Kolejna bezsenna noc. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę drugą w nocy.
Otworzyłam jedno z pudełek znajdujących się na półce pod telewizorem. Wyjęłam pada i usiadłam na łóżku. Granie w gry to kolejna rzecz, którą robiłam od trzech lat. Siedzenie samej i gapienie się w ekran jakoś umilały mi czas, który dodatkowo szybko płynął.
Oparłam się wygodnie o poduszki i odpaliłam jedną z gier. Były to akurat jakieś strzelanki.
Grałam przez kilka zbitych godzin. Nie zarejestrowałam nawet momentu, w którym za oknem robiło się już jasno.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, które po chwili się uchyliły.- Cześć, mogę? - spytał Sergio stojąc przy drzwiach.
- Tak - odpowiedziałam przesuwając się na łóżku, by też mógł by usiąść.
- Co robisz? - zamknął drzwi i usiadł obok mnie.
- Gram. Chcesz? - zapytałam i wystawiłam pada w jego kierunku.
- Nie wiem co i jak, ale okej - odpowiedział niepewnie.
- Tu biegasz, tu kucasz, tu skaczesz i tu strzelasz - wytłumaczyłam mu pokrótce, wskazując na poszczególne części pada.
Chyba ledwo zdążył to zakodować, a ja już ustawiłam nową grę i zaczęłam biec swoją postacią do jakiegoś budynku, czy co to tam było.
- Rusz się, bo zaraz ktoś cię zestrzeli - mruknełam i zaczął strzelać w przeciwnika.
- C-co mam robić? - usłyszałam spanikowany głos wujka, kiedy ktoś inny wyszedł zza rogu i zaczął nieudolnie w niego strzelać celować.
- Strzelaj, albo uciekaj jak wolisz - podpowiedziałam mu, a on chyba nawet nie wiedząc, w co klika, zaczął się ruszać trochę do przodu.
Nie zdążyłam nawet ogarnąć, kiedy jego postać wskoczyła na skrzynkę, a na jego połowie ekranu pojawił się napis o śmierci postaci.
- Przynajmniej już wiesz, jak pójść do przodu - zaśmiałam się i kontynuowałam dalej swoją rozgrywkę.
- Długo już grasz? - zapytał, a ja na niego krótko spojrzałam, po czym znowu odwróciłam wzrok na ekran.
- Zaczęłam jakoś po drugiej. Nie mogłam spać - wyjaśniłam, na co Sergio westchnął ciężko.
- Zaraz wracam - powiedział i wyszedł z pokoju. Ja za ten czas odpaliłam kolejną rundę.
Nie minęło nawet pięć minut, a wujek ponownie zawitał do mojego pokoju.
- Proszę - odwróciłam się w jego stronę. Podał mi jeden talerz z naleśnikami i usiadł obok ze swoim - Mam nadzieję, że nadal takie lubisz - uśmiechnął się.
- Dziękuję - usiadłam wygodniej i zaczęłam powoli jeść jedzenie mojego dzieciństwa - naleśniki z czekoladą, bitą śmietaną i masą różnych owoców.
Zaczęliśmy z Sergio jeść i przy okazji dalej grać. Po jakimś czasie szło mu coraz lepiej i opracował skaknie do góry.- Kliknij kwadrat - nakierowalam go widząc jak sobie marnie radzi na jednym z zadań. Zrobił co mu kazałam i jego postać kucnela za kamieniem - Teraz prawy górny - kliknął guzik i jego postać przeładowala broń - A teraz prawy i przód - zrobił to i wygrał rozgrywkę.
- Często grasz? - zapytał po chwili.
- Kiedyś grałam częściej - spojrzałam na chwilę w jego stronę, ale szybko odwróciłam wzrok z powrotem na monitor przede mną.
- Opowiesz mi co robiłaś w Madrycie po zakończeniu napadu? - spytał nie pewnie - Jak nie chcesz mówić to nie musisz.
- Cóż.. - zamyśliłam się - Moje dni przez ostatnie trzy lata nie różniły się za bardzo od siebie. Praktycznie wyglądały tak samo. Wstałam z łóżka po nie przespanej nocy. Szłam albo na plażę, na której spędzałam nie raz cały dzień, albo czytałam lub grałam. Nic konkretnego. Często przychodziła do mnie Mary i spędzała ze mną masę czasu.
- A.. - zaczął nie pewnie -..jadłaś cokolwiek?- dokończył.
- Sergio... - powiedziałam i udawałam, że nie przejęłam się za bardzo tym pytaniem chociaż bardzo mnie dotknęło.
- Czuję się winny temu wszystkiemu - westchnął smutno, a ja dopiero teraz zastopowałam naszą grę. Spojrzałam na niego powoli, a jego wzrok był utkwiony we mnie.
- Nie musisz. To nie twoja wina - odparłam.
- Jakby nie patrzeć to jest moja wina - patrzyliśmy się na siebie.
- Nie. Nie jest - między nami zapadła chwila ciszy, podczas której tkwiliśmy dalej w kontakcie wzrokowym.
- To dlaczego tak czuję? - zapytał, chodź on doskonale znał odpowiedź.
- Był chory, a ja po prostu bardzo przeżyłam jego śmierć.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie - powiedział, a ja odwróciłam wzrok.
Oparłam się głową o poduszki i patrzyłam przed siebie. Czułam na sobie wzrok wujka, jednak nie odezwałam się ani słowem.
- Przepraszam. Za wszystko - powiedział po chwili.
- To naprawdę nie twoja wina - dalej patrzyłam pusto przed siebie.
- Andi.. - zaczął -.. ustalmy to raz na zawsze. To była, jest i będzie moja wina. To ja pozwoliłem mu wejść do tej mennicy. To ja go nie przekonałem by wyszedł z tunelu. To ja cię zostawiłem - westchnął ciężko na sam koniec - Możesz twierdzić inaczej, ale taka jest prawda - Znowu zapanowała cisza. Sergio również popatrzył przed siebie.
- Nie jadłam - odezwałam się po chwili, a wujek automatycznie poprawił się i na mnie spojrzał. Mimo wolnie moje oczy się lekko zaszkliły.- I to jest kolejna rzecz, która jest moją winą - odrzekł.
- Na to nie miałeś w ogóle wpływu. To była tylko i wyłącznie moja decyzja - powiedziałam.
- Odpowiesz mi tylko na jedno pytanie? - zapytał. Spojrzałam lekko na niego i skinęłam głową - Dlaczego? - znowu zapadła między nami chwilowa cisza. Odwróciłam wzrok ponownie przed siebie. Dopiero teraz zauważyłam, że przewracam nerwowo pada w dłoniach.
- Tata - westchnęłam cicho.
Wpadłam na pomysł na ten rozdział trochę późno, a że bardzo mi się spodobał to jest zrobiony w tak jakby formie wspomnienia. Może ciut krótszy, ale mimo to jeden z moich ulubionych. Dajcie znać jak Wam się podobają do tej pory rozdziały i co byście chcieli dodać, albo jak myślicie co szykuje się dalej?
CZYTASZ
Nowa codzienność
أدب المراهقينCo by było gdyby okazało się, że Berlin ma jeszcze córkę, która po jego śmierci została całkowicie sama? Andrea to szesnastoletnia nastolatka postawiona pod przeciwnościami losu. Sama musi dorosnąć. W jej życiu miała tylko najważniejsze trzy osoby...