Rozdział 53

1.5K 37 1
                                    

Z perspektywy Natalie

Minęły prawie trzy tygodnie odkąd jestem w Messynie. Z Alexandrem rozmawiałam raz, jeśli można to nazwać rozmową. Powiedziałam mu, żeby się pierdolił i się rozłączyłam. Mimo, iż pragnęła jego obecności, jego dotyku, usłyszeć jego głos, nadal byłam na niego zła. Ale on nie odpuszcza i codziennie do mnie dzwoni. John i Matt namawiali mnie, żebym z nim porozmawiała, ale ja nie sądzę aby to był dobry pomysł. Wiem, że poleciało by kilka łez, a tego bym nie chciała. Rozryczałabym się jak bóbr. Tęsknię za nim, bardzo, ale nie wiem czy będę w stanie podołać. Nie wiem czy dam rade być kobietą znanego na całej Sycylii mafioza. Kocham go, przyznaje się pokochałam go całym sercem. Pokochałam go jak nikogo innego. Nie chcę odchodzić od niego, nie chce go zostawiać. Chcę być z nim, chce codziennie budzić się i zasypiać przy jego boku, codziennie całować jego pełne usta i patrzeć w jego hipnotyzujące mnie oczy, ale jego „praca" to dla mnie za dużo.

Nawet jeśli bym chciała nie ma jak porozmawiać o tym z kimkolwiek, nie licząc Matta i Johna. Z Lily rozmawiam co drugi dzień, powiedziałam jej, że jestem w Messynie, bo mam tu klienta, który pilnie prosił, abym przyjechała osobiście dopilnować projektu, a ja nie mogłam odmówić, bo oferował podwojenie wynagrodzenia. To był pierwszy i mam nadzieję ostatni razy, gdy muszę ją okłamać. I nie jest to miłe uczucie. Lily przeprowadziła się do Liama, bo on ją podobno tak bardzo prosił. A ona się zgodziła, ale tylko albo aż do mojego powrotu. Ciekawe czy Liam w ogóle zamierza jej powiedzieć czym się zajmuję. Jak wrócę do mieszkania to osobiście jej o wszystkim powiem jeśli ten bałwan jej jeszcze nie powiedział. Ja rozumiem, że to poważny temat, ale jak można okłamywać tak bliską sobie osobę.

Wstałam z łózka i udałam się do łazienki, żeby się trochę ogarnąć. Wzięłam szybki ciepły prysznic, ubrałam się w zwiewną bladoróżową sukienkę i białe trampki z podwyższaną podeszwą, zrobiłam jeszcze lekki makijaż, a włosy związałam w luźnego koka. Tak gotowa mogłam zejść zrobić sobie śniadanie, a następnie usiąść w „swoim" gabinecie, aby popracować. Muszę przyznać, że jakoś łatwo przywykłam do pracy zdalnej, ale nic nie może się równać z bezpośrednim kontaktem z klientem i wypiciem kawy w kawiarni.

Zeszłam na dół, ale o dziwo nikogo nie było. Może chłopacy jeszcze spali. Spojrzałam na zegarek, była 10. O Boże jak późno. A ja o 12.30 mam rozmowę z klientką odnośnie aranżacji sypialni. Kobieta chce zrobić mężowi niespodziankę na 20 rocznicę ślubu i chce zmienić wystrój znienawidzonej przez nich sypialni, a ja mam jej w tym pomóc. Mam już w głowie jakąś wizje jak to ma wyglądać, ale najpierw muszę poznać oczekiwania klientki, co nastąpi już niedługo.

Na śniadanie zrobiłam sobie gofry z bitą śmietaną i truskawkami oraz kawę rozpuszczalną z mlekiem. Gdy skończyłam swój posiłek posprzątałam po sobie i z niedopitą jeszcze kawą udałam się do gabinetu. A do mojego laptopa była przyklejona mała karteczka:

Nie martw się, wyjechaliśmy na miasto. Jakby coś się działo to przed drzwiami jest ochrona albo po prostu do nas dzwoń. W szufladzie pod biurkiem masz kartę z której możesz korzystać, jakbyś miała ochotę na zakupy, oczywiście online. Miłego dnia.

Super, pojechali sobie gdzieś i mnie samą zostawili. Zwariuję. Brakuję mi kontaktu z ludźmi. Chciałabym już wrócić do normalności.

O 14 zrobiłam obiad, kurczaka z parmezanem i rozłożyłam się na kanapie, włączając telewizor. Dzisiaj nie miałam już żadnych spotkań, a przez to, że jestem tutaj jestem dużo do przodu z pracą, więc postanowiłam sobie dzisiaj odpocząć. Należy mi się chwila relaksu, od prawie trzech tygodni pracuje dzień w dzień, oprócz niedziel, w które jako jedyny dzień w tygodniu mogę wyjść na spacer. Bo wtedy i John i Matt są w domku, a Alexander wydał rozkaz, że albo idę z nimi obydwoma albo wcale. Włączyłam jakiś serial i położyłam się pod kocykiem, mimo, że było ciepło. Po kilku odcinkach serialu poczułam jak zamykają mi się oczy i zasnęłam.

Przetarłam zaspane oczy i przewróciłam się na drugi bok. Poczułam czyjąś rękę owijającą się wokół mojej talii. Natychmiast otworzyłam oczy. Obok mnie w łózku leżał Alexander. Chwila. Chwila. Po pierwsze co on tu robi ? Po drugie z tego co pamiętam zasnęłam na kanapie. Musiał mnie tu przynieść.

- Dzień dobry piękna. Tęskniłem – powiedział zachrypniętym głosem patrząc na mnie z uśmiechem na ustach. Jak szybko mogłam, tak szybko wyszłam z łózka o mało nie przewracając się o kołdrę, która zawinęła się o moją łydkę. Alexander patrzył na mnie zdezorientowany.

- Myślałeś, że padnę ci w ramiona i będę mówić jak bardzo tęskniłam ? – zaśmiał się na moje słowa – Jesteś w błędzie – odparłam i poszłam do łazienki zamykając drzwi. Oparłam się dłońmi o umywalkę i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam koszmarnie, tusz mi się trochę rozmazał, a o pomadce już nie wspomnę. Kok był rozwalony, a zamiast sukienki miałam na sobie koszulkę Alexandra. Dobrze, że całej mnie nie rozebrał i miałam na sobie bieliznę. Już ja sobie z nim pogadam. Poprawiłam swój wygląd i wróciłam do sypialni.

Ale to co ujrzałam sprawiło, że cały gniew ze mnie uleciał, a zastąpiło go inne uczucie. O wiele przyjemniejsze. 


................................................................................................................................................................

Miłego czytani miśki. Kolejny rozdział tak jak pisałam za tydzień w niedzielę. 

Po prostu mnie kochaj...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz