - Powinnam nawet zaprosić kilku studentów, aby mogli zastosować teorie w praktyce. To naprawdę niesamowite! Jak się czujesz? Czy od razu się zorientowałeś? A może zajęło ci to trochę czasu, aby się zorientować? Jeśli tak, to dlaczego? Czy ty...
- Hej Olivia, zwolnij! Proszę o jedno pytanie naraz, dobrze?
- Okej. Tak. Przepraszam, że się aż tak podekscytowałam.
Olivia poświęca chwilę na opanowanie sytuacji. Siada z powrotem naprzeciwko Harry'ego, wyglądając trochę jak lekarz, który zajmuje się swoim pacjentem, choć na jej twarzy maluje się radosny uśmiech.
- Dobrze. Zacznijmy od początku. Dlaczego uważasz, że Louis jest twoją bratnią duszą?
- Cóż... Jak ja to mogę wyrazić słowami? Emm... poza tym, że poczułem ulgę, gdy go zobaczyłem po raz pierwszy, to wiem o nim rzeczy, o których nie mówi. Wiem na przykład, że jest zmęczony i niewiele spał, mimo że rano zapewniał mnie, że jest inaczej. Wiem, że jest zawsze czujny, gotowy do walki w każdej chwili. Wiem nawet, że w tej chwili jest na coś lub na kogoś zirytowany. I nie zgaduję tego wszystkiego. Ja to wiem. Wiem, bo ja też to czuję. To tak, jakby część mojego umysłu, cokolwiek robię, zawsze była skupiona na nim i na tym, jak się czuje.
Olivia robi notatki w trakcie wypowiedzi Harry'ego, kiwa głową i najwyraźniej nadal buzuje w niej ekscytacja.
- Fascynujące.
- Czuję się też niespokojny za każdym razem, gdy nie jestem w tym samym pomieszczeniu co on.
- To może być z dwóch powodów. Po pierwsze, może to oznaczać, że Louis sam odczuwa niepokój, gdy jest z tobą rozdzielony, więc czujesz to, co on. Może to również wynikać z tego, że nie jesteście jeszcze połączeni, nie naznaczyłaś go. Twój wilk może źle reagować na to, że nie masz go na wyłączność.
CZYTASZ
Rogue | L.S. | Tł. ✔
Romance| A/b/o | ------ - Jeśli jeszcze raz przyłapię twoją łajdacką mordę na naszym terytorium, urwę ci łeb, czy to jasne? Rozkaz Alfy, był tak wyczuwalny w jego głębokim i intensywnym głosie, że ziemia pod Louisem zaczęła wibrować. Jak zwykle jednak, nie...