Rozdział 1

560 42 5
                                    

Plastikowa siatka pełna artykułów spożywczych zaszeleściła w ręce młodej dziewczyny. Raito skończyła właśnie robić zakupy i nie myślała już o niczym innym jak o powrocie do swojego domu. Z każdym krokiem coraz bardziej oddalała się od centrum miasta. To jej ojciec zadecydował, że najlepiej będzie jeśli zamieszkają w mniej zaludnionym miejscu, mniej narażonym na atak złoczyńców. Jakby marzyli oni tylko o tym by coś jej zrobić. Przez podjęte przez nią środki ostrożności nie powinni mieć do tego żadnych powodów...

Nigdy nie opowiadaj nikomu o swoim życiu prywatnym, o mojej pracy i o czymkolwiek co o mnie wiesz. Nie pozwól by ktoś oddzielił cię od innych ludzi i zrobił ci krzywdę. W nocy nie wychodź z domu i zamykaj drzwi na klucz. Bądź przy telefonie i dzwoń gdy zobaczysz coś podejrzanego...

Zasady, które ustalił jej ojciec wryły się w jej pamięć tak mocno, że czasami cytowała je w myślach. Pod żadnym pozorem nie mogła ich złamać. Gdyby zrobiła to chociaż w najmniejszym stopniu naraziłaby się na niebezpieczeństwo, a tak przynajmniej jej powiedziano.

- Mamo, jak urosnę zostanę najlepszym bohaterem na świecie! Takim jak All Might! - usłyszała niedaleko dziecięcy głos.

Odwróciła głowę w kierunku placu zabaw, obok którego właśnie przechodziła. Nieduży chłopiec stał naprzeciw, jak podejrzewała, swojej matki wymachując przy tym figurką bohatera, którego nie była w stanie rozpoznać. Patrzyła jak kobieta uśmiecha się do niego i delikatnie poklepuje go po głowie.

- Oczywiście kochanie. Uratujesz wielu ludzi. Dzięki twojej mocy na pewno ci się do uda.

Raito przyspieszyła kroku. Nie miała bowiem ochoty patrzeć, ani słyszeć tego co tak ją wkurzało.

Dlaczego tak dużą rolę odgrywają moce? Przecież nie my decydujemy jakimi się urodzimy. Czemu nikt tego nie rozumie? - zastanawiała się. - To, że masz super dar, wcale nie oznacza, że jesteś dobrym człowiekiem.

Bohaterowie już od wielu lat odgrywali znaczącą rolę w społeczeństwie, pilnowali porządku i pomagali ludziom w potrzebie... A potem występowali w programach telewizyjnych i opowiadali o tym jacy są wspaniali. Wszyscy ich uwielbiali, kupowali tematyczne akcesoria i byli w stanie zabić za autograf od jednego z nich. Znaczy się, prawie wszyscy. Ci, którzy otwarcie wyrażali swoją nienawiść do herosów, zostawali okrzyknięci złoczyńcami i zazwyczaj kończyli w więzieniu lub w grobie, ale o takich przypadkach nie opowiadano. Bohaterowie nie mogli pozwolić sobie na zniszczenie swojej idealnej reputacji, choć wcale nie była ona bez skazy. Wystarczyło mieć wpływy, pieniądze i sławę, a można było zatuszować swój każdy zły uczynek. Nienawidziła tego. Ale kogo to obchodziło? Jej opinia nie miała żadnego znaczenia.

Ludzi, których mijała Raito, było coraz mniej. Mimo to wciąż słyszała odgłos kroków gdzieś za sobą. Po jakimś czasie zaczęło ją to trochę niepokoić, zwłaszcza że nie ucichł on po tym, jak skręciła w jedną z mniejszych ulic. Przystanęła i odwróciła się za siebie.

- Przepraszam, czy możesz przestać za mną iś... - przerwała swoją wypowiedź.

Nikogo tam nie było. Rozejrzała się jeszcze dookoła dla pewności. Nadal jednak była jedyną osobą w zasięgu wzroku.

- Dziwne - powiedziała do siebie.

Stwierdziła, że tylko jej się do wydawało. Przez zachowanie mojego ojca zaczynam popadać w paranoje - myślała. Wszystko by to wyjaśniało. Dobrze pamiętała jak ostrzegał ją przed złymi ludźmi, którzy mogli chcieć jej krzywdy. Tylko dlatego, że była jego córką.

Reszta drogi do domu minęła jaj stosunkowo szybko. Pierwszym co zrobiła po przekroczeniu progu było zakluczenie drzwi wejściowych - tak jak kazał jej rodzic. Następnie rozpakowała zakupy, w czym miała ogromną wprawę. To ona zajmowała się mieszkaniem podczas gdy jej ojciec pracował. Od rana do wieczora - od wieczora do rana. Bywał w domu tak rzadko, iż zastanawiała się czy nie należy on wyłącznie do niej. Ale cóż, taki już urok bycia bohaterem.

Zjadła, kupiony prze siebie wcześniej, batonik. 

Później przyrządzę kolację - postanowiła. - Teraz jest coś o wiele ciekawszego do zrobienia. 

Nim się obejrzała była w swoim pokoju odpalając komputer. Z podekscytowaniem klikała w ikonkę gry na pulpicie. Długo zajęło jej uzbieranie pieniędzy na taki sprzęt: dobry komputer, monitor, fotel i inne dodatki. Nie żałowała jednak żadnego ze swoich zakupów. Bowiem dzięki nim mogła oderwać się od ponurej rzeczywistości i tajemnicy, którą była zmuszona zachować. To, że nic na swój temat nie zdradzała nie budziło podejrzeń i nie zniechęcało do niej innych graczy. Do jednego z nich zbliżyła się bardziej niż mogłaby przypuszczać...

Sunflower9: Gramy?

Napisała na czacie, który pozwalał graczom na wzajemną komunikację. Na odpowiedź czekała dłużej niż zwykle. Zazwyczaj dostawała ją po kilkunastu sekundach albo, w najgorszych wypadkach, kilku minutach. Przez to, że grali razem od tak dawna wiedzieli kiedy mogą liczyć na wspólne zagranie. Dlaczego się spóźnił?

DustyGamer59: Sorry, zajęty byłem.

No tak, przecież też był człowiekiem i miał swoje życie prywatne. Może też ukrywa coś przed światem?- zastanowiła się - Tak jak ja.

DustyGamer59: To który poziom dziś przechodzimy?

Uśmiechnęła się pisząc odpowiedź. Uwielbiała jego bezpośredniość.

Sunflower9: Zapomniałeś? Mieliśmy pokonać tego Bossa, którego ostatnio nam się nie udało.

DustyGamer59: Bierzmy się do roboty

Zaczęła się rozgrywka. Raito bardzo zależało na wygraniu tego starcia. Nie chciała zawieść swojego znajomego, zwłaszcza, że w pewien sposób przywiązała się do jego osoby.

Przy ojcu nie czuję się tak swobodnie... - stwierdziła.

Patrzyła jak postać, którą grał DustyGamer59, zadała bardzo precyzyjny cios przeciwnikowi, zabierając mu przy tym dużo punktów życia. Miał wprawę w graniu w gry komputerowe - to była jedna z niewielu rzeczy jakich o nim wiedziała.

Ciekawe jaki on jest? - znów zadała sobie pytanie. - Czy jest w moim wieku? Jak wyglądy i zachowuje się na co dzień? 


Chciałabym go poznać...

Córka bohatera (Shigaraki x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz