Rozdział Trzydziesty!

779 50 18
                                    

Ale ten czas szybko leci, już mamy rozdział trzydziesty?! Dzięki że czytacie, zostawcie coś po sobie a może zaproszę was na ramen? :O

--------------------------------

- Zatrzymaj się! Pokaż mi swoje towary! - Usłyszał za sobą znajomy mu głos. 

- ...Co ty tu robisz, nie powinieneś być w sunie? - Zapytał Naruto ekhem Naskashi odwracając się w stronę przyjaciela.

- Szefuncio kazał mi to doręczyć, wskazując że po dostarczeniu mam jak najszybciej tam wracać. Było miło - Uśmiechnął się i ze swoją znaną mu zwinnością zniknął z pola widzenia zostawiając po sobie tylko zwój.

Naruto chwycił go jedynie i w mgnieniu oka schował do jednej ze swoich kabur, nie przerywając jednak swojej docelowej drogi. Wędrował do miejsca gdzie dalej trwa budowa, chciał raz jeszcze popodziwiać piękny widok.

Nie spodziewał się że ktoś z jego wampirzej rodziny będzie posiadać takie umiejętności w szkicowaniu planów zwłaszcza że spodziewał się w sumie wszystkiego... A tu proszę niespodzianka.

Nie mówiąc już o robotnikach którzy z niezwykłą dokładnością tworzyli całą budowę, robiąc wszystko centymetr do centymetra. A się rozgadałem, heh... Widok ich min rozbawił go na dobre idąc przez ulice zwracając na siebie uwagę... Ale nie zwykłych cywili, a rabusi.

- Oj oj, a co tak pięknie ubrany mężczyzna lub kobieta robi w tym miejscu? - Zapytał śmiejąc się do swoich kompanów.

- Oj oj, chyba będziesz chciał żebyśmy odprowadzili cię do domu co? Boisz się jak na nas patrzysz, widać to po tobie!  - Śmiech powtórzył się.

- Oj oj, a teraz na poważnie oj oj...

- Co wy macie z tym oj oj? - Odpowiedział szyderczo w ich kierunku.

- Oj oj, to nasze słownictwo rabusiowskie, wiesz czarne.... Nie zmieniaj tematu! Wyskakuj z kasy, z ubrań również założę się że są sporo warte - Wypowiedział do kompanów ostatnie kilka słów.

- Oj oj, ale się obłowimy - Za.... No chciał się zaśmiać ale strzała przebiła mu głowę.

- Oj oj... - Wypowiedział cicho zanim strzała go dosięgła.

- Zostaw! Zostaw mnie! - Krzyczał w jego stronę, a ten jedynie uśmiechnął się pod maską. - Idź uciekaj, będziesz moim dowodem że nie warto się do mnie zbliżać - Zaśmiał się dotykając jego czoła wypalając mu przy tym umm specyficzny? Znak na czole.

Momentalnie zniknął z ich pola widzenia, ale wędrował dalej. W kierunku trwania budowy, do miejsca gdzie wędrował w sumie cały czas.

Mimo wszystko, że nie był specjalistą i tak czuł poruszającą się za sobą czakrę, czakrę ninja... Bo tylko oni potrafią tak dobrze ją ukrywać.

- Wiem że tu jesteś... - Wypowiedział - Ciekawi mnie od którego momentu tu dołączyłeś lub dołączyłaś shinobi... - Dodał cierpliwie patrząc w kierunku dachu.

- Najwidoczniej się wystraszył, uciekł tchórz... - Jęknął do siebie gdy czakra znikła z jego zasięgu.  Nawet przejść się nie można bo zaraz cie ludzie obserwują, albo shinobi... Jak żyć?

Z ciekawością szedł dalej patrząc na otaczający go krajobraz.

W tym samym czasie gdzieś dalej.

- Jak on mnie wyczuł - Wypowiedział do kompana... - Nawet... Nawet ty byś nie był w stanie - Jęknął do swojego byłego ucznia.

- Minato, starzejesz się - Wypowiedział żartobliwie.

- Ciesz się że nie jestem Kushiną, gdybyś tak do niej powiedział.... Boje się że wioska by tego nie wytrzymała Kakashi - Zaśmiał się lekko.

- Nie wydaje mi się żeby był kimś złym, to że wygląda podejrzanie może ma w naturze? - Zaśmiał się lekko Kakashi wyciągając z kabury książkę.

- Za to mi się wydaje że jest kimś więcej niż podejrzanym, zachowuje się dziwnie... Właśnie, słyszałem że powinieneś go znać, podobno razem rozmawialiście, ekhem wychwalaliście tą oto książkę..

- W restauracji, wychwalaliśmy, rozmawialiśmy? Że ja? Czekaj czekaj, pamięć mam dobrą jest tylko jedna osoba z którą rozmawiałem na temat tej książki i z takim zafascynowaniem... Naskashi!

- Czyli jednak go jako tako znasz, dobrze a więc powiedz mi więcej!

- Oj oj... Yyy, w sumie rozmawialiśmy o książce jedyne co się dowiedziałem o nim to jego imię, oraz że jest kimś więcej niż tylko Joninem... W sumie to wszystko.

- Z kilkugodzinnej rozmowy tylko tyle się dowiedziałeś?

- Słuchaj, są rzeczy ważne, i ważniejsze. A książka zawsze jest na pierwszym miejscu, zwłaszcza ta....

- Ta ta, ty i te twoje rzeczy ważne i ważniejsze... - Zamyślił się lekko. - Skoro tak dobrze wam się rozmawiało o książce, to może coś więcej mi powiesz... Pomyśl na pewno coś jeszcze było mówione, nie oszukuj!

- Wrr - Zły wyraz twarzy - Dobra! Prosił bym tego nie mówił... Ale powiem ci to na ucho - Zbliżył się i cicho powiedział kilka słów.

- NANI!? - Wykrzyczał blondyn z obrzydzeniem i zarazem fascynacją czy też lekko różowymi policzkami. - Ale że naprawdę? - Spoważniał.

- No mówię ci przecież...

- Ale na poważnie? Nie kłamiesz?

- Nie

- Mówisz prawdę?

- Tak

- Czyli kłamiesz?

- Nie!

- Ale nie możliwe że..

- Możliwe....

- Dobra.... Ale na poważnie? Jak tak to chciałbym... spróbować tego - Wypowiedział na cicho by Kushina nie słyszała.

- No ja też.... Ale czekaj przecież masz trójkę dzieci!

- Wiem... Prawię trójkę, Anne również traktuje jak swoje dziecko za wszystko co zrobiła by pomóc nam po tym jak Naruto uciekł.

- Czy coś jeszcze?

- Przypomniałem sobie, mówił że ma jakąś misję, oraz powiedział że za niedługo zawita w Konoha ale nie spodziewałem się że tak szybko... Ale czekaj! Oszukał mnie! Powiedział że jak będzie w Konoha to pierwsze co zrobi to przyjdzie ze mną dokończyć rozmowę o tych arcydziełach, i pokaże mi edycje specjalną która była wyprodukowana tylko 10 razy!

- Wiesz co jesteś gorzej niż dziecko... Ale przynajmniej coś się dowiedziałem, ważna misja.

- A o czym tak rozmawiacie? - Usłyszeli za sobą głos, odskoczyli do tyłu przytulając się ze strachu.

- C.co ty tu robisz?  - Zapytał.

- A usłyszałem waszą ciekawą rozmowę - Zaśmiał się lekko.

- Naskashi!!!!! - Wykrzyczał z radością i gwiazdkami w oczach biegnąc w jego stronę.

- O cześć Kakashi, przypomniałem sobie że mamy przecież dokończyć rozmowę. A o tobie przecież nie mógłbym zapomnieć! - Zaśmiał się lekko. - A ty Minato, miło mi cię znów widzieć, zwłaszcza po tym że mnie szpiegujesz...

- Ja yy.. Muszę już iść - Wypowiedział znikając w białym dymku.

- Przyzwyczaisz się, stał się dziwnie podejrzliwy od pewnych przeżyć a teraz, musimy dokończyć naszą rozmowę!

- Naturalnie - Usłyszał odpowiedź siadając na dachu.......


Równe tysiąc słów, ale to leci :C 



Naruto - To ja jestem kowalem własnego losu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz