Tajemnica

76 5 0
                                    

PÓŹNYM WIECZOREM
Był już dość późno bo zbliżała sie 3 w nocy. Ja oczywiście nie spałam co już ostatnio nie było dla mnie niczym nowym.

Kiedy próbowałam zamknąć oczy, ciągle widziałam ten obraz. Naprawdę, nie życzę tego nikomu. 

Stwierdziłam, że skoro i tak nie śpię, pójdę się przejść nad morze.

Założyłam jakąś pierwszą, lepszą bluzę i zmierzałam w kierunku swojego celu.

Stanęłam nad brzegiem i patrzyłam w dal.

Z mojego rozmyślania wyrwał mnie koc nakładany na moje ramiona. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Sergio.

- Andi... - zaczął nie pewnie - Porozmawiamy? - zapytał, stając obok.

Spojrzałam na niego i nie chętnie oraz niepewnie pokiwałam głową, na znak, że się zgadzam. Westchnął i wyglądał, że nie wie od czego zacząć.

- Opowiesz mi wszystko co się działo w Madrycie? - tutaj się na chwile zatrzymał i popatrzył w moje oczy. Domyśliłam się - on już wiedział. 

Ja nic mu nie odpowiedział tylko szybko się w niego wtuliłam. Poczułam, że po moich policzkach zaczynają spływać powoli łzy.

Poczułam jak przytula mnie mocniej do siebie. 

- Jestem przy tobie - szepnął z troską.

Jego głos brzmiał tak jakby miał się zaraz rozpłakać. Nie chciał pokazywać przy mnie, że jest słaby, ale widać było, że ledwo się trzymał. Z resztą ja też.

Staliśmy przytuleni tak długo, aż w końcu odeszłam od niego i usiadłam na piasku. On nie czekając ani chwili usiadł obok mnie i delikatnie dotknął mojego policzka, żeby wytrzeć moje łzy, które po nim spływały. Ponownie mnie przytulił. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam czuć się w końcu bezpiecznie.

Siedzieliśmy tak w milczeniu. Nikt nie wiedział co powiedzieć.

- Wiesz.. - zaczął - Kiedy Andrés powiedział mi, że zostanie ojcem ucieszyłem się, że będę wujkiem, jednak nie przejąłem się tym za bardzo, ale... - zatrzymał się na chwilę, a ja popatrzyłam się na niego - kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem to od razu pokochałem Cię całym sercem. Nie pozwolę by ktoś Cię krzywdził - powiedział i wytarł łzy spływające po moich policzkach. Zamilkłam.

- Wróciłam do domu, gdzie już czekali - zaczęłam za chwilę, patrząc przed siebie - Przywiązali mnie na początku do krzesła i zaczęli wypytywać mnie o różne rzeczy. Ja nie odezwałam się ani słowem, a oni zaczęli się denerwować i zawołali tych olbrzymów, którzy zaczęli mnie uderzać w twarz, brzuch i kopali po nogach - łza spłynęła mi po policzku. Sergio milczał - Po jakimś czasie wzięli mnie do miejsca, gdzie mnie znaleźliście. Ręce przywiązali mi do sufitu. Cały czas pytali o testament, aż ostatecznie Tatiana przecięła mi przedramię. Później znowu odwiązali mnie od łańcuchów i zaczęli kopać. Wiedziałam, że nie dam rady im się przeciwstawić, więc dawałam się bić.  Strzelili mi w nogę i nie wyjęli tej kuli - zatrzymałam się. Bałam się powiedzieć cokolwiek więcej i siedziałam cicho, unikając wzroku bruneta.

- Andi.. wydarzyło się coś jeszcze? - zapytał nie pewnie. 

- Byliśmy tam sami - zaczęłam ponownie. Mój głos był cichy, jakbym bała się, że ktoś mnie usłyszy - Dał mi szklankę z wodą. Podszedł do mnie, a ja poczułam jego dotyk - mówiłam przez łzy, a wujek przytulał mnie mocniej do siebie i głaskał po włosach - .. odwiązał mnie z tych łańcuchów i ponownie przywiązał do innych, po czym popchnął mnie na materac i zaraz znalazł się obok mnie - zatrzymałam się na chwilę - Nie pamiętam dużo bo chyba coś mi dosypał do tej wody, bo widziałam wszystko przez mgłę. Tak strasznie się tam bałam, że nie zobaczę Cię już więcej - powiedziałam płacząc w tors mężczyzny.

- Jestem z tobą. Nie zostawię Cię. Obiecuję - pocałował mnie lekko w głowę - Jesteś najsilniejszą dziewczyną jaką znam - szepnął.

Zanim sie oglądnęlismy słońce już wschodziło. Powoli się uspokajam przy słowach wujka i szliśmy do domu. Sergio zaprowadził mnie do pokoju.

- Zostać z tobą? - zapytał, na co ja pokiwałam głową, żeby został. Nie chciałam zostać sama bo wiedziałam, że nie usnę.

Sergio położył się obok mnie na łóżku, a ja wtuliłam się w niego. On sam objął mnie swoim ramieniem. Nie wiem jakim cudem ale w końcu usnęłam. Przespałam naprawdę długo, ale sen był mi w końcu potrzebny.

POV RAQUEL
Wstałam rano, a kiedy obudziłam się nie było przy mnie Sergio. Stwierdziłam, że pewnie wstał i poszedł jak zwykle do Andi. Nie przeszkadzało mi to, bo wiedziałam, że ona potrzebuję go i Martina. Zwlaszcza po tym co się ostatnio wydarzyło. Sama się o nią martwiłam. Po tym co powiedział nam Sergio nie byłam nawet w stanie pomyśleć przez co musiała tam przejść.

Zwlekłam się nie chętnie z łóżka i poszłam do kuchni zrobić Pauli śniadanie. Dziewczynka za niedługo przyszła do mnie. Zrobiłam jej kanapki i poszłam się ogarnąć. 

Było już koło 10. Postanowiłam, że pójdę do pokoju And i zapytam się czy nie jest głodna, albo czy czegoś nie potrzebuję. Kiedy stałam już pod jej pokojem, podszedł do mnie Martin. Powoli otworzyliśmy drzwi, a naszym oczom ukazał się przepiękny widok. Andi przytulona do Sergio, który ją obejmował.

- Chyba Sergio z nią rozmawiał. Zostawmy ich, Andi przyda się odpoczynek. Z resztą Sergio tak samo  - powiedziałam do Martina, na co ten się uśmiechnął i lekko skinął głową.

POV ANDREA
Obudziłam się i poczułam rękę wujka, który już nie spał i delikatnie głaskał mnie po głowię. Przymknęłam oczy, zatapiając się we własnych myślach.

Po chwili odwróciłam się w jego stronę, a on się delikatnie uśmiechnął. Wtuliłam się w niego, a on przytulił mnie bardziej do siebie. Czułam się przy nim jak przy własnym tacie. Zarówno on jak i Martin od zawsze traktowali mnie jak własną córkę i nigdy tego nie ukrywali.

- Dziękuję - szepnęłam, a moje oczy lekko się zaszkliły. 

- Zawsze z tobą będę, pamiętaj o tym - powiedział cicho.

Nowa codzienność Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz