NIE DOBRZE

2.7K 70 29
                                    


-Pizza przyszła! - krzyknął Olivier i automatycznie wstał z fotela naprzeciw mnie.

Był u mnie z Victorio, Charlotte i Amber. Postanowiliśmy się wspólnie spotkać i zrobić projekt na geografie, a zajęło nam to tylko chwilę, więc zostali u mnie na dłużej i zamówiliśmy jedzenie.

Chłopak odebrał dwa duże pudełka, zapłacił wcześniej przygotowanymi pieniędzmi i postawił pizze na stole. Chłopcy wybrali dla siebie salami, a ja z dziewczynami hawajską. Nie ja decydowałam jak coś.

Po dwóch kawałkach odpadłam i oznajmiłam, że zaraz wracam. Udałam się szybkim krokiem na górę. Weszłam do swojego pokoju i zgarnęłam wodę z biurka. Wypiłam połowę i poszłam do wspólnej łazienki, bo w mojej siedziała Charlotte. Miała okres, więc powiedziałam, żeby poszła sobie tutaj.

Weszłam do pomieszczenia i zrobiłam to co zwykle. Szybko kucnęłam przed toaletą i wsadziłam palce do gardła. Jeden raz, drugi, trzeci. Nie lubiałam tego uczucia, ale nie mogłam pozwolić sobie na pizze. Musiałam wszystko zwrócić. Mam straszne obrzydzenie do tego dania.

I przysięgam, że już miałam zamiar wstawać. I na serio ostatnie czego się po sobie spodziewałam, to takiej głupoty jak nie zamknięcie jebanych drzwi.

Usłyszałam odgłos pociągania za klamkę i nie zdążyłam już nic zrobić. Było za późno. Do środka wszedł Victoria, a jego wzrok momentalnie padł na mnie. Na mnie kucającą przed kiblem z dłonią w buzi.

KURWA.

Na serio zajebiście. Nie potrafiłam nic zrobić, tylko patrzyłam na chłopaka w drzwiach, a on na mnie. Nikt nic nie mówił, a ja nie wiem czemu nawet nie wyciągnęłam palów z ust.

Zjebałam. Zjebałam na całego. On już wie. Wie na pewno. Musiał by być debilem żeby nie zaczaić. To nie tak, że nie wierze w jego debilizm. Absolutnie. Wręcz przeciwnie, jest jednym z największych kretynów jakich znam. No może nie licząc Oliviera i mojego brata, ale to już inna kwestia.

Jednak nie było opcji aby nie wiedział co teraz robie. Widziałam to w jego wzroku. Był smutny, niepewny i załamany. Nie miał pojęcia co robić. Ja z resztą też. Veronica opanuj się. Tak, wszystko okej, może wcale nie zajarzył. Uspokój się i myśl.

Jak na zawołanie wstała i wyciągnęłam dłoń z gardła. Spuściłam wodę w toalecie i szybko podbiegłam do umywalki umyć ręce. A Victorio cały czas na mnie patrzył. Nie spuścił ze mnie wzroku nawet na sekundę. Wiedziałam, że pewnie zastanawia się co zrobić. Spoko ja też.

W końcu moje spojrzenie spoczęło na nim, ale jakby nigdy nic, udałam się do wyjścia. I gdy już miałam go wymijać chłopak się ocknął.

-Vera... - powiedział głosem pełnym litości i współczucia. Rozłożył ręce i delikatnie mnie uściskał.

Nie wiem czemu, ale po chwili też go przytuliłam. Kilka łez mimowolnie napłynęło do moich oczu. On wie. Gdy ktoś się dowiaduje, staje się to bardziej realne. Kiedy tylko ja znałam mój problem, jakoś to do mnie nie docierało. Była to w pewnym stopniu już moja zwyczajna codzienność. Jednak gdy ktoś się o tym dowiedział, tak jakby to do mnie docierało. Tak wiedział Carlos i Nate, ale to co innego. Nie wiem dlaczego, ale tak. Po prostu tak.

Miller umocnił uścisk i pozwolił mi wypłakać się w jego ramie. Czy wszystko się zmieni? Czy powie innym?

-Nie mów im - poprosiłam zapłakanym głosem.

On tylko pokiwał głową i delikatnie mnie odsunął, krzyżując nasze spojrzenia. Patrzył mi głęboko w oczy jakby chciał mi coś przekazać.

-Już dobrze - zaczął próbując mnie uspokoić swoim spokojnym tonem. - Twój brat wie?

-Tak -odparłam zgodnie z prawdą.

Pokiwała głową, że rozumie po czym delikatnie przetarł palcem moje załzawione policzki. Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho i złożył czuł pocałunek na moim nosie. To było miłe. Uśmiechnął się ciepło, ostatni raz patrząc mi w oczy i wskazał głową na drzwi.

-Idziemy? - zapytała, a ja skinęłam głową.

-Pięknie dziś wyglądasz - dodał jeszcze i opuścił  łazienkę. Zszedł po schodach na dół a ja stałam i patrzyłam przed siebie.

Może to dziwne, ale tego właśnie potrzebowałam. To jedno zwyczajne zdanie mi pomogło. Trzy głupie słowa wystarczyły bym poczuła się lepiej ze samą sobą. Pięknie dziś wyglądasz. Hah. Tak mało, a jednak tak wiele. Głupi komplement, a ja zachowuję się jakby nie wiem co. Ale jednak ten jeden głupi komplement mi pomógł.

Może to dobrze, że się dowiedział? Nie. Nie dobrze. Nic mi z tego nie będzie. Teraz gdy będę jadła, a bardziej gdy nie będę chciała jeść, będzie na mnie patrzył. Bo on już wie. Teraz już nie powiem, że jadłam w domu, bo Victorio będzie wiedział. Już zawsze.


726 słów. 😘


Wszystko okejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz