Może to początek czegoś dobrego?

58 2 0
                                    

Wstałam w średnim humorze, bo to właśnie dzisiaj była rocznica śmierci taty. 5 lat - tyle już go ze mną nie ma.
Popatrzyłam w sufit, zastanawiając się przy tym jakby wyglądało moje życie kiedy był by tu obok, jakby to on się mną opiekował. Było wcześnie. Bardzo wcześnie. Tak naprawdę przewalałam się na tym łóżku, przez całą noc i zasnęłam może tylko na łącznie jakieś dwie godziny.

Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam słońce wznoszące się nad morzem. Domyśliłam się, że jest pewnie około 4. Spojrzałam na zegarek i nie myliłam się.
Wstałam z łóżka, podeszłam do szafy, z której wyjęłam bluzę i zeszłam cicho na dół, żeby nikogo nie obudzić. Weszłam do kuchni i napisałam na kartcę, którą położyłam na blacie.

Wrócę na obiad
Andi

Ubrałam bluzę i wyszłam z domu. Kierowałam się w miejsce, w którym spędzam czas, jeśli chce być sama i o czymś pomyśleć. Nikt nie miał pojęcia o tym miejscu, przez co mogłe posiedzieć sobie tu sama ze sobą. Znalazłam to miejsce niedługo po moim przyjeździe na tą wyspę.

Była to stara altanka, zarośnięta różnego rodzaju krzakami. W środku urządziłam ją tak, żebym miała pod ręką wszystko co mogło być mi potrzebne. Takim oto sposobem, przy jednej z ścian stał stary stół, przypominający biurko. Pod inną ścianą stała stara szafka z książkami. Wychodząc z altanki był widok nad morze. Uwielbiałam siedzieć na schodkach prowadzacych do niej i oglądać zachody albo wschody słońca. Tak było i tym razem. Usiadłam w swoim ulubionym miejscu i patrzyłam w dal. W końcu spojrzałam na rękę, na której znajdowała się obrączka mojej mamy. W tamtym momencie przypomniałam sobie jeden wyjątkowy dzień.

Kończyłam dzisiaj 10 lat. Dzień spędziłam w świetnym towarzystwie taty i wujków. Byliśmy w zoo i na spacerze, a wieczorem jeszcze na zachodzie słońca. W między czasie zjedliśmy także tort, który zrobili we trzej. Szczerze mówiąc wyszedł im bardzo dobrze. Oczywiście tort był owocowy, czyli mój ulubiony. Dostałam od nich również prezenty. W końcu nadszedł wieczór i tata odprowadził mnie do łóżka i usiadł obok mnie.

- Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent - powiedział i podał mi małe pudełeczko.

Wzięłam je od mężczyzny i powoli otworzyłam. Moim oczom ukazał się pierścionek. Była to obrączka mojej mamy.
- Miałem Ci ją dać w dziesiąte urodziny - powiedział patrząc się w moje oczy - Pokaż - wyciągnął delikatnie obrączkę i założył mi na palec - Gdzie kolwiek będę zawsze będziemy razem - pogłaskał mój policzek i pocałował w czoło.

- Dziękuję - powiedziałam i wtuliłam się w niego.

Na to wspomnienie poczułam łzy, które gromadziły się w kącikach moich oczu. Zdjęłam obrączkę z palca i trzymałam ją obiema dłońmi, obracając ją lekko przy tym. Przez ten cały czas nie spuszczałam z niej wzroku. Patrzyłam się na nią i przypominałam sobie wszystkie wspaniałe chwilę z mojego życia.
Po chwili przyłożyłam obrączkę do serca i spojrzałam w niebo.

- Zawsze razem - szepnęłam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

Przesiedziałam tak długie godziny, aż w końcu zdecydowałam się wrócić do domu. Szłam brzegiem morza, a moje nogi obmywała woda. Nie spieszyłam się nigdzie.

Weszłam do kuchni, gdzie siedział Martin.

- Gdzie byłaś? Martwiłem się. Nie odbierałaś telefonu - szepnął przytulając mnie.

- Mam wyciszony. Musiałam pomyśleć - oddałam uścisk.

- O której wyszłaś z domu? - zapytał.

- Gdzieś po 4 - powiedziałam.

Nowa codzienność Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz