CZY JA ŚNIE?

3.5K 107 56
                                    


Patrzyliśmy się tak na siebie w całkowitej ciszy.

-Masz cudowne oczy - chłopak odezwał się pierwszy.

Zaśmiałam się pod nosem. Lubiłam swoje ciemno zielone tęczówki. Wydawały mi się takie wyjątkowe. Mimowolnie uśmiechnęłam się w jego stronę. On zrobił to samo.

-Przepraszam, że tak zareagowałam, po prostu po tym wszystkim co się wtedy stało... - zaczęłam.

-Nie przejmuj się tym, wszystko okej, naprawdę - zapewnił mnie chłopak. - Bardziej martwię się o ciebie.

Nie odpowiedziałam mu tylko spuściłam wzrok. Dziwnie się czułam rozmawiając o tym. Nie wiedziałam co powiedzieć.

-Vera, mogę Cię o coś spytać? - zapytał po chwili.

-Tak? -odparłam niepewnie.

-Dlaczego to zrobiłaś? - w jego oczach pojawiły się łzy, a wyraz twarzy momentalnie zbladł.

Tego pytania się nie spodziewałam. Znałam na nie odpowiedź, ale nie wiem czy chciałam mu o tym mówić. Jednak czy mam siłę jeszcze kłamać?

-Chyba nie dałam sobie rady z tym wszystkim - przyznałam po chwili namysłu.

Nate znów na mnie spojrzał. Jego błękitne oczy mnie urzekły. Przybliżył się do mnie i powiedział najbardziej czułym głosem jaki w życiu słyszałam:

-Ale wiesz, że mi zawsze możesz wszystko powiedzieć?

-Nie ważne co by to było, czy jaka byłaby godzina, zawsze możesz się do mnie zwrócić z pomocą - dodał jeszcze.

Teraz ja poczułam jak łzy spływają po moim policzku. Chłopak przetarł je delikatnie opuszkiem palca i pocałował mnie w czoło.

-A teraz musisz odpocząć, dobranoc Vercia- spojrzał w moją stronę ostatni raz i wyszedł.

Co się właśnie teraz stało? Nie mam pojęcia, ale podobało mi się, hah.

Rzeczywiście mimo, że spałam cały dzień byłam wykończona. Nie mam pojęcia czym, ale czułam, że zaraz padnę, więc postanowiłam zamknąć na chwilę oczy. Tak tylko na chwilkę.

***

Właśnie wracamy ze szpitala. Dostałam wypis na czwartek, a że zaczyna się on już po dwudziestej czwartej, to właśnie o tej godzinie postanowiliśmy wrócić do domu. Byłam jeszcze trochę osłabiona, ale nic nie mówiłam tylko wyszłam z auta chcąc udać się do mieszkania.

Nagle poczułam czyjeś dłonie na swoim brzuchu. Uniosłam się do góry i zawisłam na czyjś rękach. Spojrzałam w twarz tej osobie. Nate. Niósł mnie właśnie w stronę drzwi wejściowych. Nie powiem, czułam się trochę niekomfortowo.

-Nie musisz mnie nieść, jestem za ciężka - powiedziałam chłopakowi powód mojego złego samopoczucia.

On tylko parsknął i spojrzał na mnie:

-Nawet nie czuję, że coś niosę.

Nie protestowałam dłużej, bo wiedziałam, że to nie ma sensu. Zostałam położona na łóżku i przykryta kołdrą.

-Musisz wstać tak, by być gotowa na szóstą trzydzieści - oznajmił chłopak. - Słodkich snów.

-Dobranoc Nate - odpowiedziałam mu, gdy już wychodził. Spojrzał na mnie ostatni raz i opuścił mój pokój.

Wszystko okejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz