Rozdział Dwudziesty Ósmy.

985 50 2
                                    

Minął tydzień od jego rozmowy z Hokage, większość rzeczy które chciał zachować w sekrecie udało mu się zachować.

Z uśmiechem przyglądał się pracującym robotnikom którzy wykonywali ciężką pracę w postaci budowania zleconego im dzieła. Jak na razie wszystko szło dobrze.

Pierwsze dwa dni były okropne, dzień w dzień słyszał niezadowolenie pracowników ze względu na bardzo dużą ilość pracy, lecz gdy dowiedzieli się o czekającym ich wynagrodzeniu od razu zmienili zdanie.

Lecz gdy ten okres minął, oni wyruszyli do pracy robiąc to co umieją najlepiej, czyli do budowy. Szło im to naprawdę dobrze.

Ciekawe również było zachowanie ludzi którzy gdy tylko dowiedzieli się że ktoś bogaty wprowadzać się będzie do Konohy potrafili czatować przed trwającymi budowami oglądając wykupione działki i postawione fundamenty. Komplementowali dobre wybory czy też odpowiednio wybrane materiały budownicze. 

Każdy zastanawiał się kim jest tajemnicza osoba, osoba o której nikt nie słyszał i nikt jej nie widział. Zasadniczo każdy starał się dowiedzieć o tej osobie cokolwiek, skąd pochodził i czym się zajmował. Dlaczego akurat Konoha i czemu aż dwie działki. 

Nawet niektórzy shinobi byli zainteresowani samą sytuacją i z tego co dowiedział się od Hokagę, kilku shinobi wypytywało z zaciekawieniem o tajemniczą osobę, na jego szczęście Hokage nie udzieliła na to nawet najmniejszej odpowiedzi.

Czy coś się zmieniło przez ten tydzień? Cóż trochę tak, spotkał starych "znajomych" którzy na szczęście nie rozpoznali go schowanego pod płaszczem jedzącego słodko ramen.

On mimo że długo go tu nie było, bez problemu był w stanie rozpoznać każdego. Każdego z jego rocznika i każdego którego znał, czy to Gaia czy Kurnai bądź Asumę, jednak nigdzie nie widział jego Ojca czy też Matki. Co było lekko podejrzliwe. ale za bardzo się tym nie przejmował bo przecież miał na głowie inne ważniejsze obowiązki.

Gdy tylko miał okazję zwiedzał dalej Konohę, i z uśmiechem na twarzy przypominał sobie czasy spędzone tutaj.

Zawędrował teraz wyjątkowo dalej. Patrzył przez maskę na dom i niezwykle dobrze zadbany ogród, gdzie kwiaty całkowicie dodawały mu uroku. Nim zapatrzył się na dobre, na lekko otulający ten piękny ogród wiatr ktoś mu przerwał, znaczy nie że rozpoczął rozmowę.

Z domu wyszła jego... siostra, nie chciał by ktokolwiek go zauważył w tej okolicy, zwłaszcza że niedaleko była siedziba klanu Uchiha, a jeszcze dalej klanu Hyuga.

Obrócił się delikatnie na pięcie i zniknął w otaczającym go lekkim cieniu nadawanym przez wznoszące się budynki. 

Z jednej strony brakowało mu tej pięknej wioski, z drugiej miał też ważną misje którą musiał wykonać, a pomnażanie majątku to nie prosta sprawa.

Minął miesiąc.

Jego plany szły w bardzo dobrym kierunku, wczoraj zakończono w 80% pracę nad kuźnią. A w 40% pracę nad jego domem. Nie powiem ale widok kuźni był naprawdę piękny, przez swój złoto biały kolor z czerwonymi odznaczeniami wyróżniał się na tle innych budynków, w dodatku posągi które przedstawiały różne stworzone przez niego bronie.

Można powiedzieć że jego budowla wprawiła w osłupienie dużą ilość mieszkańców Konohy którzy to coraz częściej przybywali pod działkę by przyglądać się powstającemu dziełu. Nie mówiąc już o pytaniach bo ich było tak sporo że nawet Tsunade powoli dostawała coś na styl depresji... Chciał ją jakoś pocieszyć bądź poratować lecz ta od razu wyganiała go z pokoju by wyładować swoją frustrację na ścianie, stole czy też innych przedmiotach.

- Mam dość - Jęknęła głośno Tsunade, łamiąc długopis. - Jeżeli dalej będą mnie wypytywać to naprawdę odejdę na przedwczesną emeryturę, jestem tak zestresowana że jeżeli dalej tak pójdzie to albo posiwieję albo będę łysa... NIE!

- Umm Tsunade, wybacz że przeszkadzam ci w walce z depresją ale Naruto był umówiony na wizytę za dosłownie kilka sekund. - Wypowiedziała, ta jedynie machnęła ręką na znak zgody.

- Możesz wejść Naruto - Jęknęła.

Białowłosy wszedł do biura niczym do swojego domu i z uśmiechem rozłożył się na kanapie.

- A więc co znowu?  - Zapytała.

- Potrzebuję zgodę, na wywieszenie tego - Wyciągnął kilkadziesiąt sztuk kartek. - W innych krajach zostały już wywieszone takowe karteczki.

- Pokaż - Wypowiedziała z zażenowaniem patrząc na podchodzącego blondyna.

- Przeczytaj uważnie, czas rozplanowany był tak by kuźnia i dom były już w stanie gotowości. - Dodał z chytrym? uśmiechem.

W imieniu Naskashiego z przyjemnością informuje że dokładnie za 2 miesiące od wystawienia tego ogłoszenia odbędzie się konkurs najlepszych kowali, ogłoszenia te zostały wywieszone w każdej wiosce z nadzieją że znajdziemy jak najwięcej i jak najbardziej utalentowanych kowali. Konkurs będzie miał na celu wyłonienie najlepszych i najbardziej utalentowanych którzy będą pracować dla pana Naskashiego oraz Arcymistrza. Ich wynagrodzenie będzie tak sowite że nawet ninja będą o tym marzyć. Zachęciłem was to dobrze? Co będziemy oferować jeżeli pozytywnie przejdziecie pewnego rodzaju testy? Zaczynając od siedziby w której każdy będzie mógł spędzać czas, żywić się za darmo i mieszkać kończąc na sowitym wynagrodzeniu + 20% od każdego sprzedanego specjalnego oręża. Czego oczekujemy? To bardzo ważne, więc skupcie się uważnie, wiek nie ma znaczenie liczy się doświadczenie! Każdy was będzie oceniany osobno a sam egzamin będzie miał 2 tury, jeżeli zaliczysz każdy z nich przejdziesz specjalne szkolenie które zrobi z ciebie arcymistrza kowalstwa! Z wielkim ukłonem i szacunkiem zwracam się do każdego kto jest w stanie spełnić nasze wymagania.

- Umm... że co?! - Warknęła blondynka - Załóżmy że się zgodzę co z tego będę mieć?

- W momencie w którym mój biznes się rozkręci co miesiąc będę wypłacał ci kwotę równą 20% całkowitego zarobku, wydaje mi się że jeżeli obroty będą takie jak w Sunie gdzie nasze stanowisko było otwarte przez 2 miesiące, to jeżeli dobrze pójdzie to myślę że koło 5-6 mln ryu będzie trafiać na twoje konto co miesiąc. Warunek jest prosty, Naskashi to ja nikt o tym ma nie wiedzieć. 

- Ummm, kasyno czujesz to shizune? W końcu spł... znaczy, tak rozumiem. W takim wypadku zgadzam się na to. Shizune wezwij ANBU - Wypowiedziała a już po chwili pojawili się w obłoku dymu. - Waszym zadanie będzie porozwieszanie tego w jak najlepiej odwiedzanych miejscach, licząc to miejsca turystyczne. Nic nie może zasłonić tych plakatów - Dodała a ANBU kiwnęli jedynie głową chwytając stos kartek po czym znikli w szarym dymku.

- Co do ciebie, jest jeszcze jedna sprawa - Wypowiedziała wyciągając cygaro? Czekaj od kiedy ona pali cygaro?

- Zamieniam się w słuch.

- Jeżeli twój biznes wypali, jeżeli będzie spełniał wszelakie kategorię, obowiązkiem będzie twoim stworzenie dla mnie broni perfekcyjnej. Jeżeli nie spełnisz tego zadania twój biznes zostanie zamknięty.

- Umm to bardziej rozkaz niż prośba, no ale dobra... Wydaje mi się że w momencie gdy ją stworzę dojdziemy do porozumienia w sprawie ceny. - Dodał z zamiarem wyjścia gdy nagle się cofnął.

- W dodatku mam dla was misję, misję rangi A bądź S. - Wypowiedział a blondynka momentalnie zamieniła się w słuch.

- O co chodzi? - Zapytała zaciekawiona.

- Misja polega na zabiciu bardzo niebezpiecznego nukenina który może zagrażać mojemu przedsięwzięciu oraz innym ninja. Z tego co mówią mi moje kontakty znajduje się naprawdę niedaleko wioski. Chodzi mi dokładnie o niejakiego Zabuzę.

- On? Przecież... W sumie nigdy nie znaleziono jego ciała, dobrze przyjmuje zlecenie - Warknęła z zadowolenia, to z nim przegrała w kasynie piękną sumkę...

Po załatwianiu wszelakich formalności i wpłacie odpowiedniej ilości gotówki białowłosy opuścił pomieszczenie zakładając na twarz maskę, po raz pierwszy postanowił bez niczego pochodzić po wiosce, bez ukrywania czy też sztuczek maskujących.

Naruto - To ja jestem kowalem własnego losu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz