Życie w kłamstwie

41 3 0
                                    

- Andi! - krzyknął Sergio - Chodź na chwilę na dół - dodał.

- Już idę! - odkrzyknełam i wyszłam z pokoju.

Zeszłam na dół i poszłam do jadalni gdzie był już brunet i Martin. Siedzieli przy jednej stronie stołu, więc usiadłam niepewnie na wprost nich.

Popatrzyłam najpierw na jednego, później na drugiego i przełknęłam nerwowo ślinę. Sergio podał mi teczkę.

- Co to? - zapytałam i spojrzałam na nich niepewnie.

- Otwórz - powiedział Martin - Od dzisiaj to już należy całkowicie do ciebie - wtedy zrozumiałam już co to jest.

Otworzyłam niepewnie teczkę, w której oprócz testamentu, była również koperta.

Najpierw przeczytałam pierwszą część, a później w moich rękach utknęła druga rzecz z teczki.

Andrea de Follonosa - przeczytałam napis i spojrzałam na wujków, którzy tylko skineli głowami.

Wszystkiego najlepszego kochanie! Jak to czytasz to znaczy, że nie ma mnie już sześć lat, a ty właśnie dzisiaj stałaś się dorosła. Mam tylko nadzieję, że się nie zadręczasz moją śmiercią... Chciałbym być teraz z tobą. Chciałbym nigdy nie być chory na to cholerstwo, które wyniszczało mnie od kilku lat. Jak to piszę ledwo utrzymuje długopis. Moje mięśnie znikają, już nie jestem i nie będę takim tytanem jak kiedyś. Już nigdy nie wezmę cię na ręce, nie będziemy się siłować i wspólnie gotować. Nie będziemy oceniać kto się lepiej ubiera i robić pokazów mody. Chodź zawsze twierdziłem, że za nimi nie przepadam to je uwielbiałem. Wiem, że się teraz uśmiechasz. Widzę to z chmurki, która jest nad twoim domem. Wyjdź na balkon i spójrz na niebo. Widzisz? To ja. Jakiś koleś w białych szatach kazał mi mówić Zdrowaśki w Czyśćcu, żebym trafił do nieba. Dobrze, że do nieba, bo z piekła ciężko byłoby ciebie obserwować i patrzeć jak rośniesz w oczach.
Jest tylko jeden, mały problem. Minęło już kilka lat, odkąd się nie widzieliśmy, a ja nie widzę u Twojego boku nikogo, kto sprawiłby że znów zobaczę Twój powalający uśmiech. Kocham Cię i zawsze będę Cię kochał, jestem teraz Twoim aniołem stróżem i zadbam o to, abyś ułożyła sobie szczęśliwe życie. Czasem o mnie pomyśl, ale nie stój przeze mnie w miejscu. Masz przed sobą tyle czasu, tyle możliwości. Rozwijaj się.
Pamiętasz jak oglądaliśmy razem zdjęcia w albumach? Spójrz czasami na nie i powspominaj wszystkie szczęśliwe chwile, które spędziliśmy razem.
Tego felernego dnia, pokłóciliśmy się z Martinem. Wyznał mi swoje uczucia, a ja go zostawiłem. Tak po prostu.  Poszedłem wtedy spotkać się z Tatianą, żeby żądać rozwodu. On o tym nie wiedział. Gdy już wróciłem do klasztoru, go nie już nie było. Chciałem mu wtedy wszystko wytłumaczyć, ale zostawił mnie i w jakimś sensie... i ciebie. Był wtedy moim planem co do tego, kto się tobą zaopiekuję, bo wiedziałem, że nie będzie mógł być to Sergio.
Czas byś dowiedziała się od wujków jeszcze jednej rzeczy. Mam nadzieję, że nie będziesz mnie przez to nienawidzić. Chciałem Ci to osobiście powiedzieć, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu na tą rozmowę.
Córciu pamiętaj, że jesteś najlepszym co mnie kiedykolwiek w życiu spotkało. Przepraszam za wszystkie błędy, które kiedykolwiek popełniłem. Odkąd się urodziłaś dawałem Ci tyle miłości ile tylko potrafiłem. Dodatkowo chciałem Ci zastąpić obecność twojej mamy.
Obiecaj mi, że zawsze będziesz szczęśliwa i pamiętaj, że to ty jesteś narratorem swojego życia, więc nie pozwól na to by ktoś przejął nad tym kontrolę.

Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham.
Na zawsze Twój tata

Poczułam jak po policzku spływa mi łza. Przymknęłam oczy. Przez cały czas kiedy czytałam list czułam na sobie spojrzenia Sergio i Martina. Przetarłam twarz dłonią i oparłam o nią głowę.

Po chwili wzięłam kartkę do ręki i odeszłam od stołu.

Siedziałam na piasku i patrzyłam się w zachodzące słońce. Pozostała jeszcze jedna kwestia, a dokładniej to mam dowiedzieć się od Sergio i Martina. Nie miałam pojęcia czego mogłam się spodziewać, a myślałam już o najgorszym.

- Andi - usłyszałam cichy głos Sergio. Spojrzałam na niego i na szatyna, który stał z boku. Obaj byli mocno zdenerwowani - Musimy porozmawiać - odparł nerwowo i poprawił wciąż spadające okulary.

- Mieliśmy Ci coś powiedzieć właśnie w osiemnaste urodziny - powiedział Martin spojrzał znacząco na bruneta obok.

Patrzyłam na nich wyczekująco i trochę ze strachem. Usiedli po obu moich stronach.

- Zanim się urodziłaś twoja mama była w ciąży - zaczął Sergio, a ja nie wierzyłam w co on mówi.

- To znaczy, że...

- Oprócz Rafaela miałaś jeszcze starsze rodzeństwo - dokończył za mnie Martin.
Przymknęłam oczy, a w mojej głowie pojawiło się nagle tysiąc pytań, bez odpowiedzi.

- Dlaczego nie powiedział mi wcześniej? - zapytałam czując łzy pod powiekami.

- Najpierw byłaś za mała, by to zrozumieć, a później sama wiesz - odpowiedział mi cicho brunet.

Milczałam przez chwilę.

- To miał być chłopiec czy dziewczynka? - spytałam i dopiero teraz spojrzałam na nich.

- Dziewczynka - szepnął Martin - Kończyła by teraz 20 lat.

Oparłam głowę o kolana, a łza spłynęła mi po policzku. W mojej głowie była tylko jedna myśl.

Mogłam mieć siostrę.

Nowa codzienność Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz