Rozdział Dwudziesty Pierwszy

1K 62 8
                                    

- Dobrze że jesteś - Wypowiedział ten władczy głos, głos który  zarządzał nimi jak marionetkami. - Mam dla ciebie misję... Coś naprawdę interesującego. Dam ci również wybór, czy chcesz na nią iść czy mam ją dać komuś innemu.

- Wiesz dobrze Mistrzu że nie odmówię żadnej misji, zwłaszcza od ciebie...

- Wiem, dlatego cię sprowadziłem tutaj... Udasz się do Iwagakure na egzamin na jonina, zameldujesz się pod pseudonimem Naskashi  - Podał mu kartę z dowodem tożsamości - Będziesz poszukiwał pewnej dziewczyny, nie jestem w stanie ci jej opisać ale wydaje mi się że będziesz w stanie się domyślić... Pewnie myślisz sobie "to jak szukanie igły w stogu siana" nie do końca, jestem w 99% przekonany że będzie brała udział w egzaminach. Ty zaś zostałeś zapisany jako egzaminator, nawet nie pytaj jak to zrobiłem...

- Czekaj co? Ja Egzaminator? Przecież nie nadaję się do tego....

- Przesadzasz, jesteś na tyle dojrzały że dasz rady...

- Niech i tak będzie, ale co mam z nią zrobić jak już ją odnajdę?

- Postaraj się ją przekonać na naszą stronę, możesz ją nawet przemienić... Ale zrób to w ostateczności, albo zostanie przemieniona albo umrze. Jeżeli przemienienie się uda nie będzie możliwości by sprzeciwiła się mojej woli. A i właśnie, jak by ktoś pytał nawiązaliśmy współprace z Sunagakure, tam również zostałeś wpisany jako shinobi wioski więc nie musisz się o nic martwić.

- Ty i współpraca, trochę to dziwne?

- My mamy korzyści i oni mają korzyści, pomyśl sobie, świeża darmowa krew która jest do nas dostarczana co drugi dzień, wpisywanie do shinobi, wyznaczanie nagród w zamian za pomoc w trudniejszych misjach czy też pomocy w razie wojny shinobi, są też inne ciekawe rzeczy o których nie koniecznie mam ochotę mówić...

- Ta świeża krew brzmi kusząco...

- Też tak pomyślałem, aa zapomniałbym! Widzisz, musimy ukryć jakoś tą czaszkę na policzku, albowiem mają być tam również shinobi z Konohy a ten znak na pewno od razu skojarzą dlatego na identyfikatorze twoje zdjęcie jest z maską - Rzucił w jego kierunku - Musisz mieć ją ubraną.

- Dobrze, skoro to potrzebne to nie widzę problemu, czyli będę wyglądał jak taki ANBU.

- Możliwe, ale to już nie pora na pogawędki wyruszaj jak najszybciej a! - Rzucił w jego kierunku opaskę Suny - Załóż ją - Dodał i nakazał jak najszybsze wyruszenie na misje.

Chłopak nie zwlekając jak najszybciej pozbierał potrzebne mu rzeczy i zapieczętował w zwoju, następnie założył tą przeklętą maskę, nienawidził w nich chodzić, uważał to za brak wiary w samego siebie i zasłanianie się przedmiotem by nie ukazywać swojej bezsilności...

Jeżeli dobrze pójdzie to do Iwagakure dotrze w ciągu kilku godzin, głównie przez to że ich siedziba znajduje się naprawdę niedaleko tej wioski. Nie lada szokiem może okazać się to że wejście do ich jakże tajnej bazy znajduje się w skale... W skale obok której przechodzi znaczna część ninja, zwykłych ludzi czy też kupców... a oni nie zdają sobie z tego nawet sprawy. Wejście do bazy jest zasłonięte potężnym genjutsu przez które można przejść tylko i wyłącznie jeżeli do pieczęci którą ją podtrzymuje doda się trochę swojej krwi.

- To ja wyruszam, zapewne zobaczymy się za miesiąc - Wypowiedział w stronę przyjaciela z którym zawsze ćwiczył swoje wampirze moce.... Jeżeli mowa o mocach, do teraz nie udało mu się odblokować tego cholernego atrybutu, mocy czy jak zwał tak zwał... Nim zdążył usłyszeć odpowiedź zniknął pojawiając się tuż za "bramą" do siedziby, z uśmiechem ukrytym pod maską wędrował w stronę dobrze mu znanej wioski...

To właśnie tam przez kilka dni ukrywał się przed wścibskim wzrokiem Kakashiego, który za wszelką cenę próbował go wykryć na jego szczęście z powodzeniem.

Właśnie wracając, Naruto od czasu w którym minęło kilka lat całkowicie skupił się na treningu ciała oraz wytrzymałości, nie skupił się na czakrze ani na jutsu a znał ich naprawdę dużo. Jego głównym aspektem jest "analiza" umiejętność pozwalająca zredukować rzucane przez przeciwnika jutsu do rangi 1 czyli bezwartościowego jutsu które nie jest w stanie wyrządzić żadnych szkód. A może ta analiza jest jego wampirzą umiejętnością? Haha, nic nie wiadomo. Ale wracając oprócz treningów siłowych cały czas ćwiczył walkę wręcz oraz zajmował się pielęgnacją własnej wartości poprzez bardzo długie medytacje i ciężkiemu wysiłkowi jaki włożył by całkowicie zmienić bazę.

Dlaczego? Po walce treningowej z arcymistrzem, tak można to nazwać prawie cała ich stara siedziba była w potrzaskach, dlatego to właśnie wtedy zrodził się pomysł przeniesienia tu gdzie aktualnie jesteśmy i żeby było ciekawiej całą budową owego miejsca zajął się nie kto inny jak on... Tyle poprawek tyle zabawy i tyle kopania, to była istna masakra ale efekt był tego warty...[Kiedyś opiszę jak to wszystko wygląda].

Wolnym krokiem ruszył w stronę Iwy, z jego wyliczeniami zacznie biec gdy nadejdzie na to odpowiedni moment.
















Naruto - To ja jestem kowalem własnego losu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz