Po dość długim locie samolotem, w końcu znalazłam się w moim upragnionym domu. Nic się w nim nie zmieniło. Raz w tygodniu przychodziła tu pani, która sprzątała i podlewała kwiatki i jak trzeba było ogarniała ogród, przez co dom był zadbany.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Ściągnęłam kurtkę, buty i wybrałam numer do wujka.
- Sergio? Jestem już w domu – odparłam niepewnie.
- Jak podróż? Nic ci nie jest? – odparł mężczyzna.
- Wszystko w porządku – opowiedziałam.
- Pamiętaj jakby się coś działo to dzwoń – powiedział tym razem Martin.
- Pamiętam.
- Uważaj na siebie i zjedź coś. Kocham Cię – powiedział Sergio.
- Też Cię kocham. Odezwij się jutro – tym razem znowu był głos Martina.
- Dobrze. Kocham Was – po moich policzkach spłynęły łzy, które były wywołane słowami wujków.
Mimo, że traktowali mnie jak dziecko bardzo ich kochałam. Rozumiałam, że chcą się o mnie troszczyć, ale jednak czasami i oni przesadzali.
Poszłam do łazienki, gdzie wzięłam kąpiel. Po niej zmęczona podróżą poszłam spać. Jednak nie spałam długo bo śnił mi się koszmar.
Obudziłam się o 5 rano i już nie było szans, że zasnę, więc postanowiłam wstać. Coś zjadłam i ogarnęłam się. Postanowiłam, że dzisiaj pójdę do Arturito przekazać przesyłkę. Jednak stwierdziłam, że nie będę złym człowiekiem i pozwolę mu się wyspać.
Poszłam, więc do biura taty i zaczęłam przeglądać resztę jakiś dokumentów i planów, które mogła bym wziąć na wyspę.
W końcu spojrzałam na zegarek i wybiła godzina 12. Spakowałam plany do walizki, której nie zamierzałam w ogóle wypakowywać. I ruszyłam w stronę podanego mi adresu.
Stanęłam pod wyznaczonym mieszkaniem i zadzwoniłam domofonem.
- Halo? –odparł mężczyzna.
- Pan Arturo Roman? – zapytałam.
- Tak, zgadza się. O co chodzi?
- Mam przesyłkę dla Pana.
- Już otwieram – powiedział mężczyzna na co drzwi w tym samym momencie się otworzyły.
Weszłam do środka i podałam mu kopertę. Kiedy ją otworzył był w szoku. Zobaczył zdjęcie chłopca, które było podpisane „Cincinnati".
- Skąd to masz? I kim ty w ogóle jesteś? – zapytał zszokowany mężczyzna.
- Zdjęcie mam od Sztokholm, to znaczy Monici. Prosiłabym Panu je przekazała. Swoją drogą chłopak rośnie jak na drożdżach. A jestem córką osoby, która jest Panu bardzo dobrze znana. Pamiętasz napad na mennicę? – zapytałam na co Arturo pokiwał twierdząco głową – No to połącz fakty.
- Znasz mojego syna? – zapytał jąkając się.
- Tak. Jest mega słodki, uroczy i uwielbia budować z klocków – odparłam z uśmiechem.
- Wszędzie rozpoznam ten uśmiech. Jesteś córką Berlina? – zapytał.
Przyznam, że śmieszył mnie. Wyglądał jakby się mnie bał.
- W rzeczy samej. De Follonosa. Miło poznać – wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Roman – odparł niepewnie, po czym uścisnął moją dłoń.
CZYTASZ
Nowa codzienność
Teen FictionCo by było gdyby okazało się, że Berlin ma jeszcze córkę, która po jego śmierci została całkowicie sama? Andrea to szesnastoletnia nastolatka postawiona pod przeciwnościami losu. Sama musi dorosnąć. W jej życiu miała tylko najważniejsze trzy osoby...