Rozdział Dwudziesty Drugi

1K 69 7
                                    

Zanim zaczniesz czytać, edytowałem poprzedni rozdział, poprawiłem błędy oraz usunąłem część rozdziału i rozpiszę to inaczej tutaj.[Naruto i reszta nie spotkała się jeszcze]

Gdzieś w oddali...

- Jak Sytuacja? - Zapytał zmartwiony białowłosy patrząc na niebiesko włosom dziewczynę, dopiero co zostali zaatakowani przez bandytów, niby nic bo to tylko chunini ale nikt nie wiedział że między nimi był Jonin z którym ona walczyła. Została przysłowiowo zmiażdżona przez przeciwnika którego siła była kilkukrotnie większa od jej.

- Nie jest dobrze, przebita tętnica nie chcę przestać krwawić. - Wypowiedziała zła na siebie Iria, nie przyznawała się do tego ale po dłuższym czasie naprawdę polubiła koleżankę z drużyny. - Menma nie stój jak kołek tylko zrób opatrunek albo poszukaj jakiejkolwiek pomocy. - Szkoda że nie było z nimi żadnego medyka, ona specjalizowała się w atakach obszarowych, Menma w szybkich likwidacjach przeciwników a Kakashi... To Kakashi, tak naprawdę nikt w jej oddziale nie był medic shinobi. Każdy specjalizował się w czymś innym.

- Polejcie tym ranę, w ciągu kilku sekund powinno się zagoić - Usłyszeli za sobą głos i lekki stuk szkła o powierzchnie, nim zdołali się odwrócić nikogo już tam nie było... Musieli zaryzykować, mogła to być trucizna lub lekarstwo którego potrzebowali... To była szybka decyzja mimo że się obawiali otworzyli szklaną butelkę wylewając jej zawartość na ranę dziewczyny, szok na ich twarzy był nie do opisania, albowiem rana zaczęła się goić na ich oczach... Krwotok ustąpił tak jak mówił w ciągu kilku sekund...

Kim on był? To pytanie cisnęło się im do ust, sami go nie dostrzegli, był jak pomocny wiatr który lekko przewiał między nimi by ruszyć niczym torpeda w zupełnie inną stronę.

Białowłosy chłopak ubrany w maskę z uśmiechem patrzył na wschodzące bramy Iwagakure, dotarł tu w niecałą godzinę, to się nazywa prędkość....

- Zatrzymaj się! - Usłyszał z dala głos strażnika - Dowód tożsamości oraz powód wizyty. - Dodał podchodząc do niego, z przygotowaną dłonią na ostrej szabli która wielkością przewyższała pochwę.

- Naskashi z Suny - Pokazał im dowód, następnie wyciągnął przepustkę oraz specjalne zaproszenie - Zostałem zaproszony by egzaminować w najbliższych testach na Jónina.

Strażnik jedynie przejrzał tak zwaną przepustkę, była to niezwykle ważna rzecz bo to dzięki niej można było wejść do każdej wioski, to właśnie ona była dawana każdemu shinobi innych wiosek.

- Możesz przejść, zaraz ktoś tu przyjdzie by zaprowadzić cię do Tsuchikage. Ciekawi mnie dlaczego ustalono zasadę egzaminatora z zewnątrz...

- Sam chciałbym wiedzieć - Jęknął przeciągając się lekko. - A właśnie, jeżeli macie jakąś wolną jednostkę tam w lesie znajduje się drużyna z Konohy która będzie brała udział w egzaminach, jedna z nich jest ciężko ranna... Ja nie mogłem pomóc albowiem jutsu którego używam transportuje mnie od punktu a do punktu b bez możliwości zatrzymania pośrodku trasy.

- Rozumiem... Za chwile kogoś wyślemy. - Dodał i szybko nakazał stojącemu obok strażnikowi jak najszybsze udanie się do Tsuchikage.

Nie zdążył przekroczyć mostu nim powitał go w miarę ciepły uśmiech mężczyzny o czarnych włosach i mocno brązowych oczach.

- Witaj, zostałem przydzielony by zaprowadzić cię do Tsuchikage a następnie do przydzielonego ci pokoju. Niezmierni miło mi cię powitać w naszej wiosce i z niecierpliwością będziemy oczekiwać twoich poczynać. Jeżeli chodzi o egzamin - Podał mu karteczkę - W niej masz wypisane wszystkie istotne rzeczy oraz podane miejsce gdzie jest spotkanie egzaminatorów. Jeżeli mnie pamięć nie myli jest ono dzisiaj późniejszym wieczorem.

Tsuchikage od rana był zajęty zaczęła dzień od przełożenia godziny spotkania, bo dalej nie pojawił się egzaminator z zewnątrz... Następnie zajął się masakryczną robotą, a konkretniej papierkową robotą. Od ostatniego spotkania kage, zaczął nienawidzić te spotkania. Co każde spotkanie jakieś utrudnienia lub prowokacje. Miał już tego po prostu dość. Jedyne o czym teraz marzył to przerwa na porządne sake bądź kontynuowanie czytania lektury o nazwie "icha icha". Jego mordercze przemyślenia zostały nagle przerwane przez głośne pukanie do drzwi.

- Wejść! - Jęknął skacząc po papierach, obstawiał że to kolejna drużyna która przyszła po misję dla geninów.

- Szanowny Tsuchikage, przyprowadziłem do ciebie Naskashiego - Pokazał mu zaproszenie.

- To ty jesteś tym UGH! Dobrze, że w końcu dotarłeś, nie będę musiał przekładać kolejnego spotkania bardzo dobrze. Jeżeli chodzi o mnie to tu masz klucze do mieszkania, prawdopodobnie Dera przekazał ci kartę informacyjną o miejscu spotkania oraz co będzie omawiane. Jeżeli to wszystko, to możesz iść oglądnąć wioskę. Możesz iść, a ty Dera zostań bo potrzebuję pomocy.

Gdy białowłosy wyszedł z pomieszczenia staruszek podszedł do chłopaka i szepnął mu do ucha - "upewnij się że nie będzie sprawiał kłopotów, i nikt nie będzie wiedział że jest egzaminatorem"




Naruto - To ja jestem kowalem własnego losu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz