rozdział 8

3.3K 72 6
                                    

Przed drzwiami stał Aleksander z uśmiechem na twarzy.

- Co ty tu robisz ? Skąd masz mój adres ? - spytałam zdezorientowana.

- Też miło cię wiedzieć, Natalie - wszedł i pocałował mnie w policzek na powitanie - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.

- Mam klienta.

- Poczekam - powiedział i właśnie w tym momencie pan Visconti wyszedł z mojego biura.

- Panno Brown, ja już muszę iść, za godzinę mam spotkanie. Zadzwonię do pani by umówić się na obejrzenie biura.

- Dobrze - wyciągnął dłoń, którą uścisnęłam.

- Lorenzo Visconti - starszy mężczyzna wyciągnął dłoń do Alexandra.

- Alexander Gennaro. Miło mi.

- Mi również. Ma pan piękną i mądrą dziewczynę. Niech pan o nią dba. Do widzenia.

- Dziękuję. Do widzenia - powiedział Alex.

- Do widzenia - odpowiedziałam panu Viscionti i drzwi zamknęły się za nim. Poszłam do kuchni, by wstawić wodę na kawę, a Alex ruszył za mną.

- Powiesz mi, co to miało być ? - zapytałam Alexandra.

- Ale co ?

- Z tego co wiem nie jestem twoją dziewczyną, chyba, że coś mnie ominęło.

- Ale nie mów, że nie chciałabyś nią być - odparł zawadiacko, a uśmiech na jego twarzy stał się dwa razy większy. Mnie dopadły rumieńce, a dzwonek do drzwi zabrzmiał.

- Pójdę otworzyć - otworzyłam drzwi, w których stał kurier z bukietem pięknych czerwonych róż.

- Dzień dobry. Pani Natalie Brown ?- spytał mężczyzna w drzwiach.

- Dzień dobry. Tak.

- Proszę to dla pani i proszę tu jeszcze podpisać - wzięłam róże i podpisałam tam, gdzie mi pokazał.

- Od kogo to ? - wskazałam na bukiet.

- Nie wiem. Ja jestem tylko kurierem. Miłego dnia.

- Miłego dnia - zamknęłam drzwi i wróciłam do kuchni. Gdzie stał Alexander z założonymi rękami na piersi. Wcześniej nie zdążyłam mu się przyjrzeć, miał czarne jeansy i w tym samym kolorze koszulkę, która opinała jego umięśniony tors. Włosy miał w nieładzie jak zawsze, ale to sprawiało, że wyglądał jeszcze bardziej seksowanie.

- Kto to był ? - spytał.

- Kurier z kwiatami - pokazałam mu róże.

- Od kogo są ?

- Nie wiem. Ale jest ich ...- zaczęłam liczyć - ...13.

- A 13 róż coś znaczy ?

- Tak. Oznacza to : Bądź moim przyjacielem na zawsze lub tajemniczego wielbiciela.

- Czyli masz tajemniczego wielbiciela ?

- Niekoniecznie. Mogła mi je wysłać Lily. Ona zna wszystkie znaczenia róż i mnie nauczyła. Spytam ją jak wróci.

- Jak uważasz- odburknął. Chyba ktoś tu jest zazdrosny. Ale czy można być zazdrosnym o kobietę, którą zna się jeden dzień ? Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk czajnika. Położyłam kwiaty na blacie i chciałam sięgnąć kubki, ale jak zwykle byłam za niska. Już miałam iść po drabinkę, gdy poczułam na plecach czyiś tors. Zrobiło mi się gorąco. Alexander sięgnął kubki i położył przede mną, a ja czułam rumieńce na twarzy, na szczęście miałam podkład, więc chyba nie zauważył.

Po prostu mnie kochaj...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz