Rozdział Ósmy

2K 135 30
                                    

PS: Przepraszam za opóźnienie lecz miałem po prostu nie oszukujmy się małe braki weny, no ale teraz już jest git. Miłego czytania.

Wszystko miało iść jak po "maśle" miał odwiedzić akademie, zobaczyć Iruke w młodości i zobaczyć czy był taki sztywny jak za jego młodzieńczych czasów.

Jednakże los miał dla niego inne plany, plany o których nikt się nie spodziewał. Dzisiaj od rana był nawał roboty, zaczynając od papierów o których kompletnie zapomniał, jak się okazało nawet z wolnego trzeba było uzupełnić zaległe papiery, nie mówiąc już nawet o egzaminie na chunina gdzie jak się okazało trzeba było od nowa wszystko uzupełnić przez błędy lub braki na papierach.

Najgorsze jednak była dowodząca która prawdopodobnie od kilku dni już nie śpi byle nadrobić zaległe rzeczy, zważywszy na jej stan psychiczny który może być niewiadomy i straszne wory pod oczami, denerwowanie jej nie było najlepszym pomysłem... A tym bardziej dokładanie pracy, więc lepiej było dla niego że uzupełnił to samemu.

Najśmieszniejsze było to że dopiero po tym jak skończył przypomniał sobie że przecież mógł zostawić tutaj klona i na spokojnie wziąć się za coś innego.

- Meh - Jęknął przeciągając się, spóźnił się na egzaminy, w sumie nic nowego. Dobrze że trwały teraz lekcje bo nie będzie musiał spotykać się z dziwnym spojrzeniem innych osób. Ubrany w swoją ukochaną maskę oraz strój ANBU wszedł powoli do sali gdzie w tym momencie trwały już egzaminy, widział trzech egzaminatorów oraz obok było jedno puste miejsce, pewnie dla niego. Podszedł i usiadł niepewnie na siedzeniu, nie żeby się przejmował.

- Przepraszam za spóźnienie,ale coś mi wypadło - Wyszeptałem w ich kierunku a ci jedynie kiwnęli na znak że rozumieją, w sumie pierwsze co zrobił to rozglądnął się po sali, widząc osobę która zażarcie wypisuje coś na kartce a potem skreśla i pisze raz jeszcze od razu wiedział że to Iruka, to był jego tik, szybko pisał potem to skreślał napisał raz jeszcze, jak się okazało że jednak jest kiepsko napisane to zmazywał.

Wstał z miejsca i wolnym krokiem przeszedł się po sali ukradkiem patrząc na odpowiedzi osób które już za niedługo zostaną geninami. Najbardziej jednak skupił się na odpowiedziach Iruki, tak jak się spodziewał były bezbłędne... On naprawdę był kujonem.

Ziewnął przeciągając się, miał być tylko na teoretycznym i do domciu, tak też chciał uczynić. Podrzucił monetę i zaczął ją kontrolować lekkim strumykiem niewidocznej czakry, efekt był naprawdę wspaniały, moneta cały czas wisiała w powietrzu.

Oczywiście wiedział że zaraz zostanie wlepione w niego masa spojrzeń, zwłaszcza że oczekują oni na wyniki swoich prac pisemnych.

- Coś mam na twarzy? - Zapytałem przeglądając się dalej wiszącej monecie, by jeszcze bardziej ich zaciekawić oraz by czas szybciej zleciał zaczął przerzucać monetę między rękoma łapiąc je między dwa palce środkowy i wskazujący.[Tak jak robił to Connor w Detroit Become Human[Dokładnie moment w windzie, pierwsza misja]]

Jednakże nie usłyszał odpowiedzi na to co zapytał wcześniej, a nawet można rzec że wręcz jeszcze bardziej wbijali w niego wzrok.

- Dobrze, a więc każdy zdał - Po prostu podsumował to co zobaczył po sprawdzeniu kartek. Niby każdy zdał teorie, ale czy każdy zda praktykę? - Teraz została wam praktyka, do grona egzaminatorów dołączy sam Hokage oraz jego zastępca Minato Namikaze, oprócz tego Lis opuści nasze grono - Dopowiedział a Lis niczym na komendę znikł w niebieskim, wręcz oślepiającym błysku.

Nikt nigdy nie powiedział wtedy że życie jest proste, wedle jego tez to już za niedługo, przyjdzie pora na misję która może zawojować wszystkim.

Tymczasem gdzieś w oddali do Trzeciego etapu przygotowywał się pewien genin pod przewodnictwem swego Mistrza, Minato. To właśnie za kilka dni ma odbyć się trzeci i zarazem ostatni etap walk o range chunina.

Nie jestem jedynie przekonany co do tego, wydaje mi się że coś się wydarzy - Pomyślał blondyn wchodząc do Ichiraku na ukochany ramen. No tak.... Szybko wycofał się ściągnął maskę i pelerynę którą szybko zapieczętował i dopiero teraz wszedł do Ichiraku z pełną swobodą, rozejrzał się po siedzących tu ludziach, każdy witał go miłym wzrokiem, coś czego nigdy w życiu nie doświadczył. W rogu zaś siedziała dwójka geninów omawiając swój trening, nie był to nie kto inny jak Obito i Rin i co najciekawsze obok nich siedział niejaki sławny Gai Sensei w tym okropnym zielonym kombinezonie...

- 5 miso Ramen - Wypowiedział po czym położył należność na blacie, i poprosił o podanie ramenu do stołu gdziie miał zamiar usiąść, czyli tam gdzie siedzieli i oni. Sam zaś usiadł obok dziwiąc wszystkich.

- To ty! Ten chłopak którego uratowaliśmy - Krzyknął w jego kierunku Obito, jak sobie pomyślał że on kiedyś też się tak zachowywał to aż go ciarki przechodziły.

- To ja, co tam słychać u was. - Zapytał oczekując na kochane Ramen - O Gai, wiesz ile mi o tobie twój mistrz opowiadał?

- Wiem, mój mistrz jest taki wspaniały - Przez pięć minut zachwalał swojego mistrza wyobrażając sobie że wraz z nim i jego mistrzem wszyscy siedzący biegali w kółeczku na pięknej polanie pod tęczą.

- A co u ciebie słychać, odkąd cię znaleźliśmy nie widzieliśmy cię ani razu. - Zapytała Rin która lekko przysunęła misę ramen do siebie.

- W sumie, oprócz tego że żyje tutaj zostałem również Jóninem tej wioski, przy okazji pomagałem Hokage w tajnych sprawach, w dodatku dużo czasu poświęcałem na treningi i teraz wróciłem z naprawdę trudnej misji, więc przyszła pora by sobie odpocząć.

- Zostałeś Joninem? W tak młodym wieku... Niesamowite, a co z tą misją. Opowiedz! - Zamiast mówić normalnym tonem to ten wręcz wydzierał się na pół Ichiraku... Słowo Jónin, wystarczyło by każdy zwrócił wzrok w jego stronę.

- Misja była trudna, ale z jednej strony była prosta. Mieliśmy się pozbyć kilku wrogo nastawionych shinobi, oprócz mnie na misję wysłali jeszcze jakiś ANBU, nie wiem kim byli, ale najbardziej zaciekawiła mnie osoba z maską Lisa. Był naprawdę niesamowity.

- Znasz go? Był naszym egzaminatorem, możesz coś opowiedzieć o nim? - Z gwiazdkami w oczach mówił Gai.

- Nie za bardzo wiedziałem co się dzieje, każdy odnosił się do niego z niezwykłym szacunkiem, ale potem zrozumiałem o co chodzi. Jest... niesamowity zgadzam się z tym, ultra szybki, wręcz niewidoczny. W dodatku używa jutsu o których nawet nigdy nie słyszałem. Jego ataki były tak silne że ziemia wręcz się trzęsła w miejscach w których atakował.

- Wow - To było wszystko co usłyszał, albowiem przybyły do niego miso z ramenem.

- Itadakimas! - Krzyknął i w zastraszającym tempie pochłonął zawartość misek. - Dwie minuty?! Kiedyś mi to zajmowało niecałą minutę... - Jęknął przypominając sobie młodzieńcze lata.





Naruto - To ja jestem kowalem własnego losu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz