NIE NAWIDZĘ CIĘ

2.6K 84 25
                                    


Spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem, bo nie wiedziałam co innego mogę zrobić. Zraniłam go raniąc samą siebie. Widziałam ten smutek w jego oczach, gdy wyminęłam go i udałam się na górę.

-Veronica, musimy sobie jeszcze później porozmawiać - usłyszałam za sobą stanowczy głos mojego brata.

Zawiodłam go. Go i Nate'a. Nie wiem czy powie mu o tym co zobaczył na moim przedramieniu, ale na razie nie miałam ochoty o tym myśleć. Pragnęłam zamknąć się w pokoju i z niego nie wychodzić. Chyba chciałam zostać sama, ale wiedziałam, że wtedy zrobie coś głupiego, a tego o dziwo nie chciałam. Postanowiłam zadzwonić do Amber. Jak gdyby nigdy nic, wybrałam jej numer na laptopie i zaczęłam opowiadać o jakiś pierdołach. Dziewczyna nie zdziwiła się na mój nagły telefon, bo często nam się to zdarzało. Dzwoniłyśmy do siebie i gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Lubiałam to, bo było po prostu takie naturalne. Zwykła rozmowa, na zwykłe tematy. Tak jak to robią normalne przyjaciółki. Tylko, że Amber nie wiedziała, że często dzwonie do niej, w o wiele poważniejszych sprawach. Żeby przestać myśleć i nie zrobić sobie krzywdy. Nie zawsze działało, bo czasem tylko ból fizyczny był w stanie mi pomóc i nawet nie zawsze wiedziałam kiedy dokładnie znalazłam się na podłodze z żyletką w ręce, ale tak już było. Robiłam to nie do końca świadomie w złości, smutku czy innych jebanych uczuciach. Najczęściej w wszystkich na raz, bo było ich dla mnie zbyt wiele, a ja sobie po prostu nie radziłam. Najpierw nie chciałam przyjąć tego do świadomości, ale taka była prawda. Ja sobie nie radziłam. Oczywiście od mojej próby samobójczej, chodzę regularnie do psychologa i te sprawy, ale jednak wiadomo, że to szybko nie minie. W złych chwilach staram się o tym nie myśleć i żeby nie zrobić sobie czegoś, dzwonię do znajomych. Najczęściej jest to Amber lub Charlotte, ale często zdarza mi się też rozmawiać z Nathanem. Tak było też teraz. Resztki zdrowego rozsądku kazały mi nie robić sobie krzywdy i porozmawiać z kimś. Nie zawsze mi się udawało, ale tym razem przegadałam dobre dwie godziny z dziewczyną.

Gdy się rozłączyłyśmy, poszłam wziąć prysznic. Naszykowałam czystą bieliznę i bluzkę do spania i ruszyłam w stronę łazienki. Kąpiel zajęła mi dobre kilkanaście minut, a potem jeszcze suszyłam umyte wcześniej włosy. Weszłam z powrotem do swojego pokoju i prawie podskoczyłam, gdy na moim łóżku siedział Carlos. Robił coś w swoim telefonie, ale gdy mnie zobaczył, momentalnie go odłożył.

-Siadaj - wskazał na miejsce obok siebie. Posłusznie usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego pytająco.

-Wiem, że jest ciężko. Rozumiem to, a przynajmniej staram się zrozumieć. Jednak musisz wiedzieć, że nie może nagle zacząć zaniedbywać wszystkiego. Musisz się uczyć, odrabiać lekcje i normalnie chodzić do szkoły. Nie naciskałem, pozwalałem ci zostawać często w domu, nie robiłem problemów o kolejne jedynki w dzienniku i uwagi, ale czas się pozbierać - przerwał na chwilę swój monolog i spojrzał mi głęboko w oczy. - Nie oczekuję, że nagle będzie wszystko super. Nie, nawet tego nie chce. Nie musisz być wzorową uczennicą ani nic takiego, jednak chcę abyś się postarała. Po prostu spróbuj pouczyć się jebane pół godziny i zdaj na te cholerne dwa. Proszę cię, może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale gdy przepadniesz i będziesz musieć powtarzać klasę będą problemy. Wezwą mnie do gabinetu dyrektora, co już się nie raz stało, ale nie chciałem cię martwić i mogą uznać, że sobie z tobą nie radzę. Chcesz tego? Chcesz tego Veronica?

Gdy skończył swoją bardzo wyczerpującą wypowiedź, zatrzymał na mnie swój wzrok. Widziałam w nim ból. Czy tego chciałam? Oczywiście, że nie. Kocham mojego brata i dalej chcę z nim mieszkać. I ma rację. Zapewne trudno mu było to wszystko powiedzieć, bo bał się, że mnie zrani i pewnie nie chciał na mnie naciskać po tym co się działo, ale miał rację. Muszę się postarać. Dla niego. Wiem, że to będzie cholernie trudne, ale to zrobie. Przynajmniej się postaram. Dla Carlosa.

                                     ***

Reszta wieczoru mijała spokojnie. Porozmawiałam szczerze z bratem i ten debil wziął mi jeszcze laptopa, tłumacząc się słowami, że za dużo ostatnio czasu spędzam na oglądaniu Netflixa. Też mi coś.

Gdy siedziałam czytając książkę, bo nie miałam nic innego do roboty, usłyszałam pukanie do drzwi. Z myślą, że to pewnie Carlos, zaprosiłam tą osobę do środka. Moja mina momentalnie zbladła, gdy w drzwiach stanął Marcus.

Co jest kurwa?! Co on tu robi? Kto go do chuja wpuścił do mojego domu. Strach przeszył mnie momentalnie, a wspomnienia z pewnej nocy wróciły. A on tam stał patrząc na mnie jakby nigdy nic. Zauważyłam nawet cień zdenerwowania w jego spojrzeniu. Czy on się stresował? Nie. Nie możliwe. On mnie przecież zgwałcił, a teraz stoi sobie przede mną. No super. Nie wiedziałam czy krzyczeć, czy uciekać, ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, usłyszałam jego smutny, może nawet przepraszający, zachrypnięty głos:

-Jesteś ze mną w ciąży?


798 słów. 😘 


Wszystko okejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz