PRZEPRASZAM

2.9K 85 18
                                    


Zapadła pomiędzy nami cisza. I to nie taka przyjemna. Atmosfera zgęstniała, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie miałam zamiaru spojrzeć mu w oczu. Ja się przespałam z Maxem? Czemu nic mi nie powiedział? Na naszym spotkaniu zachowywał się całkiem normalnie. Może on sam też tego nie pamiętał? Zajebcie mnie. Jak mogłam pieprzyć się z jakimś obcym typem, w dodatku z zemsty?

-Nie wiedziałaś? - zapytał cichym głosem. Poznałam, że nie miał zamiaru mnie obrazić i myślał, że o tym pamiętałam.

Pokręciłam tylko głową. Nie chciałam mu tego zrobić, ale on też nie był święty. Okej, może nie poszedł do łóżka z jakąś laską, ale to on zaczął. Gdybym nie zobaczył jak się całuje, w ogóle nic by między mną, a Maxem nie zaszło.

-Zrobiłaś to, bo zobaczyłaś mnie z Victorią? - kontynuował. Mówił szeptem i było czuć, że jemu też jest smutno.

-Chyba tak - postanowiłam być z nim szczera. Niech wie, że jestem zła za to co zrobił i może troszkę zazdrosna. Ale tylko troszeczkę.

-Przepraszam - wyszeptał i się do mnie przytulił. On mnie przeprasza? To ja powinnam go przeprosić! Okej, może też zrobił coś złego, ale to ja się z kimś przespałam.

-To ja przepraszam - powiedziałam niemal bezgłośnie, ale tak by usłyszał. Nikt już nic nie mówił, tylko leżeliśmy w swoich objęciach.

                                      ***

Dziś pierwszy dzień od dawna w szkole. Trochę się stęskniłam za znajomymi. Z niektórymi, takim jak Amber i Charlotte mam kontakt poza szkołą, ale z Victorio, Olivierem i teraz też Mateo już nie. Całą szóstką, od zawsze tworzymy taką „paczkę". Chłopcy w trójkę są najlepszymi przyjaciółmi i my z dziewczynami też. Jakoś tak się stało, że już kilka lat temu się poznaliśmy i teraz dość często się spotykamy.

-Jest i Vercia! - krzyknął z oddali Victorio. Chłopcy stojący obok niego też spojrzeli w moim kierunku. Podeszłam do nich i każdy z osobna mnie uściskał.

-Stęskniliśmy się, nie mieliśmy kogo wkurzać na lekcjach - oznajmił złośliwie Olivier.

Od zawsze ja miłam najlepsze relacje z chłopakami. Wiadomo, Amber i Charlotte też lubili, ale przez moją przyjaźń z Mateo, jakoś tak najbardziej byłam do nich zbliżona.

-Też się cieszę, że was widzę - sarknęłam i poszukałam wzrokiem dziewczyn. Znalazłam je wchodzące do kibla. Pożegnałam się z chłopakami i udałam w stronę toalety.

-O jesteś! - krzyknęła Charlotte poprawiając swój makijaż. - Już myślałyśmy, że dziś nie przyjdziesz.

-Jestem, jestem - podeszłam do niej i cmoknęłam ją w usta. - Gdzie Amber?

-Tu jestem! - usłyszałam dźwięk dziewczyny, dochodzący z jednej z kabin.

Zadzwonił dzwonek i wspólnie udałyśmy się na lekcje. Ławki są tu czteroosobowe, więc siedzimy razem i zostało jeszcze jedno wolne miejsce.

-Kurwa - usłyszałam Amber siedzące przy ścianie, obok mnie.

-Co? - zdziwiłam się.

-Daj bluzę - powiedziała i spojrzała na mnie.

Nie. Ja muszę chodzić w bluzach, bo zakrywają mi rany. Nie rozumiałam o co jej chodzi, ale nie było opcji, bym dała jej nakrycie.

-Nie mogę, po co ci? - odpowiedziałam wprost. Mimo naszej przyjaźnie, nie wiedziały o moich problemach.

-Chyba gacie mi przeciekły - wyżaliła się.

- Wstań delikatnie, dupą w moją stronę - oznajmiłam, a dziewczyna podniosła się z krzesła.

-Siadaj! - niemal krzyknęłam i kilka osób spojrzało w moją stronę.

-Przeciekło w chuj - powiedziałam już ciszej.

-Kurwa, daj bluzę to przewiąże w pasie - poprosiła. Ja natomiast odwróciłam się w drugą stronę, gdzie siedziała Charlotte i poprosiłam ją o ubranie. Nic nie mówiąc zdjęła z siebie sweter i mi go wręczyła.

-Masz - podałam go Amber. Dziewczyna się zdziwiła, ale bez słowa go przyjęła i przewiązała w pasie. Wzięła plecak i wstała z ławki.

-Gdzie idziesz? - zapytał wścibski nauczyciel.

-Do toalety - odpowiedziała spokojnie dziewczyna.

-Na przerwie, siadaj - rozkazał.

-Mam jebany okres i idę do toalety - oznajmiła już głośniej, zwracając na siebie uwagę klasy i wyszła za drzwi. Jestem dumna.

Reszta lekcji minęła powoli. Amber nie wróciła już do klasy, co mnie nie dziwi, a pan był tak wkurzony, że wziął do odpowiedzi Emme i mnie. Zajebiście, dostałam pałę, brat mnie zajebie. Może Carlos był zajebisty, ale co do ocen miał surowe podejście.

Po lekcjach, gdy czekałam na mojego brata, zadzwoniłam do kliniki, umówić się na aborcję. Dalej się bałam, ale też wiedziałam, że tego chce. Zobaczyłam auto Carlosa podjeżdżające pod szkołę. Teraz tylko się modlić, by jeszcze nie widział jedynki.

-Hej - powiedziałam wsiadając do samochodu.

-Co to za pała Veronica? - zapytał od razu.

-Z odpowiedzi ustnej - przyznałam. Wiedziałam, że kłamstwa tu na nic.

-Czemu się nie nauczyłaś? Przecież wiesz, że jesteś już prawie zagrożona z historii, tak być nie może. Przepraszam, ale muszę to zrobić - wygłosił swój monologi i przy ostatnim zdaniu spojrzał mi w oczy. - Tydzień w domu, bez telefonu i jak się nie poprawisz, przedłużę.

Kurwa. Zajebiście, dostałam karę od brata. Ostatnio odpuścił mi jedynkę z kartkówki, ale jak widać ma też swoje granicę. Tyle, że jak mam poprawić to gówno? Jak ja nie umiem. Pewnie najbliższy tydzień będzie spędzony na nauce z przymusu Carlosa. Jak dał mi szlaban to znaczy, że naprawdę się wkurzył i mi nie odpuści. A to się dzieje rzadko.

Wyjęłam szybko telefon, bo wiedziałam, że w domu zostanie mi już odebrany i oznajmiłam wszystkim znajomym, że na tydzień jestem nieaktywna. I jak na złość zostałam zaproszona na kawę z naszą paczką. Super.

W domu siedział już Nate. Pewnie był u mojego brata, ale on musiał odebrać mnie ze szkoły.

-Telefon - oznajmił Carlos gdy weszłam do salonu. Posłusznie wyciągnęłam w jego stronę rękę z urządzeniem. Czułam na sobie pewne spojrzenie niebieskich tęczówek. Czy on nigdy nie widział jak ktoś karę dostał?

-Co zrobiła? - zapytał chłopak, ale czułam, że średnio go to obchodzi, a mimo to dalej piorunował mnie spojrzeniem.

-Czwarta pała z historii - odpowiedział znudzonym głosem mój brat i poszedł do kuchni.

Między czasie obok mnie jak na zawołanie znalazł się Nate.

-Pokaż rękę - zażądał i podniósł moją dłoń.

Nie, nie. Próbowałam mu ją wyrwać, ale był silniejszy i podwinął rękaw bluzy. Jego oczom ukazała się pełne starych i nowych ran moje przedramię. Kurwa. Wiedział, że się tnę, ale obiecałam, że już przestanę. A moja ręka jest pełna nowych kresek.

Zobaczyłam łzę w jego oku i wiedziałam jak bardzo go to zabolało. Nie chciałam. Naprawdę.


1026 słów. 😘


Wszystko okejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz