Rozdział 17

24 2 1
                                    




Czarnowłosa kobieta bez zapowiedzi weszła do swojego gabinetu. Na wygodnej kanapie siedziała starsza kobieta, która miała na sobie okulary i klikała coś na swoim telefonie mrużąc oczy. Kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi podniosła swoje ciało chowając telefon i przybrała na twarz miły uśmiech.

– Dzień dobry Merdith June. – powiedziała i wystawiła rękę w stronę kobiety.

– Dzień Dobry Rose Withe. – oświadczyła i uścisnęła dłoń.

– Usiądźmy. – rzekła wskazując ręką na kanapy.

– Oczywiście.

Obie kobiety usiadły na czarnej skórzanej kanapie. Meredith wyciągnęła swój notatnik i spojrzała na starszą kobietę.

– Zanim zaczniemy chciałam pani bardzo podziękować za zgodę na spotkanie.– rzekła posyłając kobiecie wdzięczny uśmiech.

– A tam drobiazg. – machnęła ręką. – Mam nadzieje, że moje zeznanie cokolwiek pani pomoże. – odpowiedziała.

– Zatem zacznijmy. – Mam wypisane kilka pytań, zadam je pani i proszę na nie szczerze odpowiedzieć. – kobieta w odpowiedzi pokiwała tylko twierdząco głową i w tym samym czasie Meredith położyła na stoliku dyktafon.

– Co robiła pani dnia czwartego sierpnia koło godziny piętnastej?

– Odwiedziła mnie moja córka i wnuczka. Poszłyśmy do kawiarni, ponieważ miałyśmy ochotę na kawę i moje ulubione ciasto, które znajduje się w tej kawiarni. – rzekła starsza kobieta.

– Czy zauważyła pani coś dziwnego w tym czasie kiedy tam przebywaliście?

– Tak. – opowiedziała natychmiast. – Kawiarnia znajdę się w okręgu wielkich wieżowców i przedsiębiorstw. Widziałam jak z jednego wieżowca wybiegła kobieta.

– Rozumiem czy wie pani z jakiego wieżowca dokładnie wybiegła ta kobieta? Czy przypomina sobie pani jej wygląd?

– Wybiegła z CoenEnterprie? CochenEnterprice?

– CovenEnterprise&CEO? – wtrąciła jej Meredith.

– Tak właśnie. Nie mogłam sobie przypomnieć. –mruknęła kobieta w odpowiedzi. – Miała długie blond włosy i jakąś różową sukienkę. Była cała rozmazana i roztrzęsiona jak wybiegła.

– Co wtedy zrobiła przed wieżowcem?

– Jak wybiegła cała rozmazana, pamiętam ze rozglądnęła się po ulicy i od razu zmieniła wyraz twarzy. Było to prawie dwa miesiące temu wiec nie pamiętam dokładnie wszystkiego ale przyznam szczerze było to bardzo dziwne. Nie zastanawiałam się nad tym wie pani jaka praca jest w korporacji i takich firmach. Może ktoś ja zwolnił z pracy albo miała zły dzień. Nie zmienia to faktu, że kompletnie zmieniła wyraz twarzy.

– Czy wydarzyło się coś jeszcze? – zapytała czarnowłosa.

– Hm..– kobieta spuściła wzrok i ściągnęła brwi w zmyśleniu. – Podjechało jakieś auto wtedy i ta kobieta wsiadła do niego. Kierowała jakaś inna kobieta miała jakieś rude włosy nie pamiętam dokładnie ale wyglądały jakby się znały a potem odjechały razem. Tyle pamiętam.

Meredith zmarszczyła brwi i uciekła wzrokiem w stronę okien. Próbowała wszystko połączyć w jedną całość ale nie potrafiła. Brakowało jej pewnych elementów.

– Czy mogę wiedzieć co ta kobieta zrobiła? – zapytała wyrywając June z zamyślenia.

– Niestety nie mogę pani powiedzieć. Umowa poufności mnie obowiązuje. – posłała jej przepraszający uśmiech. – Jeszcze raz dziękuję, że zgodziła się pani na spotkanie. Pani relacja na pewno mi pomoże.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ApparentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz