NIE WIEDZIAŁAM

2.6K 74 23
                                    


Obudziłam się z kurewsko bolącą głową, nawet nie wiem jak trafiłam do łóżka i może nawet nie chce wiedzieć.

Wspomnienia ze wczoraj powoli zaczęły wracać. Pamiętam jak przez mgłe o imprezie mojego brata, w której uczestniczyłam po powrocie od dziewczyn. Przypomniał mi się kawałek tańca z jakimś chłopakiem i... No właśnie i Nate całujący się z jakąś laską. Pamiętam też shoty z jakimiś obcymi ludźmi.

Rozejrzałam się po pokoju i mój wzrok przykuło opakowanie po gumkach leżące na podłodze. Sama nie wiem czy wolałabym, aby ruchali się w moim pokoju jacyś pijani ludzie, czy ja. Oby dwie opcje są okropne. Po chwili zastanowienia uznałam, że definitywnie ja. Wyobrażenie obcych gości w moim łóżku, wywołuje u mnie odruch wymiotny, więc tak. Lepiej abym to ja się tu z kimś pieprzyłam.

Wstałam powoli z nieustającym bólem głowy. Boże chce pić. Woda stojąca na moim biurku okazała się zbawieniem. Ubrałam się w dresy, rozczesałam włosy i związałam je w niechlujnego koka. Ogarnęłam trochę pokój i wyszłam z niego, patrząc jeszcze na zegarek w telefonie. Pierwsza pięćdziesiąt.

Na dole panował już porządek, Carlos musiał wcześniej wstać i posprzątać po imprezie. Zastałam go w kuchni nad talerzem pizzy.

-Siadaj - oznajmił wskazując na krzesło naprzeciw jego. Posłusznie zajęłam miejsce i wzięłam kawałek odgrzanego jedzenia, zapewne ze wczoraj.

-Ty wiesz, że w ciąży się nie pije? - zapytał ironicznie.

-I tak usuwam to dziecko, więc mam w dupie czy coś mu się stanie - oznajmiłam z obojętną miną.

-Co do tego, to musimy cię gdzieś umówić jak najszybciej - przypomniał.

W sumie to miał rację, dziecko można usunąć tylko w pierwszych tygodniach ciąży. Niby mam jeszcze dużo czasu, ale wolę nie ryzykować i zrobić to jak najszybciej.

-No wiem, jest niedziela więc zadzwonię jutro do kliniki - powiedziałam mu spokojnie.

Po zjedzeniu niezbyt pożywnego śniadanie, udałam się z powrotem do pokoju. Bez zastanowienia zwróciłam wszystko, bo mam obrzydzenie do pizzy.

Z nudy postanowiłam pomalować paznokcie. Wybrałam biały lakier i zabrałam się za malowanie. Wszystko było okej, póki nie usłyszałam dźwięku wiadomości z telefonu. Spojrzałam na ekran i ujrzałam powiadomienie od nieznajomego.

Nieznany: Hej, jak się czujesz po imprezie?

Okej? Zdziwiłam się, bo nie pamiętam bym podawała komuś mój numer, ale najwidoczniej alkohol zrobił swoje.

Veronica: Hejka, sorki, ale nie za bardzo pamiętam...

Nieznany: Jestem Max, poznaliśmy się wczoraj i nawet tańczyliśmy. Przegadaliśmy chyba pół imprezy, a potem podałaś mi swój numer.

Veronica: A tak, pamiętam, czuję się znośnie no, ale wiadomo jak to na kacu.

Tak szczerze gówno pamiętam. Znaczy kojarzę taniec, ale nic więcej. Jednak nie chce wyjść na niemiłą, więc mu odpisałam. W głębi duszy mam nadzieję, że się odpierdoli.

Zapisałam jego numer i odłożyłam telefon. Nie miałam ochoty na rozmowę, a tym bardziej z jakimś chłopakiem, którego niezbyt pamiętam.

Gdy skończyłam malować paznokcie, sprawdziłam wiadomości od Maxa. Zaprosił mnie na spacer o czwartej trzydzieści. W sumie czemu by nie. Zgodziłam się. Miałam jeszcze godzinę, tylko, że umówiliśmy się w parku, do którego droga zajmowała piętnaście minut. Szybko poszłam ogarnąć włosy i twarz. Nie chciało mi się przebierać, więc zostałam w dresie.

Schowałam za etui trochę pieniędzy jakby co i wsadziłam telefon do kieszeni. Zeszłam na dół i udałam się si przedpokoju ubrać buty.

-A ty gdzie? - usłyszałam znudzony głos mojego brata. Pewnie miał to w dupie, ale musiał zapytać.

-Na spacer - odparłam tylko i wyszłam z domu.

W parku byłam idealnie na umówioną godzinę. Zastałam tam siedzącego chłopaka na ławce. Szczerze? Nie bardzo pamiętałam jak wygląda, ale go poznałam. Co jak co, ale był naprawdę przystojny. Ubrał jasno niebieską bluzkę, która idealnie współgrała z jego oczami. Ten kolor pasował też do jego blond loczków, które zapamiętałam ze wczoraj. Gdy Max mnie dostrzegł, momentalnie wstał i podszedł w moją stronę. Objął mnie na powitanie.

-Hej, jak tam? - zapytał z zaciekawieniem w głosie. Naprawdę go to interesowało. Nie było to zwykłe: „jak tam" od niechcenia, aby tylko powiedzieć. Nie powiem, spodobał mi się.

-No hej - również się przywitałam i dałam mu znak abyśmy ruszyli na spacer. - Wiesz, w sumie to okej, ale na myśl, że jutro mam iść do szkoły mnie rozwala - odpowiedziałam pół szczerze, tak naprawdę nie było okej, ale to może powiem mu jak się bardziej poznamy. -A u ciebie? - zapytałam z grzeczności.

-U mnie wszystko jak najbardziej w porządku. Współczuje ci, że jeszcze chodzisz do tej budy, ja już rok temu skończyłem - oznajmił z zadowoleniem. A no tak, on przecież jest w wieku mojego brata. -Teraz studiuję.

Rozmawialiśmy spacerując, przez jakieś dwie godziny. Było naprawdę przyjemnie. Mieliśmy dużo tematów do rozmów i nie było niezręcznie. Jednak gdy zaczęło się ściemniać, postanowiłam wracać już do domu. Max oczywiście mnie odprowadził, co było bardzo miłe. Pożegnałam się z nim i weszłam do przedpokoju. Od razu rzuciła mi się w oczy para nieznanych butów, stojąca pod szafą. Mamy gościa. 


Podeszłam dalej, w stronę salonu i zauważyłam mojego brata rozmawiającego z Natem. Zajebiście, tylko jego mi brakowało. A był już naprawdę dobrze. Miałam uznać ten dzień za udany. Nie chciałam pokazywać, że jestem na niego zdenerwowana, więc miłym głosem się z nim przywitałam. Jednak, co mnie zdziwiło, on mi nie odpowiedział. Nawet nie spojrzał w moją stronę. Okej, zabolało.

Olałam go i weszłam na górę. Usiadłam na łóżku i włączyłam jakiś serial na laptopie. Długo jednak nie pooglądałam, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Zaprosiłam tą osobę do środka, spodziewając się Carlosa. W progu jednak stał jego kolega. Popatrzył na mnie i wszedł do mojego pokoju. Usiadł na łóżku i rzucił:

-Witasz się ze mną, po tym wszystkim? - zapytał smutnym głosem.

Co? O co mu chodzi? Co ja niby zrobiłam? Przecież to on całował się z jakąś babą.

-Nie pamiętasz? Tak zachłannie obściskiwałaś się z moim znajomym - dodał widząc moją zdezorientowaną minę.

Aha, więc o to mu chodzi. To teraz ja mu coś powiem.

-Ty debilu! Ja się obściskiwałam? - rzuciłam zdenerwowana. -To ty całowałeś się z jakąś zdzirą, nie zdziwiłabym się gdybyście wylądowali razem w łóżku. 

Chłopak natomiast tylko cicho parsknął pod nosem:

-Ale ty w porównaniu do mnie, wylądowałaś z nim w łóżku.


993 słowa. 😘


Wszystko okejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz