Rozdział 18

18 3 0
                                    




Zegarek na szafce nocnej wskazywał dwudziestą pięćdziesiąt cztery, co oznaczało, że Brandon lada moment powinien być. Meredith rozczesała swoje włosy po raz dziesiąty z nerwów. Mimo tego ze nie było ich to pierwsze wyjście, stresowała się tym co blondyn dla niej zaplanował. Ubrała swoje ulubione czarne dżinsy z rozszerzanymi nogawkami i zwykłą czarną bluzę z kapturem. Na twarz nałożyła jedynie korektor aby zakryć parę niedoskonałości i puder. Meredith miała wyjątkowo piękną urodę. Nie potrzebowała dużo makijażu, nie potrzebowała malować sowich rzęs, ponieważ były już wystarczająco długie i grube. Kościste policzki nos i zarysowana żuchwa. Każda dziewczyna mogłaby jej pozazdrościć.

Otworzyła cicho drzwi i usłyszała jak jej tata ogląda w salonie jakiś mecz. Wyjście głównymi drzwiami nie było najlepszym wyborem. Przymknęła z powrotem drzwi i rozejrzała się nerwowo po pokoju. Zatrzymała wzrok na oknie.

– Nie wierzę. – szepnęła do siebie. Podeszła do okna otwierając je do góry. Stanęła na parapecie i chwyciła się rynny. Odwróciła swoje ciało i po malutku zeszła zaczepiając stopy o plot, który oplatał ścianę. Kiedy była już niedaleko zeskoczyła na ziemię. Strzepała dłonie, rozejrzała się czy nikogo nie było. Wtedy dźwięk telefonu wydał sygnał. Wyciągnęła telefon z kieszeni spodni i spojrzała na wiadomość.

Brandon: Idź w prawo czekam przy latarni.

Meredith ruszyła przed siebie mijając ,,osiedle" typowych amerykańskich domów i skręciła w prawo. W oddali zobaczyła postać. Była już bardzo blisko niej, dlatego widziała kto na nią czekał. Brandon opierał się o swój czarny motocykl, trzymając w dłoni kask.

– Cześć piękna. – powiedział kiedy Meredith stanęła obok niego. Włożyła ręce do kieszeni i przymrużyła oczy.

– Jeśli myślisz, że na to wsiądę to jesteś w błędzie. – rzekła pewnie.

– Wsiądziesz. Trzymaj. – podał jej kask.

– Nie ma mowy. – pokręciła głową.

Brandon odwrócił się w jej stronę i zapytał.

– Co mam zrobić żeby cię przekonać?

– Nie wiem. – mruknęła. Poprawiła włosy na jedną stronę i wzruszyła ramionami. – Jesteś chyba kreatywny. Coś wymyślisz.

Brandon przekręcił oczami i niespodziewanie chwycił jedną ręką Meredith za talię przyciągając do siebie. Czarnowłosa uderzyła delikatnie w jego tors i spojrzała na niego zadzierając głowę.

– To miało być przekonujące? – zapytała sarkastycznie

– Jeszcze nic nie zrobiłem. – mruknął i przeniósł rękę na jej policzek.

Chwycił jej głowę od tyłu i przyciągnął do mocnego pocałunku. Złożył mocnego całusa na jej wargach.  Po chwili Meredith spojrzała na niego i uśmiechnęła się zwycięsko

– Żartowałam, możemy się nawet zabić na nim. Kocham motory. – wyrwała kask z jego ręki i założyła na głowę.

– Chcesz mi powiedzieć, że powiedziałaś to specjalnie? – zapytał łobuzersko.

– Może. – odpowiedziała zapinając go pod brodą.

– Wiesz jeśli chciałaś żebym cię pocałował  wystarczyło powiedzieć.

– Wolałam żebyś sam to zrobił.

Brandon cicho się zaśmiał. Zgarnął swój kask z siedzenia i założył go. Wsiadł na maszynę a za nim Meredith przylegając do jego ciała. Odpalił silnik.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 7 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ApparentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz