Rozdział Dziewietnasty

1K 76 29
                                    

Nim zaczniemy mam pewną rozkmine mianowicie chodzi mi o shipy, nie ma za wiele pomysłów ale zapytam, oczywiście możecie dodawać swoje ciekawe pomysły bez yaoi!

A więc mam kilka planów:

NaruxAnna
Narux...(Chodzi o osobę która pojawi się parę rozdziałów później)
NaruxTenTen
Narux... (Wasze pomysły?)

----------

Ten dzień nie zapowiadał się dobrze, od dwóch tygodni trwają poszukiwania syna byłego Hokage który przez to co uczynił całkowicie zrezygnował z bycia Hokage. Teraz jego stanowisko przejęła Tsunade a on by odpokutowac czyny postanowił zostać na nowo senseiem i przygarnął pod opiekę drużynę Kakashiego, który zrezygnował z posady senseia by na nowo wrócić do ANBU i rozpocząć poszukiwania blondyna.

Blondyna którego przez jakiś czas traktował jak własnego syna, do teraz pamiętał jak dzień w dzień do bodajże 4 bądź 5 roku życia odwiedzał go i pomagał mu praktycznie we wszystkim...[Tak Naruto stracił najważniejsze wspomnienia w momencie gdy na jego twarzy pojawiła się czaszka] Potem dołączył do ANBU i nie był w stanie go odwiedzać, a gdy minęło kilka lat i chciał go odwiedzić okazało się że stracił wszystkie wspomnienia z nim związane, nawet te gdzie każdy mu okazywał uczucia, wszystko zaczęło się gdy pojawiła się ta przeklęta czaszka..

To właśnie przez przepowiednie Jiraiyi cała rodzina go opuściła, a rodzeństwo znienawidziło.... Jak to brzmiało? "Jeden z nich zostanie wybrany przez śmierć, on swym rozkazem zniweluje wszystko co stanie mu na drodze. Czakra wyparuje a zastąpi ją coś czego nic nie jest w stanie określić w dodatku dzierżyć bę.." No w sumie tylko tyle pamiętał, nigdy nie usłyszał reszty.. Ale to właśnie dlatego też jego treningi nigdy się nie odbyły...

Każdy zapomniał o tej przepowiedni, ale ona wydaje się być prawdziwa, stracił czakrę, pojawił się obraz śmierci na jego policzku, używał sprytu i wyobraźni, w dodatku poświęcił czas by trenować siłę i wytrzymałość a nie by powiększać swoje zasoby czakry....

- To musiał być on - Wypowiedział w myślach, chodząc po wiosce ukrytej w chmurach[Kumogakure]. To właśnie tu doprowadziły go jego psy tropiące, szanse że się myliły są minimalne ale tylko do wejścia były w stanie wyczuć że tędy szedł...

Po drodze znalazł kilka zwłok, każda była po bitwie, z przebitym brzuchem bądź rozwaloną tętnicą. Nie wyobrażał sobie by mógł to zrobić on, albowiem szanse by przepowiednia już się spełniała były ZEROWE, nie mówiąc już o tym że definitywnie był jeszcze za młody by mieć krew na rękach.... Chociaż nie wiedział jak bardzo się mylił

Chłopiec o włosach białych niczym śnieg przemierzał właśnie pustkowia w poszukiwaniu swojego celu, minęły trzy dni odkąd spotkał się z ArcyMistrzem gdzie wszystko zostało mu wytłumaczone i zręcznie rozpisane, wydano mu nowy strój oraz specjalne bronie którymi miał nauczyć się posługiwać, tak samo dano mu pewne kapsułki. W których była krew, krew na wypadek gdyby nie mógł nic znaleźć podczas wykonywania swojej misji. 

Był nowicjuszem, kimś nowo przyjętym ale jak to określił jeżeli misja zostanie udana to i stopień szybko wzrośnie... Właśnie jeżeli zostanie udana, szuka pewnej osoby... Osoby która zaryzykowała życie i sprzeciwiła się ArcyMistrzowi zostając Dezerterem, dziewczyna ta była białowłosą kunoichi która dołączyła do oddziałów shinobi w Sunagakure, osoba która zrezygnowała z bycia wampirem oraz złamała przysięgę która była cenniejsza niż życie.

Miał ją ukarać przy użyciu zwoju, zwoju który pozbawi ją kariery shinobii, nie życia.

Zwój ten, o dziwo był czarny więc coś większego było na rzeczy, nigdy nie spotykał czarnych, rzadko czerwone czy zielone a co dopiero czarne?

Jego białe włosy, szarpane przez przyjemny wiatr wskazywały przeróżne kierunki. Zaś on sam wbijał wzrok w budynki które ledwo widział, budynki które były okropnie daleko od niego... To właśnie był cel jego podróży, cel do którego z każdym krokiem się zbliżał....

Naruto - To ja jestem kowalem własnego losu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz