Rozdział 27 (16+/18+)

336 22 0
                                    

Jini 

Mężczyzna chodził wściekły po pokoju, a do mnie nadal nie potrafiło dotrzeć co się wydarzyło kilka godzin temu. Skoro Lucas zgodził się na ich warunki, to dlaczego zabili jednego z jego pracowników. Na dodatek w tak potworny sposób. Miał połamane kończyny i cięcia na dosłownie każdym zakamarku ciała. Na pewno był torturowany tylko dlaczego? 

Westchnęłam i zaczęłam nad tym intensywnie myśleć. Nie byłam w stanie jednak niczego wymyślić. Miałam stanowczo zbyt mało informacji o pracowniku Lucasa. Ten za to wyglądał jakby był w transie, intensywnie myśląc zapewne o tym samym co ja. Miałam ogromną ochotę wyjść z gabinetu, który nagle zrobił się dla mnie klaustrofobiczny. Świadomość jednak tego, że dopiero kilka minut temu ekipa sprzątająca pozbyła się jego ciała ani trochę mnie nie pocieszała. Wręcz przeciwnie zwiększyła mój niepokój. Zostało mi to jeszcze za czasów pracy w policji. Każdy z nas prędzej czy później skończy w ten sposób i już nic po nas nie zostanie. Tak łatwo można się pozbyć człowieka. 

Wzdrygnęłam się poprawiłam na krześle. Wyciągnęłam telefon i skrzywiłam się, gdy przeczytam wiadomość od ojca. Pożałujesz tego. Miałam ochotę prychnąć lecz się powstrzymałam. Najzabawniejsze jest to, że kilka minut temu Eva wysłała mi wiadomość o chęci spotkania. Choć nie miałam najmniejszej ochotę, żeby tam jechać zdawałam sobie sprawę, że muszę poradzić sobie z przeszłością, żeby skupić się na przyszłości. 

Podskoczyłam w miejscu, gdy usłyszałam jak mężczyzna uderza czymś o biurko. 

- Co się stało? 

Spojrzał na mnie, następnie pochylił się jak się okazało zrzucił telefon. Urządzenie odbiło się od biurka i spadło na podłogę. Podał mi go i choć miało uszkodzoną szybkę byłam w stanie przeczytać co takiego doprowadziło go do tego stanu. 

- Czyli nadal nie wiedzą? - zapytałam nie pewnie. 

- Z tego wynika, że nie. Przynieśli tu jego ciało, żeby mnie ostrzec i pokazać do czego są zdolni. Jakbym tego nie wiedział. Na moje szczęście Axel mnie nie wydał. 

- Czyli jesteśmy bezpieczni? 

- Na razie tak. 

Odetchnęłam z ulgą. 

- Co teraz? 

- Nie mam pojęcia. Najbezpieczniej byłoby powiedzieć o wszystkim Dexowi i ukryć się w Nowym Jorku. 

- Nie możemy tego zrobić! - przerwałam mu. - Wrócimy do punktu wyjścia. 

- Niekoniecznie w końcu nadal ma podsłuch. 

- Nie mamy pewności czy będzie się kontaktował z szefem. Może nie jest z nim na tyle blisko, żeby znać jego tożsamość. - mężczyzna wzruszył ramionami a ja zadałam mu nurtujące mnie pytanie. - Nie wydaje ci się to podejrzane. 

- Co takiego? 

- Ich sposób działania jest bardzo podobny do działania mafii. 

- Czy ja wiem. Jest to dość powszechny. 

- A mi wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, że należał do mafii. 

- Już chyba kiedyś o tym wspominałaś. Jeśli pójdziemy tym tokiem rozumowania to powinien być wysoko w hierarchii. 

- To zawęża nam listę podejrzanych. 

- Niby tak, ale nie jakoś bardzo. 

- Teraz to ja nie rozumiem Luc. - uśmiechnął się kiedy usłyszał moje westchnieniem rozczarowania. 

Niekochana #4 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz