Nigdy nie myślałam, że wrócę jeszcze do szkoły. Po doświadczeniach jakie mnie tam spotkały to było ostatnie miejsce, gdzie chciałam tak naprawdę wracać.
Obudził mnie głos wujka.
- Andi wstajemy. Spóźnisz się - usłyszałam głos Sergio. Ciągle się zastanawiałam dlaczego ja się zgodziłam w ogóle na ten pomysł.
- Nie wiem czy chce tam iść - usiadłam na łóżku, a wujek podszedł do mnie i usiadł obok.
- Pamiętasz jaką mamy umowę? - zapytał, a ja skinęłam głową.
Był październik, a mimo to pogoda w Tajlandii rozpieszcza. Chociaż są dni albo noce, kiedy jest chłodno to mimo wszystko jest na ogół bardzo ciepło.
Dzień zaczynał się stosunkowo dobrze. Wtedy nie byłam jeszcze świadoma, że przeprowadzę z wujkami dość poważną rozmowę.
Siedziałam w pokoju z Rio i Cincinnatim. Chłopiec leżał na brzuchu starszego, z czego on z kolei leżał na plecach na moim łóżku, a ja obok niego. Rozmawialiśmy śmiejąc się przy tym. Nasze rozmowy przerwało ciche pukanie do drzwi, a za nimi za chwilę wyjrzał Sergio.
- Andi, chodź na chwilkę - powiedział wujek. Popatrzyłam pytająco na chłopaków, a Rio skinął tylko głową, żebym poszła. Zostawiłam ich w pokoju i poszłam za brunetem. Szliśmy w stronę tarasu, gdzie czekał już Martin. Coś czułam, że szykuję się nam poważna rozmowa. Zawsze kiedy stali we dwójkę oznaczało, że albo coś zrobiłam lub że coś się wydarzyło, ale teoretycznie teraz w ogóle nie wychodzę z tego domu, więc nie miałam pojęcia o co może chodzić.
Udaliśmy się w stronę brzegu oddalając się od domu. Żaden z nich się nie odezwał. Ja też milczałam. Po chwili Sergio rzucił wymowne spojrzenie drugiemu wujkowi. Popatrzyłam się to na jednego to na drugiego i czekałam, aż któryś coś powie.- Andi rozmawialiśmy z Sergio ostatnio na jeden temat - zaczął Martin i podrapał się po karku, a ja na niego spojrzałam - Wiemy, że nie będziesz zachwycona tym pomysłem, ale.. - zatrzymał się na chwilę i spojrzał na mnie - Myśleliśmy nad tym, żebyś wróciła do szkoły - oczy wypadły mi z orbit. Dosłownie.
- Co? - popatrzyłam najpierw na Martina, a później na Sergio - Oboje doskonale wiecie dlaczego nie chodziłam do szkoły, a teraz wylatujecie mi z takim tekstem - powiedziałam lekko zdenerwowana i odwróciłam wzrok w drugą stronę.
- Andi posłuchaj - zaczął tym razem spokojnie Sergio - nie możesz siedzieć cały czas w tym domu, chociaż wolę cię mieć na oku. Chce, żebyś poznała przyjaciół, chłopaka, poza tym mogłabyś skończyć szkołę, a z twoimi ambicjami później dostać się na jakieś dobre studia - dodał, ja dalej nie patrzyłam na żadnego z nich. Zamknęłam oczy i słuchałam słów wujka. Może i ma rację, ale z drugiej strony boję się zaufać ludziom. Nie po tym wszystkim.
Milczałam przez chwilę, jednak dalej nie patrzyłam na wujków. Musiałam to przez chwilę przetworzyć jeszcze raz. Aż w końcu przerwałam tą ciszę.
- Dobrze wiecie jakie mam wspomnienia ze szkołą - odwróciłam się w ich kierunku i spojrzałam na nich.
- Wiemy, ale nie możesz się przez to zamykać - powiedział Martin - Nie chcemy, żebyś straciła ostatnie lata nastoletniego życia na nie bawieniu się. I tak przez nas już dużo straciłaś - ostatnie zdanie dodał szeptem.
- Daj chociaż szanse. Jeśli nie będziesz się tam dobrze czuła, zrezygnujemy z tego i nie będziemy już nalegać - dodał Sergio.
- Muszę to przemyśleć - powiedziałam i poszłam w kierunku przeciwnym od domu.
- Andi, nie wracaj późno do domu, proszę - usłyszałam jeszcze na koniec głos Sergio.
Stwierdziłam, że muszę pomyśleć, a istniało jedno idealne do tego miejsce. Oczywiście była to moja altanka. No moja jak moja, ale no. Usiadłam na stopniach, które do niej prowadziły i myślałam o tym wszystkim.
Mieli rację, straciłam ponad pół dzieciństwa, a teraz siedzę na tej wyspie. Może dała bym może temu chociaż jakąś szansę? Poznam nowe osoby, z którymi się zaprzyjaźnie?
Przemyślałam wszystkie plusy i minusy tej sytacji i podjęłam decyzję. Dam szansę, ale żeby nie było tak kolorowo postawię im dwa warunki. Jeśli się coś wydarzy, rzucam to gdzieś daleko i nikt więcej nie porusza tego tematu. I dodatkowo nie zapisują mnie pod fałszywym nazwiskiem. Mnie nie szukają, więc raczej z tym nie będą mieć problemu. Bardziej prawdopodobne jest to, że znają tatę, no ale cóż, jak dla mnie mogą go znać byle by nie rozpowiadali nie prawdy na jego temat.Było już ciemno i chłodno. Postanowiłam wreszcie wrócić do domu. Nie wiem ile mnie nie było dokładnie w domu, ale napewno parę godzin. Wychodząc wcześniej z domu, nie wzięłam telefonu, więc nawet nie wiem, która jest godzina.
Szłam brzegiem morza i co jakiś czas patrzyłam za horyzont. Dochodziłam powoli do domu. Na tarasie dostrzegłam sylwetki podajrze kilku osób, jednak byłam za daleko, żeby wiedzieć kto tam jest. Weszłam po kilku stopniach i byłam już na tarasie. Przy stole siedział Sergio, Martin i Marsylia.
- Podjęłam decyzję - powiedziałam, a ich wzrok skierował się na mnie - ale mam dwa warunki - dodałam.
- Ja nie będę Wam już przeszkadzał - mówiąc to Marsylia wszedł do domu.
- Jakie? - zapytał Sergio.
- Po pierwsze jeśli się coś wydarzy, rezygnujemy z tego i zapominamy o temacie - wujkowie popatrzyli na siebie, potem na mnie i skineli głową - Po drugie zapisujecie mnie pod moim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Nie mam ochoty ani pamięci, żeby używać tych fałszywych - ponownie skineli głową.
- Dobrze. Oprócz tego, że jesteś córką Andrésa to nic innego nie zrobiłaś, więc nie będzie nawet potrzeby używania fałszywej tożsamości - powiedział Sergio.
- Pamiętam - odpowiedziałam wujkowi - Ale to nie zmienia faktu, że boję się tam iść - spojrzałam na niego.
- Andi to normalne, że się denerwujesz, zwłaszcza że tak naprawdę nie chodziłaś wcześniej do normalnej szkoły - powiedział Sergio.
- I co ja im powiem jak zacznął się pytać o moje życie? Moi rodzice nie żyją, a moją rodziną są złodzieje z nazwami miast - przymknęłam oczy i głośno westchnęłam.
- No o tych złodziejach to lepiej nie wspominaj - rzucił żartem wujek, jednak żadne z nas się nie zaśmiało - Opowiesz im prawdę pominajac niektóre szczegóły - mówił, a ja patrzyłam w punkt przede mną - Będzie dobrze - zapewniał mnie. Przytulił mnie, a ja oddałam uścisk.
Po chwili wstałam z łóżka i zaczęłam się ogarniać. Szkoła niby prywatna, ale ubierać mogłam się jak chce. To znaczy z umiarem, chodzi mi bardziej o to, że całe szczęście nie było żadnych mundurków.
Stwierdziłam, że skoro już i tak tam idę to warto zrobić chociaż dobre pierwszej wrażenie. Ubrałam czarne jeansy i białą koszulę, na którą założyłam czerwony sweter przez głowę. Po piętnastu minutach wzięłam plecak i wyszłam z pokoju kierując się w stronę kuchni do kuchni, gdzie był już Sergio. Usiadłam przy blacie z głową w dół. Po chwili usłyszałam głos zamykanych drzwi, a za moment pojawił się Martin. Do tego domu, każdy wchodził kiedy chciał. W sumie tak samo przychodziłam do domów innych. Siedziałam wpatrzona wzrokiem w blat, aż poczułam dłoń na moim ramieniu i podniosłam wzrok. Sergio stał obok z talerzem tostów, na co ja głośno westchnęłam i ponownie patrzyłam się w blat.
- Andi proszę - popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem Sergio, podając mi talerz. Nie chętnie go wzięłam i powoli zaczęłam jeść.
Po około 20 minutach kierowaliśmy się do wyjścia z domu. Szkoła znajdowała się nie całe 2 kilometry, więc dojście do niej nie zajmowało dużo czasu. Szłam razem z Sergio, Martinem i Paulą, która też miała chodzić do szkoły. Razem z nami szli też Denver i Cincinnati, który z kolei miał chodzić do pobliskiego przedszkola. Po jakimś czasie stanęłam przed budynkiem, który miał w jakiś sposób zmienić moje dotychczasowe życie.
Jeszcze kilka rozdziałów i będzie mega fajny wątek!! Dajcie znać jak Wam się podobają rozdziały
CZYTASZ
Nowa codzienność
Teen FictionCo by było gdyby okazało się, że Berlin ma jeszcze córkę, która po jego śmierci została całkowicie sama? Andrea to szesnastoletnia nastolatka postawiona pod przeciwnościami losu. Sama musi dorosnąć. W jej życiu miała tylko najważniejsze trzy osoby...