Rozdział 24

370 36 17
                                    

Raito skłamałby mówiąc, że nigdy nie zastanawiała się jak to jest całować niebieskowłosego, młodego mężczyznę, który skradł jej serce. To było nowe, ale wcale nie chciała przerywać czynności. Czuła się, jakby robiła coś, co powinna zrobić już wcześniej. Jego usta, jak przewidywała, były suche. Dobrze, że wciąż miała tę pomadkę, którą kupiła jakiś czas temu... Nie, żeby ją to odpychało. Powiedziałaby nawet, że było idealnie.

Sam Shigaraki, wydawał się być się w siódmym niebie. Coś co miało być w założeniu odwróceniem uwagi, przerodziło się w prawdziwą deklaracje uczuć. Może nie było to wyćwiczone czy profesjonalne, ale ten moment należał do nich.

- P-przepraszam, j-ja nie ch-chciałem podglądać - wymamrotał Midoriya zakrywając jednocześnie zarumienioną twarz. - J-już sobie idę.

Odszedł od dwójki tak szybko, że sam Ingenium by pozazdrościł. Oni, nie zwracając na to uwagi, nie przerwali czułości do póki nie zmusił ich do tego brak powietrza. Chwilę zajęło im ponowne odzyskanie oddechu, lecz w końcu znów byli w stanie normalnie rozmawiać.

- Czy ty... miałaś TO na myśli? - zapytał Tomura z niepewnością w głosie.

- Nie pocałowałabym cię, gdybym myślała inaczej, Tomura - odpowiedziała jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.

- Ja..

Nie był w stanie wykrztusić słowa. Właśnie teraz spełniało się jedno z jego największych marzeń. Był przygotowywany na piekielnie ciężkie walki, masowe mordowanie i knucie podłych planów - ale nie na to. Na taki przypływ pozytywnych uczuć, nawet All For One nie byłby w stanie go przyszykować.

- W takim razie, czy zostaniesz moim graczem drugim?... - po chwili dodał. - Znaczy się, dziewczyną?

Raito miała szczęście, że nie zobaczyła tego, co by się stało, gdyby nie odpowiedziała mu "tak".


* * *


- Co ma niby znaczyć, że "nie"?

- To co słyszałaś, Sagi - mężczyzna stał z zimnym i nieustępliwym wyrazem twarzy. - Nie będziesz kontynuować misji.

- Nie kpij sobie ze mnie, Fukushu! - fuknęła. - Zaczęłam i skończę tę robotę jak należy.

Mężczyzna westchną zirytowany. Wiedział, że jego młodsza siostra zareaguje w ten sposób, ale nie było innego wyjścia.

- Cel ci uciekł - stwierdził. - Nawet nie wiemy gdzie ona się teraz znajduje. Może za pierwszym razem pomysł z bransoletką z nadajnikiem wypalił... Lecz, jak myślisz, kto nabiera się dwa razy na tę samą sztuczkę? A nawet jeśli, jak miałabyś jej ją dać?

- Ja... Ja, no ten... - starała się znaleźć właściwą odpowiedź.

Jej wzrok zaczął błądzić po pomieszczeniu, jakby to miało jej pomóc. Nic to nie zdziałało.

- Tak jak myślałem - wiedział, że nie może jej ustąpić. - Nie bierzesz już w tym udziału. Koniec rozmowy.

Sagi nie przyjęła tego do wiadomości.

- Dlaczego?! Co jest tak ważnego, że mnie od tego odsuwasz?! Potrzebujesz mnie! Tylko ja mogę zrobić to dobrze!

- Mam swoje powody, a ty powinnaś słuchać co do ciebie mówię! - jemu też emocje wymykały się spod kontroli. - Teraz wyjdź.

Zaciskając pięści odwróciła się na pięcie w stronę drzwi. Odmaszerowała tupiąc przy tym niezwykle głośno.

- Wiesz co? - rzuciła przez ramię. - Ojciec na pewno by mi pozwolił.

Córka bohatera (Shigaraki x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz