Rozdział 11

74 5 1
                                    







20 czerwca 2011


Pokój Meredith utrzymany był w kolorach bieli. Był nie za mały i nie za duży. Po wejściu do pomieszczenia naprzeciwko drzwi umieszczone było sporych rozmiarów okno, a obok niego szafa, natomiast po prawej stronie znajdowało się duże dwuosobowe łóżko z białą ramą. Po jego lewej stronie znajdowała się szafka nocna a na niej nie duża lampka i kilka magazynów modowych. Naprzeciwko łóżka postawione było biurko wraz z krzesełkiem a obok niego drzwi do łazienki. Tuż po lewej stronie przy ścianie znajdował się regał na książki (wypchany po brzegi różnymi powieściami) oraz toaletka z lustrem. Nad biurkiem wisiało kilka rodzinnych zdjęć oraz półka, na której ustawione były ulubione roślinki Meredith. Dodatkiem w jej pokoju był wielki biały baldachim nad łóżkiem oraz puchaty dywan. Pachniało w nim lekką nutą lawendy pomieszaną z wanilią.

Meredith przekroczywszy próg pokoju rzuciła się przodem na łóżko rozluźniając wszystkie spięte mięśnie. Cały dzień pomagania tacie w ogródku, a w dodatku bardzo upalny dzień robił swoje. Przekręciła się na plecy i sięgając po telefon leżący na szafce nocnej wzięła, głęboki oddech.

Sprawdziła godzinę i powiadomienia, które podczas jej nieobecności na urządzeniu zdążyły  przyjść. Kiedy wszystko zostało przez nią ogarnięte podniosła się do siadu, odrzucając telefon na poduszkę. Podeszła do szafy zabierając czyste ubrania a następnie weszła do łazienki, biorąc długi prysznic.

Świeżo umyta i ubrana zgarnęła książkę ze swojej biblioteczki, zapaliła lampkę po czym ułożyła się wygodnie, zabierając się tym samym do czytania. Była to jej rutyna przed pójściem spać.

Niespełna dwadzieścia minut później jej drzwi otworzyły się z hukiem a do jej pokoju wpadła zdenerwowana i zszokowana przyjaciółka. Meredith przestraszona nagłym zajściem niechcący wyrzuciła książkę w powietrze po czym podskoczyła ze strachu na łóżku, wydając z siebie cichy pisk przestraszenia. Kiedy zobaczyła kto zafundował jej zawał serca, przymknęła powieki i przyłożyła rękę do rozszalałego serca, starając się unormować swój przyśpieszony oddech.

– Czy ty jesteś kurwa pojebana? – zapytała jej przyjaciółka zamykając za sobą drzwi i zaświecając światło w pokoju.

– Ja? To ty jesteś jebnięta wpadając tutaj jak huragan! Dostałam przez ciebie zawału serca. – odpowiedziała jej Meredith.

Scarlett podeszła do krzesełka przy biurku i szybkim jednym ruchem przysunęła je do krawędzi łóżka Meredith i na nim usiadła.

– Chcesz mi coś powiedzieć? – blondynka posłała swój zdenerwowany wzrok w stronę czarnowłosej.

– Nie? – odpowiedziała pytaniem na pytanie ze zmarszczonymi brwiami. – Jak ty tu weszłaś w ogóle?

–  Twój tata mi otworzył, i nie zmieniaj tematu bo kurwa chce wiedzieć co tu się odpierdala. – powiedziała.

– Ale co ma się odpierdalać? – mruknęła June nie do końca rozumiejąc sens tej rozmowy.

– Ty i Brandon Collins. – zacisnęła usta po wypowiedzeniu tych słów.

Meredith przewróciła oczami na to co powiedziała Scarlett po czym zeszła z łóżka, przechodząc obok niej, podchodząc do włącznika światła aby je zgasić.

– Meredith. – rzekła poważnie blondynka obracając się na obrotowym krześle w jej stronę.

– Nic, a co ma się dziać.–  odparła wzruszając ramionami.

– Jak to nie ma co się dziać? – zapytała z niedowierzaniem. – Spotykasz się z pieprzonym Collinse'm i nic nie mówiłaś ani nie pisałaś o tym mi, że jesteście ze sobą. Po czym idąc dzisiaj na imprezę dowiaduję się, że moja najlepsza przyjaciółka ma chłopaka a ja nic o tym nie wiem!

– Po pierwsze nie krzycz. A po drugie nie mam żadnego chłopaka. – odpowiedziała jej June, wyłączając światło w pokoju. – Nie mówiłam ci o tym bo nie ma o czym mówić, spotkaliśmy się tylko kilka razy i około od ponad dwóch tygodni nie odzywał się. – powiedziała i po raz kolejny wzruszyła  obojętnie ramionami. Podniosła książkę, która wylądowała na ziemi i odłożyła ją na szafkę po czym siadła na skraju łóżka. – Nie widziałam sensu mówienia ci tego bo to nie było nic poważnego poza tym byłaś na wakacjach i nie chciałam ci tym głowy zawracać kiedy odpoczywałaś pod palmami.

– Żartujesz sobie? Mówiłam ci, że zawsze i wszystko możesz mi powiedzieć nawet jakąś błahostkę. I nie zawracałabyś głowy,  bo tak naprawdę ojciec wkręcił się w jakiś klub żeglarski a mama zakolegowała się z jakimiś kobietami, które spotkała w hotelu, więc zostałam sama. – mruknęła przewracając oczami. – Ale nie ważne. Czyli to prawda, że się spotykacie?

– Spotykaliśmy. – sprostowała. – Od imprezy na zakończenie szkoły, widzieliśmy się może z cztery razy? I ostatni raz widzieliśmy się z ponad dwa tygodnie temu. Od tamtej pory olewa mnie. Widziałam go w sobotę na imprezie. Kiedy mnie zobaczył przeszedł obojętnie jakbyśmy się nie znali i nigdy nie rozmawiali. Dzień później napisałam do niego czy wszystko w porządku i czemu mnie olał na imprezie to odpisał tylko, że ,,wszystko ok''.

– Że ,,wszystko ok"?

– No, że wszystko ok. – odparła. – A co do imprezy to napisał, że mnie nie widział i nie wiedział, że tam byłam. Rozumiesz kurwa? Typ patrzy na mnie i przechodzi obok mnie po czym pisze mi następnego dnia, że mnie kurwa nie widział.

– Japierdole co za dupek. – oznajmiła blondynka.

–  Więc nie wiem, kto z imprezy powiedział ci, że jestem niby w związku, ale to nieprawda.

Scarlett posłała przyjaciółce blady uśmiech i zapytała.

– Okej już pomijając to co zrobił to jak się przy nim czułaś?

Meredith spojrzała szczerze na przyjaciółkę i wypowiedziała.

– Szczerze? Cudownie. Czułam się przy nim swobodnie i tematy same przychodziły. Pierwszy raz tak się czułam. Ale to ewidentnie dupek. Chciał się pewnie zabawić. – wzruszyła ramionami.

Meredith opadła plecami na łóżko wlepiając wzrok w gwiazdy, które przyklejone były do jej sufitu odkąd tylko pamiętała. Scarlett nie czekając ani chwili dłużej dołączyła do przyjaciółki, opierając głowę o jej ramię.

– Całowaliście się?

– Kilka razy. – wykrzywiła twarz w grymasie.

– Jezu... za to co zrobił i robi to naprawdę dupek. Ja nie rozumiem płci męskiej, totalnie. – rzekła.

– Ja też nie.

– Jeśli się odezwie to co zrobisz? – zapytała blondynka.

– Nie wiem, Scar. Ale jeśli to zrobi każę mu spierdalać. – oznajmiła wzdychając.

Scareltt parsknęła śmiechem i odpowiedziała.

– I dobrze na takich dupków nie warto marnować czasu. – wstała do siadu ciągnąć Meredith za rękę. – A teraz idziesz ze mną na imprezę.

***

ApparentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz