Gdy skończyliśmy, a w zasadzie to James skończył, bo to bardziej przypominało gwałt niż normalny stosunek, zeszliśmy na dół.
-Oo, są nasze gołąbeczki! -krzyknął ktoś, ale nawet nie znałam gościa.
-No stary, opowiadaj jak było? -zapytał kolejny. Gra się chyba skończyła, ale wszyscy nadal siedzieli w salonie.
-Laska ma zajebistą dupę i cycki, tak ją przeleciałem, że chyba nie usiądzie na tyłku przez tydzień -odpowiedział ze śmiechem.
Na te słowa Nate zerwał się z fotela i rzucił się na chłopaka. James oberwał kilka razy z pięści w twarz, aż w końcu mój brat odciągnął przyjaciela.
-Uspokój się Nate, już mu wystarczy -rozdzielił ich Carlos.
-On ci pieprzył siostrę! -wrzasnął na cały głos.
Mój brat zaciągnął go do wyjścia i wpakował do samochodu. Mi też kazał z nimi iść.
Gdy dojechaliśmy, Carlos zaprowadził Nate'a do pokoju gościnnego. Ja natomiast weszłam do swojej sypialni i się popłakałam.Wyciągnęłam żyletkę i pocięłam się pod obojczykami. Czy ja zostałam zgwałcona? Niby nie, ale jednak czułam, że to nie tak powinno wyglądać. Leżałam na podłodze i straciłam poczucie czasu. Chyba trochę odpłynęłam, bo nie słyszałam jak ktoś wszedł do pokoju.
-Veronica, ja pierdole! -krzyknął Nate. Podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.
-Nie płacz, proszę -poprosił, a potem objął mnie i wziął na ręce.
Zaniósł mnie do łazienki i posadził na wannie. Przyjrzał się uważnie mojemu pociętemu ciału, ze zmartwiona miną.
-Czemu? -przyłożył chusteczkę do moich ran. -Czemu zrobiłaś to gówno? -przemył delikatnie moje ciało, uważając aby nie zrobić mi krzywdy. Spojrzałam na niego, miał podbite oko i siniaki gdzieniegdzie.
-To moja wina -zaczęłam drżącym głosem. -To przeze mnie się pobiłeś.
-Nie Vera, ty nic nie zrobiłaś -spróbował mnie przekonać, ale ja wiedział, że się tylko nade mną lituje.
Nic więcej nie powiedział. Opatrzył mi rany i pomógł zajść do łóżka. Przytulił mnie ostatni raz i pocałował w czoło.
-Dobranoc -rzucił wychodzą z pokoju.
-Nate? -na moje słowo, chłopak zatrzymał się i na mnie spojrzał.
-Dziękuje -mówiąc to odwróciłam się na łóżku i zasnęłam.
***
Kiedyś na terapii pani tłumaczyła mi, że czasem mogę obwiniać się o wszystko. Dlaczego? Mówiłam, że cięłam się po śmierci taty, ale to nie dlatego, że umarł. Wtedy zrobiłam to ostatni raz. Wcześniej ponieważ mnie krzywdził. Nie, nie bił mnie ani nic z tych rzeczy. Krzywdził mnie psychicznie. Trudno to wytłumaczyć, ale każdy krzyk, każde pretensję i każde obwinianie w jakiś sposób mnie niszczyło. Myślał, że wie dlaczego płacze i się na mnie o to darł. Tak miał problem do tego, że beczę o wszystko. Tylko, że on sądził, że płaczę, bo coś zrobiłam, ale ja płakałam o to, że on na mnie nakrzyczał. Wmawiał mi, że zrobiłam coś źle, a ja się przez to raniłam. Każda moja łza równała się z nową kreską na ciele. Oczywiście on o niczym nie wiedział. Myślał, że mam wszystko, pieniądze i rzeczy, o których nawet nie marzyły inne dzieci, jak to on ujmował. Ale nie wiedział, że nie miałam jednego, najważniejszego, wsparcia.
Potrzebowałam po prostu kogoś kto byłby przy mnie, kto by się mną zaopiekował i wysłuchał. Zamiast tego byłam cały czas obwiniana, oceniana i krytykowana. I jak tu się nie załamać? Teraz mam podobnie. Myślę, że wszystko co się stało było moją winą, ale próbuję z tego wyjść. Mówię sobie, że tylko tak mi wmawiano, a naprawdę jest inaczej. Wcześniej myślałam, że tnę się w widocznych miejscach, gdy robię to szybko i nie myślę. Teraz jednak wiem, że robię to wtedy, gdy tak naprawdę wołam o pomoc. Każdy ma gorszę i lepsze chwilę, ja aktualnie mam te gorsze, ale wiem, że skoro się zaczęły to też miną.
***
Obudziłam się z płaczem. Nie wiem dlaczego. Tak po prostu się rozbeczałam i nie mogłam przestać. Zaczęłam nawet krzyczeć, nie mogłam nad sobą zapanować. Po chwili do pokoju wbiegł Nate, który spał w pokoju gościnnym obok. Nie dziwiłam się, że mnie usłyszał. Zajął miejsce na łóżku, obok mnie i tak po prostu leżał.
Położyłam głowę na jego ramieniu i się w nie wypłakałam. On mi na to pozwolił. Szlochałam tak może jeszcze dziesięć minut, chociaż mi się wydawało, że krócej. Nawet nie wiem kiedy, z drugiej strony łóżka położył się mój brat. Oboje mnie teraz wspierali mimo, że nawet nie wiedzieli o co chodzi, z resztą ja sama nie wiedziałam.
Chyba zasnęłam, bo obudziłam się leżąc na torsie Nate'a. Carlosa już nie było. Spojrzałam na zegar, była dwunasta. Musiałam spać tak dwie godziny. Chłopak chyba zobaczył, że wstałam bo zaczął przeczesywać delikatnie moje włosy. W tym momencie przekonałam się, że zawsze mogę na niego liczyć. Gdy się krzywdziłam bez żadnych pytań mi pomagał. Gdy ktoś mnie skrzywdził, oddał mu. Mimo, że w trochę inny sposób. A teraz gdy płakałam, leżał tu ze mną przez dwie, jebane godziny.
-Śniadanie do łóżka dla państwa? -do pokoju wszedł mój brat z tacką pełną jedzenia.
Carlos z resztą też bardzo mnie wspiera, chyba nawet nie muszę mówić jak, bo sami zauważyliście. Mimo, że czasem bywa wkurzający to bardzo go kocham.
-Chętnie -uśmiechnął się Nate.
Zaczął jeść naleśnika z nutellą. Po chwili, gdy ja nic nie wzięłam z tacy, odłożył swoją porcję i wziął nowego naleśnika. Odkroił mały kawełek i zrobił mi „samolocik". Zjadłam w ten sposób całe jedzenie, śmiejąc się. Nawet nie wiem jak mu za to wszystko podziękować. Uśmiechnęłam się, więc tylko w jego stronę, a on złożył delikatnego buziaka na moim nosie, na co zachichotałam.
***
Na czternastą byłam umówiona do psychologa. Carlos mnie tam zawiózł i oczywiście po drodze się zgubiliśmy, ale na szczęście byliśmy na czas. Wizyta minęła przyjemnie. Rozmawialiśmy o wszystkim z czym miałam problem. Najpierw trudno było mi się otworzyć, ale z czasem było już okej. Naprawdę mi to pomogło. Mimo, że to dopiero pierwsze spotkanie to czuję się dobrze z tym, że mogłam się komuś obcemu wygadać z wszystkiego co mnie gnębiło. Całość trwała godzinę, pod koniec pani Raquel, czyli moja psycholożka mnie pożegnała i umówiłyśmy się na za tydzień.
Mój brat po mnie przyjechał i razem wróciliśmy do domu. Po rozmowie z panią, postanowiłam odpisać Mate. Nie wspomniałam, ale wypisywał do mnie i dzwonił od naszego pocałunku. Nie odpowiadałam mu, bo bałam się go stracić. Nie czuję do niego chyba nic więcej niż przyjaźń, a nie wiedziałam jak mu to przekazać. Jednak wiedziałam, że muszę.
VERONICA: Hej Mateo, najpierw chciałam cię bardzo przeprosić. Wiem, że nie powinnam była cię olewać, ale po prostu musiałam sobie wszystko przemyśleć. Uznałam, że to napewno nie jest rozmowa na telefon, więc pogadamy w szkole. Kocham, mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Odpowiedź dostałam prawię od razu.
MATEO: Ja się nie gniewam Vera i rozumiem. Też cię bardzo kocham, do zobaczenia.
Nawet nie wiecie jak mi ulżyło. Właśnie za to kocham Mateo. Zawsze mnie rozumie. Można by powiedzieć, że rozumiemy się bez słów.
Odłożyłam telefon na półkę i zeszłam na dół, zobaczyć co robi mój brat. Kto by się spodziewał, że siedział ze swoim przyjaciel i oglądali jakiś film. Po wczorajszej imprezie Nate został u nas na noc i najwidoczniej jeszcze nie wrócił do domu. Dołączyłam do nich, bo nie miałam nic lepszego do roboty. Po chwili do Nate'a ktoś zadzwonił. Nie obchodziło mnie za bardzo o czym rozmawia, dopóki nie usłyszałam jednego:
-Też cię kocham skarbie, pa, pa -powiedział chłopak do telefonu.
Wiem, że nie powinno mnie to ruszyć, ale zabolało. Zabolało w cholerę. Poczułam łzy w oczach, ale odrazu je przetarłam i udawałam, że nic się nie stało. Ale tak naprawdę w środku ryczałam.
1218 słów. 😘
CZYTASZ
Wszystko okej
Teen FictionW TRAKCIE KOREKTY! 16 letnia Veronica zmaga się z wieloma problemami. Po śmierci taty zamieszkała ze starszym bratem. Poznaje tam jego najlepszego przyjaciela, który przyłapuje ją na samookaleczeniu. Jak potoczą się losy dziewczyny? Sami się przekon...