Lucas
- Wsiadaj. Nawet nie próbuj ze mną dyskutować. - kobieta jedynie pokiwała głową i wykonała moje polecenie. Przynajmniej coś dobrego dzisiaj.
Nawet na nią nie patrzyłem, byłem stanowczo za bardzo zły. Po jaką cholerę tu przyjeżdżała. Dałem jej jasno do zrozumienia, żeby… No właśnie mówiłem jej jedynie, żeby Silvia się o tym nie dowiedział. Nie zmienia to jednak tego, że zrobiła coś naprawdę głupiego. Nigdy bym nie pomyślał, że poprawnie funkcjonujący człowiek może zrobić coś tak ryzykownego. W każdej chwili mogli ją zabić.
Zerknąłem na jej szyję, która była cała sina. Skurwiel miał naprawdę ogromną dłoń. Mam wrażenie, że skręcenie jej karku nie stanowiło dla niego zbytniego problemu. Tylko dlaczego się tym przejmuje. Nie jest dla mnie nikim istotnym. Liczy się dla mnie jedynie moja siostra.
Westchnąłem, gdy dotarło do mnie, że nie jestem w stanie nawet siebie oszukać. Nie potrafię przestać się o nią martwić. Coraz bardziej odnoszę wrażenie, że nie tylko jej wygląd mi się podoba. Co jest bezsensu, bo jak na razie poznałem ją od delikatnej i kruchej strony. Jak ktoś taki mógłby poradzić sobie w moim świecie. Pełnego brutalności i narkotyków. Odpowiedź jest jedna. Nie poradzi. Nie potrafię jednak jej sobie odpuścić. Wyjście jest tylko jedno.
Na pewno znudzi mi się, gdy wreszcie się z nią prześpię. Tak jak było z każdą inną kobietą. Jednak dla żadnej nie zabiłem człowieka. Przynajmniej dla tych nie należących do mojej rodziny
Zaparkowałem przed domem i ruszyłem w stronę drzwi. Otworzyłem je na oścież i czekałem aż kobieta wejdzie do środka. Wyglądała na wystraszoną i słusznie. Zamknąłem za nią i od razu zacząłem swój wywód.
- Co ty sobie wyobrażałaś do cholery?! - krzyczałem. - Masz pojęcie, że skoro teraz myślą, że jesteś moją dziewczyną to w każdej chwili mogą cię zabić, gdy zrobię coś nie po ich myśli. Masz coś na swoje usprawiedliwienie? Odpowiedź!
Wzdrygnęłam się, lecz spojrzała prosto w moje tęczówki. Byłem zaskoczony tym, że zamiast strachu widziałem w nich zdeterminowanie.
- Wiem co zrobiłam.
- Wątpię - prychnąłem z pogardą.
Kobieta zaczęła się trząść. Tym razem ze złości. Ciekawe. Pomyślałem i czekałem na rozwój sytuacji.
- Zrobiłam więcej niż ty!
- Niby co takiego? Chyba, że masz na myśli bycie blisko uduszenia. To faktycznie niezwykłe.
- Podłożyłam mu pluskwę w zegarku.
- Co zrobiłaś? - zapytałem nie będąc pewien co ma na myśli.
Jini z uśmiechem wyciągnęła telefon. Już po chwili w pokoju było słychać głos Douga.
- Wszystko poszło według naszego planu. Oczywiście szefie. Dopilnuje, żeby Dex cierpiał.
Po chwili nastała cisza. Pośród której było słychać jedynie dźwięk latającej muchy. Jak to możliwe, że ona zrobiła coś tak istotnego i potrzebnego. Przecież to może poskutkować, że wreszcie dowiemy się kto rządzi wtedy wszystko pójdzie jak po maśle.
- Nadal uważasz, że przeszkadzałam. - prychnęła. Spojrzałem na nią, a ta z założonymi rękami na wysokości klatki piersiowej zaczęła swój wywód. - Dowiedziałam się też, że przebywali tam krótko i za pewne tylko, żeby się tam z tobą spotkać. Podejrzewam również, że chcą wykorzystać Silvie, żeby go zranić. Tu nie chodzi jedynie o pieniądze ani o władzę, tylko o zemstę. Szef mścicieli chce się na nim zemścić. Co potwierdziła rozmowa, której byliśmy świadkami kilka minut temu.
![](https://img.wattpad.com/cover/314472585-288-k79752.jpg)
CZYTASZ
Niekochana #4 [ZAKOŃCZONA]
De TodoJini nigdy nie czuła się kochana. Czy to przez matkę czy ojca. Zawsze mogła liczyć jedynie na siebie. Z biegiem lat jednak samotność coraz bardziej zaczynała jej dokuczać. Pragnęła zaznać choć trochę miłość. Za to Lucasowi brakowało siostry, którą...