Rozdział 66

1.2K 39 1
                                    


Z perspektywy Natalie

Pan Gennaro już tam siedział przy jednym ze stolików z filiżanką kawy i talerzykiem ciasta . Gdy nas zobaczył na jego twarz wstąpił grymas. Wiedziałam, że mnie nie lubił, ale nie wiedziałam, że aż tak. Przecież nigdy nic mu nie zrobiłam. Nie mogłam zrozumieć o co mu chodzi, ale nie chciałam poruszać tego tematu tu, w szpitalu. Gdy Alexander leży ranny i wszyscy się martwią, a atmosfera jest tak gęsta, że można by ją kroić nożem.

Usiadłyśmy przy stoliku w drugim końcu kafejki.

- Nie przejmuj się nim. Kiedyś będzie musiał cię polubić, a jak nie to jego problem. Alexander z ciebie nie zrezygnuje ze względu na swojego ojca - powiedziała. Nie odpowiedziałam. Nie chciałam poruszać tego tematu, a tym bardziej na ten temat rozmawiać. Nie potrzebne mi są kolejne zmartwienia.

Po chwili podszedł kelner.

- Czy mogę przyjąć zamówienie ? – zapytał uprzejmie.

- Jasne – zamówiłyśmy dwie kawy i dwa pucharki lodów waniliowych, bo jak to Lily stwierdziła musimy sobie osłodzić ostatni czas.

- Nie mów, że nie zauważyłaś – wyszeptała, tak, żebym tylko ja słyszała.

- Ale czego ? – nie wiedziałam o czym mówi.

- Ty chyba ślepa jesteś. Spodobałaś się temu kelnerowi, cały czas się na ciebie patrzył – odparła cicho z uśmiechem.

- To ty chyba jesteś ślepa. Nic takiego nie miało miejsca. Po za tym ja kocham Alexandra i nie zamierzam flirtować z żadnym kelnerem.

- Nikt ci nie karze z nim flirtować. Tak po prostu ci powiedziałam.

- Mhm. Uważaj, bo uwierzę – odrzekłam i ten sam kelner przyniósł nam kawę oraz pucharki z lodami. Uśmiechając się ,ale tylko do mnie. A może Lily miała rację, że mu się spodobałam. Cóż, to chłopak ma problem, bo ja nie zamierzam z nim kręcić.

- A nie mówiłam – uśmiechnęła się szeroko. Wzięłyśmy się za zajadanie lodów i picie kawy. Lily opowiadała mi jak w pracy i zapewniała, że sobie poradzi. Mówiła o wyjeździe z Liamem, a z jej twarzy nie schodzi uśmiech.

- Natalie, Lily wszędzie was szukałem – do kafejki wpadł zdyszany Liam.

- Spokojnie. Nic nam nie jest – uśmiechnęła się Lily.

- Nie o to chodzi. Alexander się obudził – powiedział. Zamarłam. Obudził się, a mnie przy nim nie było.

Wstałam i wybiegłam z kafejki. Jak najszybciej chciałam go zobaczyć, jego czarne tęczówki ten uśmiech. Weszłam do Sali, w której była już pani Gennaro i moja mama.

- Natalie – usłyszałam jego cichy szept. Podeszłam do niego, a pierwsza łza spłynęła mi po policzku – skarbie, nie płacz.

- Tak bardzo tęskniłam – przytuliłam się delikatnie do niego.

- Ja też. Co ci się stało w rękę ? – zapytał wyraźnie zmartwiony. Do sali wszedł lekarz zanim zdążyłam odpowiedzieć.

- Dzień dobry. Przepraszam zapomniałem wspomnieć, że zaczęliśmy wybudzać pacjenta. Był wypadek w środku miasta i mieliśmy zamieszkanie – wziął do ręki kartę pacjenta – Jak się pan czuje ? – odsunęłam się trochę, ale Alexander złapał mnie za rękę i przyciągnął lekko. Tak, że musiałam usiąść na krawędzi jego łóżka.

- Głowa mnie trochę boli , ale tak to czuję się dobrze.

- Uderzył się pan w tył głowy, więc trochę będzie boleć. Zaraz zawołam pielęgniarkę poda większą dawkę leków przeciwbólowych.

- A co z ręką mojej dziewczyny? Co jej jest ? – uśmiechnęłam się lekko. Pomimo tego, że on był ranny i był w gorszym stanie niż ja i tak się o mnie martwił.

- Rana cięta, ale spokojnie, nie wdało się żadne zakażenie, ani nie zostały uszkodzone naczynia krwionośne, ani kości. Za kilka dni będzie można zdjąć bandaż i szwy – lekarz odłożył kartę – Przepraszam, ale muszę wracać. Mamy pełno pacjentów po tym wypadku – powiedział i wyszedł.

- Co się stało? – pocałował wierzch mojej zdrowej dłoni.

- Długa historia. Nieszczęśliwy wypadek. Powinieneś teraz odpoczywać. Nie martw się o mnie. Nic mi nie jest.

- Będę się o ciebie martwić, bo cię kocham skarbie - wyznał.

- Też cię kocham, ale odpoczywaj, żebyś mógł jak najszybciej wrócić do zdrowia – odparłam z uśmiechem.

- Natalie ma rację – poparła mnie pani Gennaro – odpoczywaj i nie zamartwiaj się na zapas. Zadbaliśmy odpowiednio o Natalie, jak widzisz nic jej nie jest. Nie musisz się martwić – uśmiechnął się, całując mnie w dłoń.

Mój tata dołączył do nas po niecałej godzinie.

- Cześć córeczko – podszedł do łózka Alexandra, na którym siedziałam i pocałował mnie w policzek.

- Cześć tato – przytuliłam go – To jest mój chłopak, Alexander – wskazałam na mężczyznę leżącego w łóżku – Alexandrze – zwróciłam się do mojego ukochanego – to jest mój tata, Andrew – mężczyźni podali sobie ręce.

- Miło mi pana poznać – powiedział Alexander – Muszę przyznać, że ma pan wspaniałą córkę – powiedział z uśmiechem patrząc na mnie.

- Mi ciebie też. Wiem. Natalie jest moim oczkiem w głowie, więc pamiętaj mam na ciebie oko. Jeśli coś jej zrobisz będziesz miał do czynienia ze mną – mówił poważnie mój tata, uśmiechnęłam się. Alexander podniósł ręce w geście obronnym.

- Nigdy nie śmiałbym skrzywdzić, Natalie – pocałował wierzch mojej dłoni – Kocham ją.

- Ale pamiętaj o moich słowach – tata usiadł na krześle obok mamy i przyglądał się mi z uwagą.

- Co ci się stało w rękę ? – spojrzał na Alexandra z groźną, choć trochę komiczną miną.

- Spokojnie. Alexander nic mi nie zrobił. Jakaś wariatka weszła do sali i skaleczyła mnie nożem – wszyscy momentalnie przybrali przerażone miny, a mój ukochany wyglądał na zmartwionego.

- A gdzie była ochrona ? – zapytał ostro Liama.

- To była Catherina – odpowiedział przyjaciel mojego mężczyzny – Nie wiedzieli, że nie mogą jej wpuścić. Zanim zdążyli zareagować, Natalie już była ranna.

- Gdyby nie Liam nie wiem co by się stało – powiedziałam cicho – Ale już jest dobrze. Nie musicie się o mnie martwić – powiedziałam uśmiechając się – To tylko płytka rana, nie mam nic uszkodzonego.

- A dlaczego do nas nie zadzwoniłaś ? – zapytał tata.

- Nie chciałam was martwić. Camila zaczęła rok szkolny, dużo zamieszania, a mi nic nie jest.

- Jak nic? Jesteś w szpitalu – odparł zmartwiony.

- Zgodziłam się tylko dlatego, żeby być przy Alexandrze w innym wypadku, wypisałabym się na żądanie. Nic mi nie jest, nie traktujcie mnie jak małe dziecko. Doceniam, że się o mnie martwicie, ale nie trzeba.

- Chodź tu do mnie – Alexander rozłożył ręce, żebym się w niego wtuliła, tak też zrobiłam, ale delikatnie, żeby nie zrobić mu krzywdy w ramie.

- Kim jest Catherina ? – w sali rozbrzmiał wkurzony głos mojego ojca, a ja znieruchomiałam.  

...................................................................................................................................................

Miłego czytania skarby

Po prostu mnie kochaj...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz