rozdział 24

2.5K 49 0
                                    

- Nie chcę, żebyś jechała!!! - krzyknęła na cały głos Camila.

- Czemu ? - zapytała zmartwiona mama.

- Będę za tobą tęsknić - podbiegła do mnie zapłakana siostra.

- Nie płacz, to tylko tydzień. Szybko zleci - zwróciłam się do stojącej przede mną blondynki, ocierając łzy cieknące po jej policzku.

- A będziesz do mnie codziennie dzwonić ? - spytała moja siostrzyczka.

- Codzienne nie, bo to za często. Będziemy dzwonić co drugi dzień - wtrąciła się mama.

- Ale będę ci wysyłać dużo zdjęć - po tych słowach na twarzy Camili zagościł uśmiech.

- Obiecujesz ? – zapytała.

- Obiecuję – powiedziałam, a Camila pobiegła do łazienki wydmuchać nos.

- Ona nie jest przyzwyczajona do twoich tak długich wyjazdów – stwierdziła moja rodzicielka.

- Wiem. Ale nic na to nie poradzę - odparłam.

- Zrozumie jak jej powiesz dlaczego na tak długo wyjeżdżasz – powiedziała mama.

- Czy ja o czymś nie wiem ? – zaciekawił się tata.

- Um... - nie wiedziałam co odpowiedzieć i spojrzałam się błagalnie na mamę, która chciała się odezwać, ale przerwał jej tata.

- Chce to usłyszeć od Natalie i pamiętaj wiem, kiedy kłamiesz.

- Powiecie mi wreszcie skąd wiecie kiedy kłamie ? Co ja takiego robię, że to widać ? - zmieniłam temat.

- Intuicja rodzicielska, ale nie zmieniaj tematu.

- Nie do końca jadę tam w sprawach biznesowych.

- To już wiem – stwierdził ojciec.

- I wiesz też nie jadę tam sama – przytaknął głową – i ten klient, Alexander, ja się z nim od jakiegoś czasu spotykam na tle prywatnym – ostatnią część zdania wypowiedziałam na jednym wydechu.

- I to bałaś mi powiedzieć ? – spytał – myślałem, że stało się coś poważnego - nie powiem, zaskoczyły mnie jego słowa, a gdy zobaczył moją minę zaczął się śmiać – cieszę się, że wreszcie kogoś poznałaś i czekam na wnuki.

- Do wnuków to jeszcze daleko – odpowiedziałam śmiejąc się, a w międzyczasie wróciła Camila i wspólnie dokończyliśmy obiad. Pomogłam mamie posprzątać po czym usiedliśmy wszyscy w salonie, a moja siostra opowiadała nam o tym co się działo w szkole.

- ...zadzwonił dzwonek i weszłyśmy do klasy, a na ławce była karteczka ze słowami : ŚLICZNIE WYGLĄDASZ. Spojrzałam się na każdego, a Mark się tak dziwnie uśmiechnął. Może to od niego.

- Czyli mu się podobasz. Jeśli on też ci się podoba to musisz zagadać do niego – poradziłam jej, choć sama miałam małe doświadczenie w związkach. Przed Philipem miałam tylko jeszcze jednego chłopaka, Waltera. Byłam z nim tylko przez miesiąc, bo potem podsłuchałam jego rozmowę z kolegą i dowiedziałam się, że założył się o to, że mnie zaliczy. Na szczęście mu się nie udało.

- No nie wiem. Jest fajny, ale...

- Ale ?

- Ale nie podoba mi się.

- Wygląd nie jest najważniejszy siostra, a teraz ja się zbieram, bo Lily na mnie czeka. Robimy sobie babski wieczór, a muszę się jeszcze spakować – pocałowałam rodziców i Camilę w policzek i ruszyłam w drogę powrotną. Wstąpiłam jeszcze do sklepu po jakieś żelki, chipsy, czekoladę i inne słodycze na nasz wieczór. W mieszkaniu byłam kilka minut przed 15, ale Lily jeszcze nie było, więc postanowiłam zacząć się pakować. Najpierw ubrania, wzięłam dwie pary czarnych jeansów, kilka par spodenek i kilka spódniczek, dużo koszulek, dwa swetry, trzy bluzy i koronkową bieliznę. Jeszcze dwie piżamy, jedną satynową dwuczęściową, czyli spodenki i koszulkę, a drugą, halkę, a do tego satynowy szlafrok. Oczywiście nie mogło zabraknąć kapci. Usłyszałam otwieranie drzwi i krzyk Lily „jestem, ubierz coś wygodnego". Spojrzałam na zegar i była za 15 minut 16. Wbiegłam do garderoby i przebrałam się w biały crop top i w tym samym kolorze spodenki, a do tego lawendowe obcasy, a na przebranie do torby wrzuciłam czarne adidasy i czarna skórzana kurtka. Wzięłam lawendową torebkę oraz pomalowałam usta i byłam gotowa. Weszłam do pokoju Lily, a ona leżała wyłożona na łóżku już uszykowana do wyjścia.

Po prostu mnie kochaj...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz