CHWILA SPOKOJU

2.2K 65 18
                                    


-No to zajebiście - powiedziałam zrezygnowanym głosem i podniosłam się z chłopaka.

-Ej, czemu idziesz - powiedział naburmuszony, na co spojrzałam na niego z politowaniem.

-Nawet jeśli nie wparuje zaraz tu mój brat, lepiej żeby wiedział, że ostatecznie do niczego nie doszło - odpowiedziałam i wstałam z lóżka.

Nate zrobił smutną minę, ale po chwili też podniósł się ze swojego miejsca. Popatrzył na mnie obrażony i poprawił rozczochrane włosy. Podszedł do mnie i złożył szybkie buziaka na moim policzku, po czym wyszedł z pokoju.

Ja natomiast postanowiłam położyć się wcześniej spać. Gdy byłam w trakcie przebierania się w piżamę, usłyszałam zdenerwowany głos Carlosa z dołu:

-Lepiej stąd wyjdź, zanim ci czegoś nie zrobię!

No to już wie. Szykuje się kazanie. Oj, nie będzie ciekawie. Nienawidzę Valentine, musiała z wszystkim od razu pójść do brata. Jakby nie mogła zachować tego dla siebie.

Udałam się do łazienki i zmyłam makijaż. Związałam włosy w koka i położyłam się do łóżka. Wystarczy wrażeń na dziś. Po chwili jednak wstała i wróciłam szybko do toalety. Zapomniałam, że mam okres...

I gdy już powoli zasypiałam, Carlos zaszczycił mnie swoją obecnością w pokoju. Zamknęłam szybko oczy i udawałam, że zasnęłam. Nigdy nie byłam dobra w kłamaniu.

-Veronica wiem, że udajesz - oznajmił zmęczonym głosem i usiadł na brzegu materaca, bok mnie.

-Jest późno, a ja chciałam iść spać jakbyś nie zauważył - fuknęłam owijając się mocniej kołdrą. 

Jak można tak zakłócać sen człowiekowi? Ja nic nie zrobiłam! Najpierw siostra, teraz brat. Czy to jakieś żarty?!

-Musimy chyba porozmawiać - nie dawał za wygraną i wcale się nie przejął moimi wahaniami nastroju.

-Nie, nie musimy - odparłam zimnym tonem. -Do niczego nie doszło i nie chciałam, żeby doszło, więc możesz dać mi już spokój.

-Gdyby nie Valentina..

-Od kiedy nagle jej ufasz, a mi nie?! - przerwałam mu, coraz bardziej rozgniewana.

-Wiesz, że to nie tak.. -próbował się tłumaczyć.

-A ja myśle, że właśnie tak, więc zamknij drzwi jak będziesz wychodził! - krzyknęłam i obróciłam się do niego plecami.

Chłopka chyba się poddał, bo usłyszał jego ciche kroki, a po chwili trzask drzwi. Jeszcze przez chwilę leżałam tak w bezruchu, aż w końcu podniosłam się do siadu. Jak on tak mógł? Nawet nie zapytał mnie, jak to dokładnie wyglądało, tylko uwierzyła w wszystko co naopowiadała mu siostra. Dobra, może i tym razem, zapewne powiedziała mu prawdę, ale skąd mógł mieć pewność. Czy bardziej ufa jej, niż mi?

Nie wytrzymałam. Wyparowałam z łóżka i podeszłam do szafy. Ponieważ śpię w samej bluzce i majtkach, nałożyłam na siebie szare dresy ze ściągaczami i czarną, rozpinaną bluzę. Carlos właśnie się mył, więc mogłam bez problemu wyjść z domu. Założyłam buty, schowałam telefon do kieszeni spodni i opuściłam mieszkanie. Gdzie szłam? Nie wiem, przed siebie? To nie ma w tym momencie, żadnego znaczenia. Po prostu musiałam się przejść.

Spacerowałam już dobre pół godziny, ale nie pomagało. Chciałam sobie wszystko przemyśleć, ale też pobyć trochę w samotności. Nie było jeszcze jakoś bardzo późno, bo dochodziła dopiero dwudziesta pierwsza. Powoli się ściemniało, ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało.

-Veronica? - przystanęłam w miejscu, gdy usłyszałam za sobą znajomy, męski głos.

Obróciłam się w stronę chłopka i tak jak sądziłam, stał przede mną Nathan. Był ubrany w zwykłe jeansy i ciemnozieloną bluzę z kapturem. Wyglądał całkiem dobrze, czego nie można było powiedzieć o mnie. Ubrana w bluzkę, w której spałam, bluzę i dresy, bez grama makijażu i w poszarpanych włosach, związanych w koka, wyglądałam strasznie. Jednak jakoś bardziej się tym nie przejęłam. Jesteśmy przyjaciółmi i nieraz widział mnie w gorszych chwilach. 

-O, hej - przywitałam się, jakby nigdy nic. -Co tu robisz?

-O to samo mogę zapytać ciebie - powiedział z uśmiechem na twarzy, jednak po chwili trochę posmutniał. -Wszystko okej?

Martwił się. No, ale kto by się mu dziwił, skoro widzi mnie w takim stanie, wieczorem na ulicy w dodatku samą.

-Tak, jest okej, musiał przemyśleć kilka spraw i...

-Vera przecież widzę - przerwał mi surowym głosem. -Chodź do mnie, nie ma taty, a ty nie będziesz się włóczyła po nocach.

Pokiwałam głową na zgodę i udałam się z chłopakiem. Może to dobry pomysł? Nie będę tyle myśleć i na chwilę oderwę się od rzeczywistości. W dodatku spędzę miło czas.

Czułam już mój wibrujący telefon w kieszeni, ale nie miałam zamiaru odbierać. Wiedziałam, że to mój brat, a nie chciałam z nim rozmawiać. Jeszcze nie teraz.

Dotarliśmy do domu Nathana piętnaście minut później. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach i zamknął je, gdy sam wszedł do środka. Zdjęłam buty i udałam się do salonu. Usiadłam na kanapę, a przyjaciel zaraz do mnie dołączył. Pograliśmy trochę w gry na konsoli, wypiliśmy herbatę przy rozmowie i oglądnęliśmy połowę filmu. Znaczy ja oglądnęłam, bo zasnęłam.

-Vera - obudził mnie jego cichy i zachrypnięty głos. - Chodź, położysz się w łóżku.

Powoli pomrugałam i podniosłam się z sofy. Wszędzie było już ciemno, a telewizor był zgaszony. Zobaczyłam na elektrycznym zegarku, że było po drugiej. Weszłam za chłopakiem do jego pokoju, ściągnęłam bluzę i położyłam się do łóżka. Nathan zrobił to samo, tylko przebrał się w wygodniejsze ubrania do spania. 

Wyciszyłam telefon, ignorując masę powiadomień od Carlosa i przykryłam się kołdrą. Przyjaciel obok mnie, cicho się zaśmiał na ten widok, bo jego zdanie było gorąco. Przewrócił się na bok, przodem do mnie i tak obaj zasnęliśmy. A ja wiedziałam, że tylko pogorszyłam sprawę z bratem. Ale w tym momencie mnie to nie obchodziło. Chciałam po prostu o niczym nie myśleć i mieć chwilę spokoju. Chyba mi się udało.


896 słów. 😘


Wszystko okejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz