Rozdział 14

64 4 1
                                    









25 czerwca 2011

Meredith w swoim przytulnym pokoju zatracona była w nowej książce, którą kilka godzin wcześniej rozpoczęła czytać. Nie zdążyła się zorientować, że słońce całkowicie już zaszło a na niebie pojawiły się gwiazdy. Kiedy na chwilę podniosła wzrok z nad książki dotarło do niej, że zapewne było już bardzo późno. Odłożyła książkę i sprawdziła godzinę, która wskazywała grubo po północy. Kiedy miała ponownie chwycić książkę w ręce usłyszała jak w jej okno co chwile coś uderza. Wstała z łóżka i podeszła do okna a następnie odsłoniła roletę. Zerknęła na dół i dostrzegła wysoką postać, która nie przestawała rzucać w okno szyszkami. Od razu go rozpoznała. Otworzyła okno i ze złością szepnęła.

– Czy ciebie do reszty porąbało? Jest prawie pierwsza w nocy, a mój tata jest w domu.

– Po pierwsze byś się przywitała a po drugie to nie, nie porąbało mnie, a po trzecie to nie obchodzi mnie to.

– Po co tu przyszedłeś? – zapytała zła.

– Ciebie też dobrze widzieć i zejdź bo chcę z tobą porozmawiać. – rzucił Brandon wkładając ręce do kieszeni bluzy.

– A może ja nie chce z tobą rozmawiać?

– Wiem, że zachowywałem się jak dupek ale daj mi to wytłumaczyć. Proszę.

Meredith przewróciła oczami po czym zamknęła okno i ubrała na swój biały top czarną bluzę.

Uchyliła drzwi sprawdzając czy jej tata na pewno śpi i po cichu zeszła schodami na dół po czym wsunęła na swoje stopy stare trampki i wyszła na zewnątrz. Nie przejmowała się tym, że była bez grama makijażu, rozwalonych i nierozczesanych włosach oraz starych ubraniach.  Zobaczyła jak Brandon stoi na schodach i opiera się o kolumnę, dlatego postawiła dwa kroki do przodu i włożyła swoje ręce do kieszeni bluzy.

– Więc słucham. Tłumacz. – powiedziała nawiązując z nim kontakt wzrokowy.

– Wiem, że zachowałem się jak dupek. Nie powinienem cię ignorować, wiem o tym. Po prostu... – przerwał i odwrócił wzrok.

– Co po prostu? – zapytała ze zmarszczonymi brwiami. – Wiesz co chyba nie wiesz do końca jak to wyglądało, dlatego teraz od a do z ci powiem. Poznaliśmy się na imprezie, po której spotkaliśmy się kilka razy i myślałam, że nie wiem być może polubiłeś. – rzuciła wzruszając ramionami. –  Ale zrozumiałam, że nic z tego nie było i nie będzie bo zacząłeś się zachowywać jak zwykły dupek. Unikałeś mnie, ignorowałeś i udawałeś, że się nigdy nie poznaliśmy. – szepnęła wściekle. – I to przy wszystkich znajomych. Nawet na ostatniej imprezie, na której byłam widziałeś mnie i nie wmawiaj mi, że nie bo ty również mnie widziałeś, przeszedłeś obok jak gdybyśmy się nie znali!

– Byłem wtedy naćpany. Nie wiem kurwa czemu tak zrobiłem okej? Oczywiście, że cię widziałem Kurwa nie wiem. – wtrącił przeczesując nerwowo ręką włosy.

– Zajebiste wytłumaczenie, gratuluję. Przynajmniej przyznałeś się, że mnie widziałeś. I nawet nie wiesz jak to bolało i dalej boli co to zrobiłeś. I wiem, że nie znamy się długo, ale naprawdę zaczęło mi zależeć na naszej relacji. – odparła starając się aby blondyn nie dostrzegł jej łamiącego się głosu.

– Meredith posłuchaj... po prostu nie sądziłem, że zaczniemy się spotykać i że nasza relacja stanie się również ważna i dla mnie. – powiedział wracając wzrokiem do błękitu. – Wystraszyłem się tego. I strasznie cię przepraszam. Chłopaki powiedzieli mi, że lepiej będzie jak przestaniemy się widywać i znać. Sądziłem, że mają rację. Ale teraz już wiem, że nie.

– Dlaczego? – spytała po czym zacisnęła usta w wąską linię.

Blondyn zmniejszył odległość między nimi i chwycił jej głowę w swoje ręce, a następnie oparł swoje czoło o jej.

– Bo zrozumiałem, że tylko przy tobie czułem się tak kurewsko dobrze i chcę to naprawić.

ApparentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz