Rozdział trzydziesty piąty.

162 6 2
                                    

Tsekumi w szybkim tempie wróciła do jaskini, wyglądało na to że każdy dalej spał, cieszyło ją to... Albowiem nie chciała by ktoś zobaczył łzy które delikatnie spływały po jej policzkach. Sama nie wiedziała już co ma czynić, to nie tak że nie jest twarda, ale też nie tak że jest delikatna.

Może to przez to że uratował jej życie? A może przez to że jako jedyny od początku nie starał się zdobyć jej zainteresowania? A może to przez to że ignorował ją gdy reszta była na zawołanie?

Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi, może rzeczywiście szalę przeważyło uratowanie? Nie mogła znaleźć odpowiedzi, przytuliła do twarzy poduszkę, próbowała usnąć... Ale z jakiegoś powodu nie była w stanie, po prostu miała za duży mętlik w głowie.

Usiłowała się wymyślić chociaż jeden dobry powód dlaczego jej serce szalało gdy słyszała jego imię lub widziała jego twarz, chociaż w sumie bardzo dawno jej nie widziała...

Nim zaczęła dalej myśleć nad innymi ciekawymi powodami, po prostu odpłynęła w krainę snów. Tymczasem Naskashi uważnie przyglądał się otoczeniu gdzieś za tyłami jaskini, coś mu się nie podobało... Miał jakby dziwne wrażenie że zaraz może się coś wydarzyć, ale nie chciał o tym myśleć. Zwykle takie uczucia prowadziły go do złego, ale w tym momencie nie było takiej możliwości.

---- Kilkanaście godzin później. Konoha. ----

- Tsunade-sama! - Wypowiedział Asuma przyklękając na jedno kolano. - Jest problem - Dodał podnosząc się.

- CO masz przez to na myśli? Jaki problem... - Jęknęła, jeżeli to kolejny z tych problemów gdzie zniknie ze skarbca kilkadziesiąt tysięcy... Nee bała się o tym myśleć.

- Ten problem, w sumie to największy z możliwych problemów... Ichiraku Ramen... Zamykają na dwa tygodnie... - Jęknął udając maksymalne załamanie i wewnętrzny płacz.

- Żarty sobie stroisz? - Warknęła uderzając w stół - Ja tu głowię się nad ważnymi rzeczami, jak na przykład przebieg misji Kakashiego, czy też co pokaże Naskashi, oraz kiedy przyjdzie pierwszy przelew a ty mi tu mówisz o Ichiraku! - Chyba ją to ugryzło - Pomyślał Asuma lekko uśmiechając się - Dobra.... masz 10 sekund żeby stąd zniknąć, albo kolejne misje będziesz wykonywać za darmo! - Krzyknęła wystarczająco głośno by przechodzące obok budynku Kage osoby mogły przerazić się na ten dźwięk....

---- Za jaskinią i jeszcze dalej w samo południe---

- Jesteśmy prawie na miejscu - Zaczął Kakashi, przerywając tą ciszę. Rozglądnął się po towarzyszących mu pomocnikach, każdy z nich wyglądał w miarę dobrze... No może oprócz Tsekumi, która wyglądała jak by nie była w stanie spać oraz miała ciężkie koszmary, ciężko również było określić stan Naskashiego, maska zakrywała jego twarz całkowicie co powodowało że nie było możliwości zobaczyć nawet jego ekspresji na twarzy. Najzabawniejsze w tej sytuacji jest w sumie to że sam nosi maskę... ale nie taką!

- Kakashi - Wypowiedział Naskashi zwalniając lekko tempo by wyrównać się z wcześniej wskazanym osobnikiem. - Jak będziemy w Sunie, musimy się rozdzielić. Mam do załatwienia kilka spraw nie związanych z misją - Dodał cicho by inni towarzysze nie usłyszeli tego co powie - Gdy dotrzesz do Kazekage przekaż mu taką informację oprócz zwoju. "On wie, ty wiesz ale nie wiesz czy to jest to czego jesteś pewny".

- Rozumiem - Lekko parsknął śmiechem na kombinacje słów Szef Kakashi. - Tajemnice służbowe mam rozumieć? - Zapytał "lekko" się uśmiechając. 

- Można tak powiedzieć ja oraz Kazekage jesteśmy dosyć dobrymi znajomymi, a są rzeczy o których mimo iż bym chciał to nie mogę ci powiedzieć.... Ale nie martw się, wkrótce ujrzysz światło dzienne.

Mimo widocznych "pytajników" na twarzy Kakashiego. Widocznie ciężko się powstrzymywał przed zadawaniem dodatkowych pytań.

Szybkim sprintem przebiegli przez pustynie, mimo panującej tu temperatury i suchości w powietrzu wyszło im to naprawdę dobrze! Gdy ujrzeli znajome bramy odetchnęli z ulgą, nawet nie zatrzymywali się do kontroli przez strażników. Gdyż nie było takiej potrzeby!

Reszta drużyny udała się bezpośrednio do Kazekage zaś Naskashi zniknął w obłokach dymu by pojawić się na dachu najbliższego budynku.

- Dawno mnie tu nie było - Uśmiechnął się od ucha do ucha, zdejmując przy tym maskę. - Powinienem odwiedzić Temarii oraz dojrzeć biznesu! Szybko przeniósł się pod miejsce gdzie znajduje się jego pierwsza działalność, pierwsza kuźnia.

Z uśmiechem na twarzy stwierdził że wszystko idzie bardzo dobrze, pracownicy z tego co widzę radzą sobie bardzo dobrze a opiekun sprawuje się nieziemsko. Jako że i tak nie było co tu robić to wypił sobie szybko kawkę i porozmawiał chwilę z pracownikami. Okazało się że warto było tu przybyć, dowiedział się że pojawił się tu pewien klient który wraca tutaj co kilka tygodni za każdym razem prosząc o to samo. Miecz z czarnej stali z odpowiednimi runami, runy składały się w pewną formę która nie brzmiała za dobrze. "Czarna śmierć" coś mu to mówi... Ale mniejsza ważne że pieniądz się zgadza!

Następnie powędrował w stronę gdzie znajduje się dom Toreo(Poznaliśmy go wcześniej z kwesti - Hej! zaczekaj! pokaż mi swoje towary), od niego również dowiedział się kilku ciekawych rzeczy. Jak np. o zlikwidowaniu przez jego "krwistych" braci jednej z siedzib upadłych(Łowców wampirów) oraz o śmierci jednego z "mniej" ważnych braci, przynajmniej dla niego gdyż nie miał z nim i tak dobrego kontaktu.

Co dowiedział się więcej? Okazuje się że Suna dzięki jego stanowisku znacznie podwyższyła swoje "konto bankowe" a skarbiec nie świeci już pustkami. Oprócz tego dowiedział się również że Temarii znalazła swoją połówkę, znaczy spoko nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie okazało się jest to Toreo..

Nie było by w tym nic złego, tylko problemem jest to że jest to niezgodne z kodeksem... Ale jak się okazało otrzymał zgodę od "szefa" gdyż pomoże to umocnić relacje między Suną a Wampirami.

W sumie racja, zwłaszcza że sytuacja jest kiepska, wampirów jest za mało w stosunku do szybko rozwijającego się organizacji Upadłych. Znaczy i tak przeważamy siłą ale Upadli stosują coś co powoduje że jesteśmy niezwykle na to podatni...

Gdy miał wyruszyć by odwiedzić Temarii pomyślał że zamiast tego może rozejrzał by się za kimś innym...


--- Gdzieś za granicami wiedzy ---

- Ku*wa! - Krzyknął jeden z liderów. - Kluczowa baza, blisko Suny! - Uderzył bardzo mocno w kamienną ścianę - Pier*olone wampiry, wyprzedzają nas z danymi! Wiedzą za dużo! AnoS do mnie! - Krzyknął a obok niego pojawił się "Ano" (Wyjaśnienie: AnoS oznacza osobę odpowiedzialną za gromadzenie oraz dzielenie się informacjami na temat wyznaczonego przez lidera Kado regionu. AnoS oznacza - Informator Suna inaczej mówiąc.) -- Jak do tego doszło? - Zapytał.

- Wampiry wykorzystały okazję, pojawili się nagle, gdy większość z nas była na misjach za które mogliśmy kupować miecz z tej kuźni w Sunie...

- A co z mieczami? - Zapytał.

- Wszystkie zni.. - Nie zdążył dokończyć, ponieważ jedno perfekcyjne cięcie odłączyło głowę od jego ciała. - Nie będziemy tolerować takich nieudaczników! Wyrzucić ciało do morza, głowę zawiesić na palu w sekcji zdrajców!



Naruto - To ja jestem kowalem własnego losu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz