Rozdział 46 (18+)

435 21 2
                                    

Jini 

- Nie mam pojęcia co powinnam zrobić. - westchnęłam. - Jest stanowczo za uparty. 

- Czego się spodziewałaś po bracie Silvi. - zaśmiała się Valeria. 

- Wypraszam sobie wcale nie jestem uparta. - zaoponowała kobieta która na chwilę przerwała pakowanie. 

- Kogo chcesz oszukać Silv. - ziewnęła Maze. - Za dobrze cię znamy, żeby w to uwierzyć. 

- Dobra nie mam zamiaru się z wami kłócić. Jak myślicie lepiej zabrać długie spodnie i bluzę? Byłoby mi łatwiej, gdyby zdradził mi gdzie jedziemy. 

- Nie zabieraj. Weź same letnie ubrania. - zaproponowałam z uśmiechem. Wiedząc dokąd jedzie. 

- Może masz rację. A co do mojego brata to zignoruj go i zrób co chcesz. Nie może ci zabronić powrotu do pracy. 

- Wątpię czy to dobry pomysł. 

- Uwierz jest najlepszy. A jakby co możesz powiedzieć, że królowa ci kazała. 

Zaczęłam się śmiać. Zresztą tak samo pozostałe dziewczyny. Nawet Skyler, która jeszcze się nie odezwała. Wspominając to jak bardzo nie lubią tego przezwiska świadomość, że wykorzystuje go nawet w tak trywialnej sytuacji. 

- Władza tak szybko uderzyła ci do głowy? - zaśmiała się Valeria. 

- Ty lepiej uważaj, bo nawet stąd wiedzę dym za twoimi plecami. 

- Mój kotlet! - pisnęła blondynka i odbiegła od telefony. 

Choć jej nie widziałam z łatwością wyobraziłam sobie jak biega po kuchni i próbuje ratować obiad. Od jakiegoś czasu eksperymentuje z gotowaniem. Choć na początku Eks jej pomagała i tłumaczyła jak małemu dziecku. Jak choćby sprawdzać czy olej na patelni jest wystarczająco nagrzany, tego dnia nie mogła jej pomóc. Z tego co mówiła Val, kobieta nadal próbuje ratować sypiące się małżeństwo. Według niej jest to jednak walka z wiatrakami. Jej mąż nadal ma przed nią tajemnice, za to Eks coraz częściej zagłębia się w świat wirtualny. Tak jak Marco jest hakerką i jestem prawie pewna, że by się ze sobą dogadali. Szkoda tylko, że kuzyn Lucasa jest gejem. No cóż czasem tak bywa. 

- No dobra zamówię pizze, jak skończymy rozmawiać. Wrócimy do Jini. 

- Wątpię czy możecie mi pomóc. 

- Aż tak w nas nie wierzysz? - zapytała Silvia z uniesioną brwią. 

- Chodziło mi bardziej o to, że sama się tym zajmę. A jak twoja sytuacja z Drakiem Maze? 

- Ni jak. Już wam tłumaczyłam co nas łączy. 

Wzdrygnęłam się na jej ton. Był chłodny, aż przeszywająco zimny. Zresztą tak samo było z jej wzrokiem. Natychmiast zbeształam się w myślach. Przecież zdawałam sobie sprawę jaka jest, a i tak ją o to zapytałam. Mogłam się powstrzymać.

Między nami zapadła dość niezręczna cisza, co było niespotykane. Każda z nas jednak miała swoje życie i problemy. Każda miała chłopaka, który jak na ironię należał do mafii. Nie miałam pojęcia czy powinniśmy się z tego cieszyć, ale zazwyczaj o wszystkim nam mówili. Choć ja już przestałam dopytywać, o niektórych rzeczach wolałbym nie wiedzieć. Dlatego tak bardzo zależało mi na powrocie do pracy. Zwłaszcza, że miałam już dosyć myślenia czy wreszcie się nam uda i zajdę w ciążę. Nie powiedziałam tego dziewczyną, ale od jakiegoś czasu staramy się o dziecko. Zaczęłam też kuracje, choć wątpię w jej skuteczność. Tonący jednak brzytwy się chwyta. 

- Miałam raka. 

Spojrzałam w szoku na Skyler, która odezwała się pierwszy raz od początku naszej rozmowy. Silvia przestała się pakować, Valeria sprzątać spalone jedzenie a Maze wyglądała na całkowicie już rozbudzoną. 

Niekochana #4 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz