TRZEBA ŻYĆ DALEJ

6.9K 166 203
                                    




Obudziłam się nad ranem, nawet nie pamiętając kiedy zasnęłam. Całą wczorajszą noc spędziłam myśląc o babci. O tym jak piekła ze mną ciasta, jak wychodziła na spacery i jak grała ze mną w gry. Oczywiście nie obyło się bez samookaleczenia, gdy przypomniało mi się jak to kilka dni temu, zaprosiła nas do siebie, a mi nawet nie chciało się do niej jechać. Byłam okropna wnuczką.

Leżałam teraz patrząc w sufit. Tak, tak po prostu leżałam i patrzyłam w górę. Chyba zbyt się zamyśliłam, bo straciłam poczucie czasu i była już dziesiąta. Wspomnę o tym, że wstałam przed siódmą.

Z transu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałam tylko powoli usiadłam i spojrzałam w tamtą stronę. W progu stał mój brat, opierając się o listwę. Obserwował na mnie przez szparkę.

Wyjątkowo nie zwracałam uwagi na to, że po całym pokoju rzucały się chusteczki z krwi, a na półce leżała żyletka. Nawet nie obchodziło mnie, że jest w samych majtkach i bluzce, że widać wszystkie moje rany i wyglądam jakby umierała. Chociaż w sumie może to racja. Nie wiem, szczerze mam to w dupie.

Po minie Carlosa widziałam, że też nie trzyma się najlepiej. Ale wiedziałam, że jeszcze bardziej martwi się o mnie. Widział mnie tylko raz w takiej sytuacji, wtedy gdy odeszli rodzice.

Carlos nic nie powiedział, tylko wszedł do pokoju, ukląkł przy mnie na podłodze i mocno przytulił. Tulił mnie jakby nie widział mnie kilka lat, a ja tuliłam go jeszcze mocniej. Oparłam głowę na jego ramieniu i wybuchłam płaczem, który tłumiłam w sobie od dawna. On nic nie mówił, tylko pozwolił mi szlochać w jego koszulkę. Wiedział jak nikt inny, że nie potrzebuję głupiego „trzymaj się", czy „wszystko będzie dobrze". Wiedział, że po prostu potrzebuje wsparcia. Że nie mogę zostać sama. I co najważniejsze, że potrzebuję go.

Nawet nie wiem jak długo tak siedzieliśmy, ale Carlos podał mi rękę i pomógł wstać.

—Idź się umyć, okej? —poprosił.

Pokiwałam tylko lekko głową i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam szybko pod prysznic. Wszystkie rany zaczęły mnie niewyobrażalnie piec, ale ten ból był przyjemny. Lubiłam go. Wyszorowałam całe swoje ciało, a następnie też włosy.

Wyszłam z kabiny i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam okropnie. Wielkie wory pod oczami wskazywały na nieprzespaną noc. Rany na ciele nie polepszały sytuacji, a w dodatku stan mojej cery ostatnio znacznie się pogorszył. Chciało mi się płakać, gdy na siebie patrzyłam.

Oderwałam wzrok od lustra i wróciłam do pokoju owinięta ręcznikiem. Wyciągnęłam z szafy czystą bieliznę, szare dresy, biały top, a do tego rozpinaną bluzę. Gdy zaczęłam się ubierać, dostrzegłam, że mój pokój jest posprzątany. Byłam bardzo wdzięczna za to, że mam kogoś takiego jak mój brat. Zerknęłam w miejsce gdzie wcześniej leżała żyletka, nie było jej tam. Zeszłam na dół i usłyszałam odgłosy z kuchni. Podeszłam tam i zauważyłam mojego brata.

—Co robisz? —zapytałam.

—O, jesteś —obrócił się w moją stronę. -Ma może pani ochotę na naleśniki?

—Na twoje naleśniki zawsze —podeszłam do niego i mocno uściskałam. —Dziękuję.

—Umówić Cię do psychologa? —zapytał z troską w głosie.

—No nie wiem...—chodziłam już kiedyś do specjalisty i nie za bardzo to lubiałam.

—Spróbujemy okej? —mój kochany braciszek jednak dalej naciskał.

—No dobra —poddałam się.

—Okej, a teraz jemy —nałożył jedzenie na talerze i usiadł przy stole. Zajęłam miejsce na przeciwko jego i zaczęłam jeść. Tak, czułam delikatne wyrzuty sumienia, że jem tak tłuste rzeczy, ale postanowiłam sobie odpuścić. To nie tak, że nagle zapomniałam o wczorajszych wydarzeniach, ale widziałam jak mój brat się stara żeby było dobrze, więc chciałam współpracować.

Wszystko okejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz