Rozdział Osiemnasty

1K 78 6
                                    

Owocny dzień tak myślał jak wstał. Minato Namikaze siedział w biurze przeglądając kolejne papiery które w stercie leżały na jego biurze, minął tydzień odkąd ostatni raz widział, rozmawiał z Naruto.

Dzień nie zapowiadał się dobrze, już widząc zlecenia wiedział że coś jest na rzeczy.

Gwałt, morderstwo czy inne takow rzeczy to nie normalna sprawa w biały dzień. Warknął zły przydzielając kolejne drużyny do poszczególnych misji.

- Hokage-sama - Zaczął niepewnie osobnik w masce który pojawił się tuż obok niego.

- Tak?

- Informujemy, że przypadkowo rozwiązałem trzy zlecenia naraz oraz muszę dodać że osoba która kazałeś mi wczoraj obserwować znikła. Od wczoraj szukam jej i nawet staram się wyczuć jej czakrę lecz to na nic. Jednakże przejdę do sedna gdy wszedłem do jego domu był pusty, większość było po prostu spakowane a na stole leżał ten list. Nie byłem w stanie go odczytać bo znajdowało się na nim fuinjutsu krwi.

- Że co? Pokaż ten list! - Mężczyzna podał mu list a ten pokazując palcem wskazującym nakazał mu odejść.

Mężczyzna przelał trochę krwi na pieczęć a ta momentalnie się otworzyła ukazując krwisty wiersz.

Szybko go przeczytał i niczym błyskawica zniknął pojawiając się w domu. Odnalazł źródło kłopotów, jego żonę i pokazał jej list na który ona jedynie się uśmiechnęła.

- Czy to nie cudowne, jeden z problemów z głowy.

- Czy ty się słyszysz, rozmawialiśmy już na ten temat.

- Nie obchodzi mnie to! Nawet. Nie wiesz ile czekałam na ten moment możemy go teraz oficjalnie wydziedziczyć. To była szrama naszego honoru i umiejętności! 

- To nie ta Kushina którą znam, to nie ta osoba którą pokochałem, odbiło ci! Możliwość bycia najsilniejszym klanem, przestrogą nad innymi, niezwykłymi umiejętnościami... Odbiło ci całkowicie, to właśnie ty jesteś temu wszystkiemu winna, wszystkie kłamstwa wszystko co o nim mówiłaś to kłamstwa, ty również jesteś jednym wielkim kłamstwem i porażką.... Nie sądziłem że do tego dojdzie ale - Przywołał papiery - Pamiętasz te dwa podpisy? Zrywam nasze małżeństwo na mocy którą daje mi posada Kage.. To zaszło za daleko!

- Nie! Minato czekaj! - Wrzeszczała płacząc ale po nim nie było już śladu, zniknął wyparował by pojawić się w barze o czym ona nie wiedziała...


Gdzieś w oddali, blondyn... ekhem znaczy białowłosy przeskakiwał z gałęzi na gałąź gdy nagle się zatrzymał.

- Czuję coś, coś.... Coś dziwnego! Piękny zapach który czuć po całym lesie... Piękny zapach czegoś dobrego i mocno przyprawionego... - Czy tak właśnie smakuje Ramen po tak długiej nieobecności?

Podążył za tym przyjemnym zapachem przyśpieszając z każdym przebytym metrem, był blisko... Czuł to w zębach jak i w kościach.

Zeskoczył z gałęzi i wyjrzał za krzaków, to właśnie tam leżał mężczyzna który najprawdopodobniej jest na łożu śmierci... Czy to właśnie krew która z niego pryskała była tym pięknym zapachem?

- Gdzieś za nim -

- To właśnie teraz dowiemy się co pocznie, człowiek cierpiący na łożu śmierci, wedle kodeksu nie powinniśmy z niego pić ale jeżeli my również jesteśmy na skraju wytrzymałości między życiem Wampirzym a człowieczeństwem możemy dopić z niego wszystko...

- On jest na głodzie, wyczuł go o wiele wcześniej niż my... - Wypowiedział jego kompan przyglądając się całej sytuacji, z nadzieją że Naruto nie popełni żadnego błędu, zrobi to szybko i bezboleśnie...

-- Wracając --

Blondyn raz jeszcze spojrzał na ciało mężczyzny, leżał nieprzytomny pod drzewem przebity na wylot przez miecz, gdyby został wyjęty on dawno by już nie żył... Czy to właśnie jest jakiś test? Test który ma sprawdzić czy jest Wampirem? Nie powinienem z niego pić, ale widząc jego stan... i to że nie pożyje długo zdecydował się, ukróci jego cierpienie i swoje... Głód którego nie był w stanie zaspokoić.

Z tego co się dowiedział wystarczy wbić kły w tętnice szyjną i pić, tak jak piło się sok z rurki.... Niby to prościzna ale z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej się wahał, a co jeżeli rzeczywiście jest pod testem? Testem który nakazuje mu by okazać litość takiej osobie, albo ukrócić jego cierpienie? 

Co będzie to będzie -  Pomyślał wbijając kły w tętnice, z wyczuciem zaczął pić krew tak jakby to nie był jego pierwszy i zarazem ostatni raz...

Smak krwi, nie był taki jak zawsze, lepki, metaliczny bądź niedobry. Był on o wiele lepszy, miły i przyjemny, soczysty jak i miał bardzo dobry smak, smak który porównywalny był z ramenem... A nawet lepszy!

Czując że mężczyzna już nie oddycha, wiedział że to koniec.. Że zrobił dobrze....


Naruto - To ja jestem kowalem własnego losu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz