Lucas
- To już wszystko. Rozumiesz dlaczego to przed tobą ukryłem?
Patrzyłem na kobietę wyczekująco. Miałem wrażenie, jakby zastanawiała się strasznie długo, a minęło raptem kilka minut. Wyjaśniłem jej wszystko co się wydarzyło tamtego feralnego dnia gdy była chora, w ja wyrzuciłem z domu matkę. Nawet teraz pamiętam co się stało dzień później, kiedy poczuła się znacznie lepiej.
Obudziła się w porę obiadu. Kiedy zeszła na dół, poszła do kuchni, a ja zacząłem zastanawiać się co powinienem jej powiedzieć. Nie było to jednak proste, ponieważ całą noc martwiłem się jak teraz opłacimy rachunki oraz, żeby starczyło nam na życie. To ojciec zarabiał pieniądze i nawet niemałe, w końcu pracował w korporacji na podobno wysokim stanowisku. Dzięki czemu pomimo jego wystawnego i rozrzutnego stylu życie starczyło również na nasze utrzymanie. Matka swoją straciła rok temu, gdy zaczęła coraz więcej pić. Nie mogła znieść tego, że ojciec woli spędzać czas z innymi kobietami. A zdarzało mu się to niemal codziennie. Ironią jest to, że tłumaczył się tym, że nie może patrzeć na to jak się starcza. A to zwiększało tylko jej chęć na coraz to mocniejsze trunki.
Mam wrażenie, że mu to nawet pasowało. Kiedy leżała zalana w trupa nie miała siły się z nim kłócić. Mógł robić co tylko chciał.
- Jeszcze śpi?
Spojrzałem na nią i kiedy zobaczyłem jej oczy nie potrafiłem wyznać jej co zrobiłem. Chociaż nigdy tego nie powiedziała na głos, domyślam się że pewnie łudziła się, że zachowanie kobiety się zmieni. Ja w porównaniu do niej nauczyłem się już, że ludzie nigdy się nie zmieniają. Podeszłem do niej i prosto z mostu jej oznajmiłem.
- Zmarła.
Ta spojrzała na mnie w szoku.
- O czym ty mówisz?
- Nasza matka zmarła. Lekarze powiedzieli, że miała zawał. Nie zdążyli ją uratować.
- Była tu karetka, przecież niczego nie słyszałam?
- Nie. Do szpitala zawiózł ją jej znajomy. Ja nie miałem ochoty jej widzieć. Lekarze o jej zgonie powiadomili mnie w środku nocy.
- A co z nami? Trafimy do domu dziecka? - zapytała drążymy głosem. Chwyciłem za jej dłoń i patrząc w jej oczy zapełniłem ją.
- Nie pozwolę na to.
- Jak?
- O to się nie martw coś wymyślę. Tak samo zajmę się wszystkim innym.
Przytuliłem ją do torsu i czekałem aż informacja, którą jej przedstawiłem do niej dotrze. Jednocześnie myślałem nad tym co zrobić, żeby nic jej nie zabrakło. Aby nam wreszcie żyło się lepiej. Bez toksycznych rodziców, których mało obchodziliśmy a wręcz wcale.
- Silvia?
- Co chcesz usłyszeć Lukas. - westchnęła a ja czekałem na dalszy ciąg. - Jestem rozczarowana, że mnie okłamałeś. Mogłeś mi to powiedzieć lata temu. A nie dowiedziałam się o tym w takich okolicznościach.
- Wiem Silv. Po prostu nie potrafiłem tego zrobić. A z upływem lat przestało mieć to jakiekolwiek znaczenie. Nie miałem pojęcia, że postanowi wrócić. Na dodatek w takich okolicznościach.
- To nie była twoja wina. - chwyciła mnie za ręce.- Jednak chce wiedzieć dlaczego wtedy skłamałeś?
- Byłaś dzieckiem. Nie chciałem, żebyś cierpiała.
- Lucas. Chcę prawdy. - słysząc poirytowanie w jej głosie, niekontrolowanie uśmiechnął się półgębkiem. Oczywiście, że je wyczuła. Znamy się stanowczo za dobrze.
![](https://img.wattpad.com/cover/314472585-288-k79752.jpg)
CZYTASZ
Niekochana #4 [ZAKOŃCZONA]
RandomJini nigdy nie czuła się kochana. Czy to przez matkę czy ojca. Zawsze mogła liczyć jedynie na siebie. Z biegiem lat jednak samotność coraz bardziej zaczynała jej dokuczać. Pragnęła zaznać choć trochę miłość. Za to Lucasowi brakowało siostry, którą...