Poznanie

124 4 0
                                    

Dni powoli mijały. Odkąd przyjechała tu cała La banda minął już ponad miesiąc. Moje relacje z nimi są świetne. Super się dogadujemy i w ogóle spędzamy razem dużo czasu. Moja druga strona z pewnością siebie zaczyna wygrywać i wreszcie moje rozmowy z członkami ekipy nie kończą się po dwóch zdaniach. Traktują mnie jak rodzinę. Może po prostu ich jakoś przedstawię.

Zacznijmy od Rio, bo z nim mam najlepszy kontakt. Może dlatego, że dzieli mnie z nim najmniejsza różnica wieku. Często rozmawiamy o życiu czy o przeszłości. Potrafi mnie wysłuchać i zawsze pocieszyć. Opowiadał mi o Tokyo. Widać, że bardzo ją kochał, ale teraz stara się zapominać, żeby nie cierpieć i iść dalej przed siebie tak jak ona chciała. Chciała by Rio znowu się zakochał, znalazł miłość i sens życia.

Nie mogę narzekać także na kontakt z Helsim. Jest to taki ogromny, pluszowy miś. Mimo, że na pozór wygląda dość groźnie to ma dobre serce. On też stracił dla siebie najważniejsze osoby podczas tych dwóch napadów.

Kolejny to Denver. Jego śmiech jest uzależniający. Muszę przyznać, że jego żarty są czasami naprawdę słabe, a nawet potrafią być żenujące.

Sztokholm i Manila – super babki. Świetnie się dogadujemy i bardzo często obgadujemy razem z Raquel chłopaków.

O Raquel opowiadałam już wcześniej więc nie będę na razie więcej wspominać.

Mały Cincinnati. Go polubiłam chyba najbardziej. Uwielbiam z nim spędzać czas na zabawie i to chyba z wzajemnością. Najbardziej lubimy układać razem klocki albo grać w piłkę.

Dalej przedstawiam Matijasa. Gadamy czasami. Spoko gość.

Bogotę już poznałam wcześniej. Ma dużo dzieci. Każde z inną kobietą. Przedstawił mi go kiedyś mój tata. 

Idąc dalej jest jeszcze Marsylia. Za dużo nie mówi. Po prostu taka nie mowa. Znał się z moim tatą, przez to również poznałam go wcześniej.

No i na koniec nie mogło by zabraknąć mojego ukochanego wujka Martina. Jedna z najlepszych osób jakie poznałam w całym moim krótkim życiu. Od małego się mną opiekował i troszczył jak o własne dziecko. Od kiedy pamiętam często mówi na mnie „córcia" – to strasznie słodkie. To już chyba wszyscy. Cała moja nowa, duża rodzinka.

Oczywiście zapomniałam wspomnieć o Sergio, ale go już każdy dobrze zna.
Tak jeszcze wspomnę, że kiedyś poznałam także Nairobi, ale o tym jeszcze kiedyś opowiem. Swoją drogą dzień, w którym poznałam Bogotę i Marsylie, był dość ciekawy.

8 LAT TEMU
Poczułam na twarzy, przebijające się promyki słońca. Lekko się przebudziłam, jednak szybko obróciłam się w drugą stronę, unikając promieni słońca.

- Hej mała wstajemy - usłyszałam głos taty i poczułam uginające się łóżko. Usiadł obok mnie i pogłaskał po głowie - Pobudka - powiedział, a ja dalej nic sobie z tego nie robiąc spałam - Kochanie, bo Cię wyciągnę siłą z tego łóżka - dodał i poczułam jak bierze mnie na ręce. Szybko wtuliłam się w jego tors, a on mnie pocałował w głowę. Zanim się obejrzałam siedziałam już w kuchni na krześle - To co byś chciała zjeść na śniadanie? - zapytał.

- Nie wiem - odpowiedziałam, przecierając oczy.

- Zrobić ci jajecznicę czy wolisz kanapki albo tosty? - zapytał ponownie.

- Kanapki z szynką, jajkiem, pomidorem i ogórkiem! - krzyknęłam, a tata szybko się zaśmiał.

- Jak sobie księżniczka życzy. Chcesz jeszcze herbatkę? - pokiwałam głową. 

Nowa codzienność Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz